~*Rozdział 6*~

7 1 0
                                    

Obudziłam się w swoim dormitorium, na szczęście jest sobota. Niczego nieświadoma dalej leżałam w łóżku nie mając ochoty dzisiaj wstawać; kołdra i poduszka były mięciutkie jak chmurki, aż nie chce się myśleć o niczym. Po chwili do pokoju z hukiem wparowała Katie.

-Ja śpie- mruknęłam.
-Dlatego przyszłam, już 12.- podeszła do mnie i odkryła kołdrę.- Czas wstać, musisz się już szykować.
-Po coooo- jęknęłam i usiadłam patrząc na brązowowłosą.
-Bo o 13 idziemy do Hogsmeade?
-To nie mogłaś przyjść 10 minut przed?
-Nie?
-Czemu?
-Bo chyba zaprosiłaś też Olivera?
-Dlatego się odwaliłaś jak szczur na otwarcie kanału?- zaczęłam się śmiać, a dziewczyna tylko przewróciła oczami.
-Przestań, normalnie wyglądam.
-Ty? Sukienka? buty na lekkim obcasie? Od kiedy ty tak się stroisz do zwykłego Hogsmeade?
-Ja-
-Obie dobrze wiemy, że wyglądasz tak, tylko dla niego.- wstałam i jak gdyby nigdy nic, zaczęłam się szykować, mając już w głowie ułożony plan.

~
Nie chciało mi się czekać na niego, więc zostawiłam to zadanie Katie i sama przeteleportowałam się do wioski. Rozpoczęłam chodzenie, nie chciałam nigdzie wchodzić bez tej dwójki, ale nie mogłam na niego czekać, no nie chciało mi się. Kręcąc się tu i ówdzie, znalazłam jakiś stary, prawdopodobnie opuszczony mały budynek; musiałam wejść. Okazało się, że to biblioteka. O'Dziwo było tu mnóstwo książek. Stare zakurzone regały, nawet dwa globusy znajdowały się na kwadratowym stoliku obok małego okrągłego okienka. Chodziłam nucąc pod nosem różne piosenki i dotykając tu niemal wszystkiego. Nagle usłyszałam trzask i ciche przeklęcie, z wrażenia podskoczyłam. odwróciłam się w miejsce skąd wydobył się dźwięk, wyciągnęłam różdżkę w tą stronę.

-Kto tu jest?- zapytałam, a ręka mi się trzęsła. Usłyszałam tylko cichy chichot.
-To tylko ja.- Wyszedł zza regału Fred. Na jego widok zaczęłam ciężej oddychać, jakbym zaraz miała zemdleć.
-W--weasley? Co ty tu robisz?- zapytałam drżącym głosem.
-Tylko chciałem z tobą porozmawiać.- spojrzał mi głęboko w oczy i opuścił moja różdżkę.
-Gdybyś chciał porozmawiać nie zachowywałbyś się jak psychopata i nie skradał byś się po cichu.- powiedziałam chowając przedmiot.
-Po prostu nie chciałem ci przeszkadzać.
-Przeszkadzać? Ciekawe w czym.
-W słodkim nuceniu sobie pod nosem.
-Że co?
-Nie graj głupiej, słyszałem.
-I co z tego? Mam prawo robić co mi się podoba.
-A czy mówiłem, że nie możesz?
-Tak to zabrzmiało. Dobra koniec tego gadania. Na razie.- skierowałam się w stronę wyjścia. Już miałam pchnąć drzwi, ale one nawet nie drgnęły.
-Widzę, że nieźle ciebie przestraszyłem. Lepiej ja to zrobie.- Chłopak pewny siebie, podszedł i próbował otworzyć te jebane drzwi, ale na marne.
-I co panie “silny”?- Przy ostatnim słowie zrobiłam cudzysłów palcami.
-Te drzwi są wyjątkowo oporne.- nadal siłował się z nimi, a ja tylko się śmiałam.-Widzisz inne wyjście z tej sytuacji?
-Tak? Odsuń się- rudowłosy posłusznie zrobił co mu kazałam; w tym czasie wyciągnęłam różdżkę i wypowiedziałam zaklęcie, a drzwi się otworzyły. Spojrzałam na niego zwycięsko.
-Nikomu o tym nie mów- mruknął, po czym wyminął mnie i wyszedł; a zaraz po nim ja opuściłam tą bibliotekę.

~
Po jakiejś godzinie podeszła do mnie Katie, była sama.

-Katie?
-Hm?
-Gdzie Oliver?
-Wystawiłaś nas.- spojrzała na mnie z wyrzutem.
-Ja? To on się spóźniał, dobra, ale czemu nie spędziliście czasu we dwoje?- patrzyłam na nią lekko zaniepokojona, ale też zdziwiona.
-Dołączyła do nas Alicja, potem Lee i George, nie chciałam tam być.
-Myślisz, że nadal coś do ciebie czuje?
-Nie wiem. Cały czas czułam się obserwowana, poza tym nikt nie zwracał na mnie uwagi.
-Czekaj, jak to nikt? A nasz kochany kapitan?
-Spinnet go ciągle zagadywała gdy tylko się na mnie spojrzał.- rzekła smutno.
-Zazdrosna jest?-spytałam.
-Myślę, że tak.
-Kurde, ona nie może z nim być.- powiedziałam zdenerwowana.
-Jak on ja chcę to-
-Nawet tak nie mów!- podniosłam lekko głos.- Tak nie może być.
-El, ja rozumiem, że chcesz nas za wszelką cenę spiknąć, ale tak się nie da.
-Ja wiem, że wy jesteście dla siebie stworzeni.
-Przestań już! Mam tego dość, ciągle mi to wmawiasz, a ja ci już nie wierzę.
-Katie, ale-
-Nie! Skończ już żyć, życiem innych. Wszyscy sobie poradzimy bez twojej pomocy, zajmij się sobą.
-Ja ci próbuję pomóc, a ty masz mnie dość? Serio? I ty to nazywasz “przyjaźnią” tak? Ja się dla ciebie poświęcam, a ty gówno w tym temacie robisz. Przyjaźń polega na wzajemnym wspieraniu się i pomaganiu sobie, a widzę, że jestem skazana sama na siebie, bo na ciebie to nie mogę liczyć.- powiedziałam ze smutkiem, drżącym głosem.
-El… źle mnie zrozumiałas. Ja-
-Właśnie zrozumiałam ciebie doskonale, na razie Katie. Już nie będę się wtrącać w twoje życie.- Odeszłam od niej i przeteleportowałam się do Hogwartu.

~
Leżałam z Emmą na jej łóżku w dormitorium blondynki. Często razem spałyśmy, więc takie leżenie to dla nas norma.
-Serio ona tak ci powiedziała?
-Tak i to jest najgorsze. Z całego serca próbowałam jej pomóc, nawet nie chciałam nic w zamian, może głupie dziękuje, ale za to mnie opieprzyła, że “wtrącam się w jej życie”.
-Szczerze?
-No
-Za bardzo się angażujesz w pomoc innym, a o sobie zapominasz.
-Co masz na myśli?
-Pamiętasz swój ostatni związek?
-Emma…
-Daj mi coś powiedzieć.
-No dobra, więc?
-Tak bardzo mu pomogłaś, tak go wspierałaś, że wybrał inną.
-A co to ma wspólnego?
-To, że twoja psychika wtedy całkowicie padła, bo nawet o siebie nie dbałaś, w sensie nie dbałaś o swoje szczęście tylko o jego.
-Masz racje.- westchnęłam.
-Dlatego masz się nie przejmować Katie.
-Spróbuje.
-Super.- powiedziała z entuzjazmem po czym wstała i wyciągnęła rękę w moją stronę.
-Co?
-No chodź
-Nie teraz. Zbyt wygodnie, ja chce tu spać.
-Nie widzę problemu. Śpij tu.
-No co ty, a Angelina?
-Ona dzisiaj śpi u George’a
-A Fred?
-A on może sobie pójść do Lee. Dzisiaj mamy babski wieczór, co ty na to?
-Może zamiast tego, babskie spanko?
-Namówiłaś mnie- za śmiałyśmy się
Po chwili dziewczyna otworzyła szafę i rzuciła we mnie piżamą.
Wzięłam ubranie i poszłam wziąć prysznic; po mnie do łazienki weszła Emma. Zaczęłam szperać w jej rzeczach.

-El!- krzyknęła.
-Co!?- zapytałam.
-Wyciągniesz moją szczotkę?
-Pewnie, a gdzie jest?
-W tej mojej ulubionej różowej małej torebce.
-Okej!

Znalazłam tą torebkę i przy okazji wypadła mała karteczka; podniosłam ją.

-”Ta dwójka musi być razem” “Jak chcesz ich zeswatać?” “W sobotę wyjście do Hogsmeade, on zacznie ją śledzić, a gdy El trafi do tej biblioteki, zamkniemy i zakluczymy po cichu, żeby w końcu porozmawiali, może się polubią” “To nie wyjdzie”- więcej już nie było, czyli Emma i ktoś, chcieli mnie zeswatać z Fredem?
Schowałam szybko karteczkę i zaczęłam rozczesywać włosy przed toaletką. Blondynka wyszła z łazienki i stanęła jak wryta.

-Co jest?
-Ty nawet w moich luźnych ubraniach wyglądasz cudnie.
-Weź bo pomyślę, że mnie podrywasz ślicznotko.- po tym tekście obie zaczęłyśmy się śmiać.
-Dobra kochanie, bo już późno, czas spać.
-Okeeej, zaraz ide mamoo.
-Haha, taka ładna nie jestem, żeby być twoją mamą.
-Ładna jesteś, tylko nie jesteś o tyle starsza ode mnie, żeby nią być.
-Racja, racja.
Położyłam się, a po chwili Emma ułożyła się obok mnie; przytuliłam ją i szybko usnęłam.

Miłość czy żart? || Fʀᴇᴅ WᴇᴀsʟᴇʏOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz