4. Harem? Nigdy w życiu!

31 3 4
                                    


- Wybacz za te niedogodności. Jestem Szejk Sulejman Ahmet Murat i od dziś należysz do mojego haremu... - zaczął mężczyzna.
Arab ubrany był w kandurę (kandorę), czyli białą, zwiewną szatę do ziemi, przypominającą trochę sutannę, czy albę. Owa szata wykonana jest zazwyczaj z cienkiej bawełny. Dzisiejsze modele mają oczywiście kieszenie na komórkę, czy karty kredytowe. Następnie na głowie miał kefiję (gutrę) koloru biało- czarną czyli chustę. Najpopularniejsze są biało-czerwone, lub biało-czarne, znane u nas jako „arafatki". Noszone są zazwyczaj albo „na kobrę" czyli w sposób typowo arabski, albo w nieco bardziej fikuśne sposoby, trochę jak turban. Czasem zastępowana... basebolówką! Następnie Agal - czarna opaska z grubego sznura, przytrzymująca kefiję. Kiedyś była to lina, której używano do pętania nóg wielbłądom. Na nogach zaś sandały, a raczej klapki na grubej podeszwie.
- ... naprawdę jesteś niesamowicie piękną kobietą. Mam zamiar cię poślubić - wyznał szejk.
Sulejman nie miał zamiaru bawić się w takie coś jak miłość o nie! Poza tym musiał też ujażmić Patty. Mężczyzna nie miał pojęcia, że młoda Bladell umiała caputerie i jest niebezpieczna.
XXX
Tymczasem Bob nie czuł się źle siedząc w więzieniu. Wręcz przeciwnie udało mu się zdobyć szacunek największych szych w pudle. Po śniadaniu wszyscy skazani udali się do pokoju gdzie odbywała się tzw. resocjalizacja.
Każdy z mężczyzn usiadł na krześle. Dla Armstronga czekało specjalnie miejsce pomiędzy Hankiem, a Frankiem.
Po chwili przyszło dwoje opiekunów. Byli to kobieta i mężczyzna. Ona miała dość duże okulary oraz niezbyt urodziwa jak płcię piękną, a mężczyzna dość wyrośnięty i było widać po jego twarzy, że lepiej "nie podskakuj, bo w mordę dostaniesz".
- Witam was chłopcy. Widzę, że jest z nami nowa twarz. Proszę przedstaw się - poprosiła kobieta mówiąc łagodnym głosem.
Armstrong nie bardzo chciał. Jednakże "Mesje Knur" poklepał go po plecach i powiedział za blondyna:
- To Bob Armstrong, seryjny morderca miss piękności i mój najlepszy przyjaciel.
Było słychać w głosie "Mesje Knura" dumę, gdy to mówił.
Bob nie spodziewał się, że jego reputacja ze zwykłego, szarego trenera piękności może zmienić się w seryjnego mordercę. Poza tym został Vip'em w tym więzieniu. Gdyby kiedyś ktoś mu to powiedział, że tak skończy, Bob zapewne wyśmiał by tą osobę.
- Ojej, bardzo miło nam cię powitać Bob. Mamy nadzieję, że z przyjemnością będziesz przychodzić na te zajęcia - odrzekła kobieta.
Poprawiła swoje wielkie okulary i rzekła:
- Gdzie moje maniery, ja nazywam się Heidy, a to jest Tom, pan, który pilnuje tu porządku.
Mężczyzną tylko się uśmiechnął pokazując swoje złote zęby.
- Zachowywać się, bo inaczej poczujecie mojego przyjaciela piąchę - zagroził.
Bob przez chwilę zastanawiał się co jeszcze spotka go w tym więzieniu. Nie było źle, ale nie wiedział ile zdoła wytrzymać z tymi hmm... przypałami, parepatemi i łepkami.
- Dziś poproszono mnie byśmy zajęli się czymś innym, mianowicie zmianą waszego wizerunku. Bob zapraszam nie krępuj się - powiedziała Heidy uśmiechając się przyjaźnie.
Armstrong wstał i podszedł do kobiety, a ona podała mu "magiczny kuferek".
- Co to ma być za szajs?! My nie chcemy być homoniewiadom! Pedały woń! - krzyczeli niektórzy więźniowie.
Zaraz wstał Szefunio więźniów i wyszedł na środek.
- Zamknąć się! Będziecie w końcu wyglądać jak ludzie, a nie jak małpy w cyrku! - zagrzmiał "Mesje Knur".
Niektórzy słysząc te słowa zamilkli, a inny cicho coś mruknęli z soczystym przeklęstwem na ustach i już siedzieli cicho.
Bob powoli zaczął tłumaczyć jak powinien wyglądać prawdziwy facet, a nie jak gej. W czym tak naprawdę jest różnica.
XXX
- Zabrać ją do innych. Jutro wyjeżdżamy - mówiąc szejk machnął ręką na ochroniarza, który z nienacka przyłożył do nosa Bladell usypiający środek nasiąknięty w materiał małej chusteczki.
(...)
Gdy Patty się przebudziła była nie dość, że znów związana to znów w jakimś wielkim samochodzie razem z młodą Bernard.
- Hej Magnolia! Obudź się kurwa! - krzyczała Bladell.
Jakoś Patty udało się ją popchnąć i wtedy córka Bernarda się obudziła.
- Ooo! A ty skąd tu? Ciebie też złapali Patty? Jesteśmy związane. Co teraz zrobimy? A co właściwie się z nami stanie? - pytała.
Bladell odetchnęła ciężko. Nie tylko dlatego, że było tu duszno, bowiem było sporo tu dziewczyn chyba nawet z innych miast.
- Nie martw się Magnolia. Jakoś wy dostaniemy się stąd, obiecuje. Nie wiesz co zrobili z twoim telefonem? - zapytała Patty.
Młoda Bernard zamyśliła się na chwilę.
- Zabrał mi go ochroniarz. Usłyszałam też, że komuś się nie spodobam, bo mam ciemną karnację. Mój ojciec wgrał mi ostatnio szukanie dziecka, więc na pewno nas znajdzie. Jeśli nie wyrzucili naszych komórek. W sumie mam taką nadzieję. Może nasza relacja się popsuła przez rywalizację o Bricka, ale... naprawdę jesteś osobą, którą dalej lubię i do końca życia będę ci wdzięczna, że uratowałaś mnie przez Christianem - wyznała Magnolia.
Obie nastolatki usłyszały otwierany rygiel i zapewne zaraz miały otworzyć się drzwi. Udały, że dalej śpią.
- Pobudka moje śliczne, to jest was przystanek końcowy...

C.D.N

Cześć, mam nadzieję, że Wam się podoba dalszy ciąg 3 sezonu w formie opowiadania. Byłabym wdzięczna byście napisali mi w komentarzach czego byście chcieli więcej. Czy opowieści o Bobie Armstrongu, o Bernardzie? Oczywiście dalej będę kontynuować o najważniejszym wątku czyli o Patty Bladell.
Niedługo będzie kolejny rozdział. Pozdrawiam :3

INSATIABLE (SEZON 3) -  wolno pisaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz