Znowu byłam w tym mieszkaniu, tylko tym razem byłam w kuchni. Podziwiając jak Fred próbuje upiec ciasto.
-No nie da się tego zrobić! Znowu się rozwaliło.- zaczął się denerwować.
-Znowu tylko bałagan zrobiłeś.- zaśmiałam się.
-Ej, no nie śmiej się!- tupnął nogą i skrzyżował ręce na klatce piersiowej, i przybrał zdenerwowaną minę. Podeszłam do niego i pocałowałam w policzek, na co chłopak od razu się rozchmurzył. Złapał mnie w talii i spojrzał w moje oczy.
-Wyśmiewasz moje starania panno Weasley.
-Nie prawda.
-Dobrze wiesz, że dzisiaj moi rodzice przyjeżdżają i...
-Co!?- przerwałam mu
-Nie mów, że zapomniałaś… El słońce…
-Nie mów tak do mnie, to pomyłka- wtedy oczy chłopaka się zaszkliły- ja chcę się już obudzić!- wrzasnęłam, a po chwili faktycznie się obudziłam.Gdy usiadłam na łóżku, zauważyłam, że Ginny stoi przy nim.
-Co jest?- zapytałam.
-Krzyknęłaś przez sen coś w stylu “chcę się obudzić” czy coś i się zmartwiłam i chciałam to zrobić. Co ci się śniło?
-Co ciebie to obchodzi? Nagadałaś ludziom głupstw, że chce się pogodzić z Emmą tylko po to, żeby odbić Freda.
-No… nie do końca to tak było. Rozmawiałam z Luną o tym, że chcesz się pogodzić z przyjaciółką i wtrąciła się Pansy, i sama sobie resztę wymyśliła. W życiu bym nie powiedziała, że chcesz poderwać mojego brata, a tym bardziej takim beznadziejnym sposobem.
-Powiedzmy, że ci wierzę, ale rano pójdziesz ze mną do Emmy i poręczysz za mnie.
-Jasne! Tylko wiesz, już jest 7:30.
-Czekaj, coo!?
-No troche pospałaś.
Szybko wstałam i idąc do łazienki wzięłam ubrania z krzesła, i się szybko ubrałam.-Idziemy do niej.- powiedziałam biorąc rudowłosą za rękę i pociągnęłam ją.
Zapukałam do pokoju Emmy, ale otworzyła mi Angelina.
-Umm, hej? Czego tu szukasz?- zapytała oschle.
-Jest Emma?- odezwała się Ginny.
-Tak, wejdźcie.- powiedziała po czym sama wyszła z dormitorium.
-Co chcecie?
-Te plotki to kłamstwa- stwierdziła młoda Weasley
-Tsaaa…
-Byłyśmy przyjaciółkami, a ty serio myślisz, że chciałabym się z tobą pogodzić, tylko po to, żeby ci wbić nóż w plecy? Prosze cię, znamy się już tyle czasu, a ty wątpisz w moje szczere intencje?- Blondynka spojrzała na mnie, a później na moją współlokatorkę.
-Wyjaśnijcie to sobie same, ja idę do pokoju.- stwierdziła najmłodsza z nas.Gdy zamknęła za sobą drzwi, Emma podeszła do mnie i się przytuliła. Jej uścisk był mocny, czułam, że brakowało jej naszej znajomości, z resztą mi też brakowało jej szalonych pomysłów.
-Czyli znowu się przyjaźnimy?- spojrzałam na nią niepewnie, gdy się odsunęła.
-No oczywiście, że tak wariatko.- zaczęłyśmy się śmiać, zawsze lubiła mnie tak nazywać- Szczerze to nawet mi ulżyło, że te plotki to nieprawda.
-Tęskniłam Diggory.
-Ja też Martin, a teraz chodźmy na lekcje.
-Ale jeszcze mamy 10 minut.
-Mamy na pierwszej eliksiry, chyba nie chcesz się spóźnić.-spojrzała na mnie.
-No racja, jeszcze byśmy musiały go oglądać po lekcjach.
-A to już horror totalny.- zachichotała.
Wzięła swoją torbę, a po drodze wpadłam do dormitorium po swoją i poszłyśmy na zajęcia.~~~
Po zajęciach spotkałam się z Emmą i Fredem w bibliotece, znaczy go miało nie być, ale się przyplątał. Zaczęłyśmy rozmawiać, a chłopak “nam” się przyglądał, mówiąc “nam” mam na myśli głównie mi, co było trochę stresujące dla mnie. Czułam jego wzrok na każdej części mojego ciała. Po czasie spodobało mi się jak na mnie patrzy, ale też to mnie zmartwiło. Przecież to chłopak mojej przyjaciółki, muszę się ogarnąć. Przerwałam rozmowę i podeszłam do regału z książkami w poszukiwaniu jednej.-El wszystko okej?- Zapytała.
-Emm, no jasne, a co?
-Dziwnie się zachowujesz Martin- wtrącił się rudowłosy.
-Eeeee, ja, znaczy, cooo. Normalnie, tylko jestem trochę zmęczona, tak to przez to, może ja sobie pójdę, nie będę wam przeszkadzać.
-Ej, przecież rozmawiałyśmy, o tym żeby pogodzić ciebie z Cedem i Maksem, a ty chcesz sobie pójść?- widziałam, w oczach blondynki rozczarowanie, ale nie mogłam siedzieć spokojnie, gdy jej chłopak cały czas mnie wręcz pożerał wzrokiem.
-No dobra, ale co tu robi Weasley? To chyba jakiś żart, że on ma mi pomagać.
-Jedyny żart jaki tu widzę, to jesteś nim ty Martin.- powiedział pewny siebie. On nawet nie wiedział jak bolały te słowa. Moje oczy zalały się łzami, zanim się rozpłakałam zdążyłam tylko powiedzieć.
-Masz racje Fred.- Emma i jej chłopak wyglądali na zszokowanych, a ja zyskałam czas na ucieczkę. Pobiegłam w stronę piwnicy Hogwartu. Wystukałam w beczkę odpowiedni rytm słów, po chwili znalazłam się w pokoju wspólnym Puchonów, po czym skierowałam się do dormitorium Cedrika. Zanim weszłam, poczułam się dziwnie, jakbym nie mogła tam wejść, bo przecież jest na mnie zły, ale tylko on o tym wiedział. Po chwili wahania weszłam.-Cedrik…- powiedziałam cicho, łamiącym się głosem i łzami w oczach.
-El? Co się stało?- popatrzył na mnie, a ja podeszłam i go przytuliłam.-Powiesz mi?
-Bo… byłam w bibliotece z Emmą i Fredem, chcieli mi pomóc się pogodzić z tobą i Maksem, ale że go nie lubię to palnęłam, że to jakiś żart że mi pomaga, a--a on powiedział “Jedynym żartem jaki tu jest to jesteś nim ty Martin” i no wiesz, że on miał rację…- odsunęłam się od niego, żeby spojrzeć w te szare oczy, które zawsze niosły mi ukojenie.
-Młoda, po pierwsze to nieprawda, po drugie nie jestem na ciebie zły, tylko musiałem trochę pomóc Cho i dlatego się nie odzywałem, a po trzecie, pamiętaj, że bez ciebie nie byłoby mnie. Jesteś cudowną osobą i nie daj sobie wmówić, że jest inaczej, że jesteś żartem czy jesteś żałosna, bo to wszystko tylko puste niby stwierdzenia.- Wzruszyły mnie słowa Cedrika. Zawsze wiedział jak mnie pocieszyć w takim momencie. Cały czas był i nadal jest przy mnie w tych najgorszych momentach. Nie wiem co zrobię, gdy kiedyś go zabraknie w moim życiu. Po kilku godzinach szczerej rozmowy, położyłam się na jego łożko i tylko przytakując po chwili usnęłam.
CZYTASZ
Miłość czy żart? || Fʀᴇᴅ Wᴇᴀsʟᴇʏ
أدب الهواةElizabeth, popularna i lubiana dziewczyna. Od dzieciństwa przyjaźni się z Cedrikiem Diggory. Razem z Emmą (jego kuzynką) i Maksem, od początku ich nauki w Hogwarcie, tworzą paczkę przyjaciół. Emma i Elizabeth są Gryfonkami, ale nie mają razem dormit...