~*Rozdział 2*~

14 2 0
                                    

Pierwszy oficjalny dzień szkoły, rozpoczynam dzisiaj transmutacją. Wstałam wyjątkowo wcześnie. Po ubraniu się poszłam do Wielkiej Sali, gdzie było tylko kilku uczniów, których kojarzyłam, ale nigdy nie rozmawiałam z nimi. Usiadłam, a po chwili ktoś usiadł obok mnie.
-Hej El.- powiedziała Emma z uśmiechem. Nawet na nią nie spojrzałam.
-Jeszcze chcesz mnie wyzywać?
-Daj spokój, przeprosiłam cię!-Podniosła lekko głos.
-Twoje przeprosiny są chuja warte!
-El ty nigdy...
-NIE MÓW DO MNIE EL!- przerwałam jej krzykiem, po czym wstałam i wyszłam z WS.

~~~
Na ostatniej lekcji czyli na eliksirach, usiadłam sama w ławce, jak przez cały dzień, z racji iż mamy je ze Ślizgonami. Mimo, że kilka osób chciało ze mną usiąść, w tym Emma, nie chciałam z nikim siedzieć. Narazie mam dość ludzi, zwłaszcza jej. Lekcja dłużyła się niemiłosiernie, ale gdy nadszedł koniec, wszyscy skierowali się do wyjścia w tym i ja. Ruszyłam w stronę dormitorium, ale na korytarzu tuż przed wieżą Gryfonów, wpadłam na kogoś. Podnosząc swój wzrok zauważyłam jednego z bliźniaków Weasley, który mi się przyglądał.

-Co się głupio gapisz?- syknęłam, patrząc na niego.
-Emm.. sorka, j--ja po prostu, ty... Ehhh..- próbując poskładać zdanie podrapał się nerwowo po karku i podał mi rękę, którą przyjęłam i wstałam
-To się dowiem?
-Nie gniewaj się na Emmę.- Spojrzałam na niego jakby powiedział największą głupotę jaką słyszałam.
-Aaa, czyli jesteś Fred, wszystko jasne.- wywróciłam oczami.
-Chodzi mi tylko o to, że ona w nerwach głupio palnęła i naprawdę żałuję tych słów.

-A daj mi spokój.- podniosłam głos i chciałam go wyminąć, ale złapał mnie za nadgarstek i odwrócił mnie w swoją stronę.
-Puść mnie.- powiedziałam, lekko zdenerwowana jego zachowaniem.
-Posłuchaj mnie- Patrzył na mnie błagalnym wzrokiem, ale nie chciałam mu ulegnąć. Jego orzechowe oczy wpatrywały się w moje, czułam się nieswojo, z sekundy na sekundę jego wzrok przeszywa moją duszę. Wiedziałam, że spojrzeniem chciał mnie zmusić do wysłuchania go. Wyswobodziłam swój nadgarstek i poszłam do swojego dormitorium.
Torbę rzuciłam obok biurka, nagle przypomniałam sobie, że umówiłam się z Maksem, wybiegłam z pokoju i skierowałam się do biblioteki.
Przy jednym ze stolików siedział mój brązowooki przyjaciel.

-Hej!- przywitałam się z entuzjazmem, żeby nic nie podejrzewał.
-Hej. Co się dzieje?- zapytał jakby nie widział mojego entuzjazmu.
-Wszystko dobrze, a co?
-Widze przecież, że coś cię trapi.-Powiedział wpatrując się w moje oczy.
-No może trochę, ale nie przejmujmy się tym teraz.
-Wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć.- stwierdził.
-Tak, tak, ale naprawdę nie mam ochoty o tym rozmawiać.- odparłam, nie chcąc kontynuować tego tematu
-Jak wolisz.- powiedział zrezygnowany, bo chciał się dowiedzieć, co mnie martwi.

Chłopak wrócił do czytania książki, a ja rozglądałam się kto jest jeszcze tutaj, było bardzo mało osób, dosłownie kilka. Po chwili mój wzrok wrócił na czarnowłosego.

-To możee- zaczęłam trochę przeciągać słowa.
-Hm?- mruknął i spojrzał na mnie.
-Po co miałam przyjść?- pytając wstałam nadal patrząc na niego i oparłam się o ścianę z rękami skrzyżowanymi na klatce piersiowej.
-Bo, wiesz... Jest sprawa...- Trochę przeciągał, wyglądał na zestresowanego, zaczął bawić się palcami i wbił wzrok w podłogę.
-No mów, bo jestem ciekawa.
-Bo- W tym momencie jego słowa przerwało wparowanie do biblioteki jednego z bliźniaków.
-El!- Krzyknął zdyszany chłopak i podbiegł do mnie.
-Zgubiles się? Ty i książki?-Zapytałam prześmiewczo.
-Nie chodzi o to, Emma i Fred mają przypał, bo jakiś nauczyciel nakrył ich w łazience prefektów w tej duuużej wannie.
-A co ja mam do tego?
-Prosze cię, musisz za nich ręczyć- Patrzył na mnie błagalnie nawet nie zauważyłam kiedy Maks się ulotnił.- Ty jesteś prefektem i tobie uwierzą jak obiecasz nauczycielom, proszeeee- zaczął jęczeć.
-Nie ma mowy, niech Cedrik ich sobie uratuje.
-I tu mamy problem, bo Cedrika oskarżają, że im pomógł, Martin ja cię proszę, pomóż im, Cedrik to twój przyjaciel, a Emma to tw-
-Ona nie jest moją przyjaciółką- wtrąciłam się Weasley'owi.
-Niby pomocna, niby Gryfonka, ale swoim to nie pomoże.- Zaczął się rozglądać po pomieszczeniu, oczekując mojej reakcji.
-Dobra! Wygrałeś. Gdzie są?
-U Dumbledora.

~~~
Wpadłam do biura, gdzie siedziała cała trójka, dyrektor i opiekunka Puchonów jak i nasza. Wszyscy spojrzeli na mnie ze zdziwieniem, ponieważ byłam zdyszana.

-Coś się stało Elizabeth?- zapytała profesor McGonagall.
-Ja za nich ręczę, to było pierwszy i ostatni raz, już nigdy się to nie wydarzy.- powiedziałam na jednym tchu po czym ciężko odetchnęłam i poprawiłam włosy.
-To bardzo miłe z twojej strony, ale nie możemy tak bez konsekwencji ich wypuścić.- rzekł Dumbledore.
-Obiecuje, już nigdy nie wejdą do tej łazienki.- lekko podniosłam głos.
-No dobrze, tym razem wam odpuszczę, ale pamiętajcie, mam waszą trójkę na oku.- wstał i poszedł gdzieś, profesor McGonagall i Sprout tylko spojrzały na nas, a my wyszliśmy.

-El... Dzięku- zaczęła Emma.
-Nie dziękuj, zrobiłam to tylko dlatego, żeby nie odjęli naszemu domowi punktów za waszą głupotę, chociaż pewnie i tak się to zdarzy.- odparłam oschle i zaczęłam iść korytarzem, ale dogonił mnie Fred i Ced.

-A mi się wydaje, że ci na nas chociaz trochę zależy i dlatego to zrobiłaś.- powiedział Weasley z cwaniackim uśmieszkiem na twarzy.
-Chciałbyś- odpowiedziałam.
-No może- puścił mi oczko i poszedł.

-Wiesz, że nie musiałaś tego robić?- zapytał mnie szarooki.
-Wiem, ale nie powinieneś odpowiadać za ich wygłupy.- zaczęłam mówić coraz ciszej.
-Coś się dzieje? El?...- zaczął pytać Cedrik, ale po chwili nie słyszałam nic i upadłam na podłogę tracąc przytomność.

~~~
Hej Guys,
Trochę krótki rozdział wyszedł, myślałam, że wyjdzie dłuższy xD Jeżeli za krótki to przepraszam nie miałam tego w planach xD

Miłego dnia/ Miłej nocy 💛

Miłość czy żart? || Fʀᴇᴅ WᴇᴀsʟᴇʏOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz