Tego dnia od samego rana Nina czuła, że coś się wydarzy i znając własnego ojca wiedziała, że nie będzie to nic dobrego. Przy śniadaniu prawie z nią nie rozmawiał, wydawał się jakiś nieobecny. Nawet kiedy wychodził do kancelarii nie wygłosił swojego codziennego wykładu o tym żeby nie zapraszała pod jego nieobecność żadnych chłopaków. Na samą myśl o tym dziewczynie zachciało się śmiać, ale od razu uświadomiła sobie, że pamięta w jakie dni ojciec się tak zachowywał. Dni, w których oświadczał, że kolejny raz musimy się przeprowadzić – pomyślała. Doskonale pamiętała ze swojego dzieciństwa kilka podobnych. Nie chciała jednak dopuścić do siebie takiego prawdopodobieństwa. Był środek drugiego semestru, a ona była w jedenastej klasie. Nie mógł jej ot tak wszystkiego zepsuć i pokrzyżować jej planów na wakacje i resztę jej nauki. Miała zacząć pracę jako recepcjonistka w hotelu żeby na przyszłość mieć jakieś doświadczenie w zawodzie. Jej marzeniem było bowiem otworzenie własnego hotelu.
Żeby potwierdzić swoje obawy weszła do miejsca, w którym nigdy nie było jej wolno przebywać. Do gabinetu, w którym ojciec trzymał akta wszystkich spraw, w jakich kiedykolwiek był oskarżycielem. A przez dwadzieścia lat pracy trochę się ich uzbierało. Kiedyś przeczytała kilka aktów oskarżenia i była pod wrażeniem tego czego ludzie potrafią się dopuścić – od dźgnięcia kogoś widelcem, poprzez wydłubanie oka nożem, do zabójstwa. Oczywiście rodzić nigdy się o tym nie dowiedział, bo wtedy dopiero byłoby gadania.
Dziewczyna zaczęła przeszukanie od szuflady w jego starym, drewnianym biurku. Znalazła tam jednak tylko rachunki adresowane na ich dom. Na każdej z kopert widniał ten sam adres: 990 Fifth Avenue, Nowy Jork, NY. Następnie przeszukała wszystkie książki znajdujące się w pomieszczeniu, ponieważ wydawały się dobrą kryjówką. Oprócz standardowo zapisanych kartek, kilka pochowanych ulotek i wizytówek nie znalazła nic co by ją interesowało. Wtedy w jej głowie pojawiła się myśl. Sejf. Ruszyła w stronę dziewiętnastowiecznego obrazu wiszącego na ścianie za biurkiem i odsunęła go na bok. Jej oczom ukazała się prawdziwa szafa pancerna, a nie żaden sejf jak do tej pory myślała.
Ojciec nie był na tyle głupi i nie podał jej szyfru, ale znała go tyle lat, że była pewna iż uda jej się go odgadnąć. Podjęła wiele prób zakończonych niepowodzeniem. Data ślubu rodziców była zbyt oczywista, więc nawet nie próbowała. Daty urodzin, zarówno jej, jak i obojga rodziców również nie pasowała. Dzień, w którym odbył się pogrzeb Lily, czyli jej matki... I kolejna odmowa. Dziewczyna zaczęła się już zastanawiać nad odpuszczeniem, ale jej dłoń automatycznie wykręciła dzień, w którym Niall i Lily stanęli na ślubnym kobiercu i okazało się, że to strzał w dziesiątkę. A jednak. Nial, czyli ojciec, był bardziej przewidywalny niż się spodziewała.
Tuż pod wszystkimi dokumentami i biżuterią leżała teczka. Nina otworzyła ją tylko po to żeby na pierwszej stronie zobaczyć to czego tak bardzo nie chciała widzieć. Dowód zakupu domu w Los Angeles. Nie mogła uwierzyć własnym oczom.
Była roztrzęsiona, kiedy weszła do swojego pokoju i odszukała telefon. Musiała zadzwonić do Jamiego. Swojego chłopaka, o którym oczywiście jej ojciec nie wiedział. Sama nie była pewna po co chciała z nim porozmawiać. Doskonale zdawała sobie sprawę, że jest on zwykłym gówniarzem, który nic na to nie poradzi, ale musiała się komuś wygadać, a przyjaciółek nie miała. Głównie przez niego, bo jak ciągle powtarzał, chciał ją mieć tylko dla siebie. W końcu znalazła telefon pod jednym z modowych czasopism leżących na jej biurku i wybrała z listy kontaktów numer po czym przyłożyła telefon do ucha. Odebrał dopiero po czwartym sygnale, ale cieszyła się, że w ogóle to nastąpiło.
– Cześć mała, coś się stało? – usłyszała wesoły głos po drugiej stronie.
Zanim cokolwiek powiedziała, wzięła głęboki wdech. Nienawidziła kiedy mówił do niej „mała”. Była niemal równa z nim, a on i tak zawsze odzywał się do niej w ten sposób. Nawet jeśli mówił to w dobrej wierze, to jego ton wskazywał na pewnego rodzaju poczucie wyższości nad Niną, do którego również nie miał podstaw, bo pochodzili z rodzin z tej samej klasy społecznej.
– Muszę ci o czymś powiedzieć. – wydusiła z trudem. Do oczu już cisnęły jej się łzy.
Nie dlatego, że go kochała, bo o takich silnych uczuciach nigdy w ich związku nie było mowy, ale mimo wszystko bardzo się do niego przywiązała, a teraz musiała złamać mu serce.
– Zaczynam się bać. Mów w końcu co to takiego.
– Przeczuwam, że mój ojciec znów chce się przeprowadzić. Do Los Angeles, jeszcze z nim nie rozmawiałam, ale wszystko na to wskazuje. – oba zdania starała się wypowiedzieć na jednym oddechu przez co na koniec jej głos brzmiał jakby było jej przykro.
– Przecież to nie koniec świata. Będziemy mogli codziennie rozmawiać przez telefon. Jakoś damy radę, mała. Nie przejmuj się.
– Jamie, ty nie rozumiesz. To jest drugi koniec kraju. Lepiej będzie jeśli zakończymy nasz związek. Nie chcę żebyś czekał na mnie, nie chcę abyś czuł się przeze mnie w jakiś sposób ograniczony. Oboje jesteśmy młodzi i mamy prawo do szczęścia. Widocznie nam nie było ono dane, a moja przeprowadzka miała tylko to potwierdzić. – próbowała mu wszystko wyjaśnić, tak żeby nie zrozumiał jej na opak.
– Chcesz wykorzystać przeprowadzkę żeby ze mną zerwać, tak? W dzisiejszych czasach związek na odległość jest możliwy. Ja chcę spróbować.
– Ale ja nie chcę Jamie, zrozum. Kiedyś mi za to podziękujesz.
Rozłączyła się i zablokowała jego numer żeby nie próbował się z nią kontaktować. Dla niej też nie było to takie łatwe, ale wiedziała jak to jest. Związki jej ojca zawsze rozpadały się właśnie dlatego, że jego ciągle nie było w domu, albo jego partnerki wyjeżdżały i nie chciała przechodzić przez to samo z własnym chłopakiem. Kilkakrotnie była świadkiem tego jak taka sytuacja wyniszcza człowieka. Nie chciała czegoś takiego dla siebie.
Postanowiła poczekać na ojca. Usiadła w tym celu w holu na przeciwko windy i zajęła się przeglądaniem mediów społecznościowych, zaczynając oczywiście od zablokowania Jamiego na wszystkich z nich. Sprawiało jej to wiele bólu, ale wiedziała, że nie może okazywać zbyt wielu emocji. W głębi duszy od początku była na to przygotowana. Od śmierci mamy przeprowadzali się regularnie co dwa lub trzy lata. Co prawda znów wrócili do Nowego Jorku i mieszkania, w którym się wychowała, ale nigdzie nie zagrzali miejsca na dłużej, a ona i tak jak głupie dziecko, przywiązywała się do miejsc i ludzi. Toczyła ze sobą wewnętrzną walkę i obiecała sobie, że w Los Angeles nie przywiąże się już do niczego. Będzie tam żyć jakby każdy dzień był jej ostatnim. Kiedy około ósmej wieczorem tata stanął w drzwiach windy ona była już obolała od długiego siedzenia w jednym miejscu. Rzuciła się na niego niczym lew na swoją zdobycz.
– Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć, że kolejny raz się przeprowadzamy, co? Czy to czego ja chcę już naprawdę nie ma dla ciebie znaczenia? – pytała wpatrując się w niego, a oczy już napełniły się łzami.
– O czym ty mówisz, Nino?
– Och, nie udawaj, że nie wiesz. Znalazłam w sejfie umowę o zakup domu w Los Angeles w Kalifornii. Jak długo jeszcze chciałeś to przede mną ukrywać?
Na twarzy ojca pojawiło się zrezygnowanie, ale też złość. Wiedział, że tej kłótni nie wygra i ona tym razem nie da zbyć się jego milczeniem.
– Po pierwsze nie powinnaś grzebać w moich rzeczach, a po drugie chciałem ci o tym powiedzieć dziś, bo właśnie zarezerwowałem bilety na lot. Na za tydzień. Chciałem to jednak z robić w przyjemnej atmosferze, a nie w formie sprzeczki. – powiedział i odstawił na podłogę swoją aktówkę, a płaszcz powiesił na wieszaku.
– Dlaczego przeprowadzamy się tym razem? – w jej głosie dało się wyczuć smutek.
– Dostałem propozycje pracy, jako prawnik w jednej z dużych firm międzynarodowych. To lepsze niż moja obecna praca w kancelarii.
– Przecież nie powodzi nam się źle. Spójrz tylko na ten dom. Jeszcze ci mało?
– Moja droga panno, w ten sposób nie będziemy rozmawiać. – w głębi duszy Nina dziękowała Bogu za to, że wrócił jego zwyczajny prawniczy ton.
– Tato, czy ty w ogóle myślisz w tym wszystkim o mnie?
– Zawsze o tobie myślę córeczko, ale w tej chwili muszę jeszcze popracować. Wybacz.
Mężczyzna ruszył w kierunku schodów nawet nie patrząc na córkę. Jakby chciał zapomnieć o tym co miało miejsce przed chwilą. Przemyśleć te wydarzenia i może zmienić swoją decyzję. Nie to niemożliwe, Niall Morgan nigdy nie zmienia swoich decyzji. Chce mi dać po prostu czas na uspokojenie.
– No, tak jak zawsze uciekasz od problemów. – wyszeptała i wróciła do swojego pokoju gdzie od razu zapadła w długi, niespokojny sen.Od Autorki:
Cześć,
Wróciłam do was po bardzo długim czasie nieobecności, ale mam nadzieję, że ktoś jeszcze czeka na nowe rozdziały, bo od dziś wracam.Nowe rozdziały będą pojawiały się w piątek co dwa tygodnie, a tymczasem wrzucam poprawioną wersję pierwszego i mam nadzieję, że będzie się podobała.
Buziaki :*
CZYTASZ
(Nie)Widzialna
RomanceKiedy Nina Morgan zostaje zmuszona do kolejnej przeprowadzki nie spodziewa się, że ta będzie zupełnie inna niż poprzednie. W najbardziej nieoczekiwanych okolicznościach spotyka faceta, który jest nią szczerze zafascynowany. Ona widzi w nim wzór d...