Następny dzień zaczął się najzwyczajniej jak tylko mógł. Kiedy Nina się obudziła ojca już dawno nie było w domu. Wierzył, że nawet jeden dzień wolnego może zaważyć na jego karierze, dlatego nie próżnował i od razu pojechał do firmy. Nina miała jeszcze jeden dzień przed pójściem do szkoły, więc postanowiła wykorzystać go na obejrzenie okolicy, ale nie lubiła robić tego w zwykłym tempie, więc postawiła na bieganie.
Zaraz po śniadaniu, na które składała się owsianka bez cukru i jabłko, założyła swój ulubiony sportowy strój, a do uszu włożyła słuchawki. Gdy tylko usłyszała pierwsze nuty Bohemian Rhapsody wyszła przez bramę posiadłości i dopiero wtedy dotarło do niej, że tak naprawdę nie wie nawet, w którą stronę biec żeby znaleźć się poza osiedlem willowym, na którym od teraz miała mieszkać. Stała przez dłuższą chwilę w miejscu i obracała się tylko dookoła, aż w końcu za sobą zobaczyła aleje wzdłuż, której rosły palmy.
– Palmy na osiedlu mieszkalnym. Nieźle. – pomyślała i ruszyła w tamtą stronę.
Biegła cały czas przed siebie i obserwowała domy, które mijała. Wszystkie były tak samo bogate jak willa, którą kupił jej ojciec. Czuła się dziwnie wiedząc, że otaczają ją biznesmeni, aktorzy i wiele innych bogatych osób. Choć raz chciałaby mieszkać gdzieś gdzie nie liczy się wielkość zarobków, tylko to jacy są ludzie, ale to marzenie będzie mogła spełnić dopiero po uzyskaniu pełnoletności. Każdy dom posiadał własny basen w ogrodzie, w którym ktoś pływał. Idealny plan na spędzenie leniwego wieczoru – odpoczynek w basenie. W ten sposób na jej liście pojawiła się nowa pozycja do zrobienia.
Zatrzymała się przy jednej z palm żeby złapać oddech, ale kiedy stała tak przez chwilę zorientowała się, że ktoś ją obserwuje i oczywiście się nie myliła. W bramie stała na oko ośmioletnia dziewczynka i przyglądała jej się uważnie.
– Cześć. – powiedziała niepewnie uśmiechając się do Niny.
– Cześć, jestem Nina, a ty? – zapytała dziewczyna żeby nie wyjść na nieuprzejmą, mimo, że nie miała ochoty na rozmowę z kimkolwiek.
– Ja jestem Nicole, mieszkam tu z mamą i starszym rodzeństwem. A ty? Mieszkasz tu?
– Yyy, tak jakby. Od wczoraj.
– Czyli jesteś nowa. – Nicole zastanowiła się przez chwilę, po czym dodała. – Witaj w Los Angeles, tu naprawdę jest fajnie.
– Dziękuję.
Nina przez chwilę poczuła dziwny ucisk w sercu. Pierwszą oznakę tęsknoty za znajomymi i za Jamiem, a na to uczucie nie mogła sobie pozwolić. Bez żadnego pożegnania z dziewczynką odbiegła jak najszybciej. Może po trochu uciekając od małej, a trochę od własnej tęsknoty. Obiecywała sobie nie czuć tego, a jednak i tak ją to dopadło. Biegła szybciej niż zamierzała i zanim się zorientowała była na pełnej ludzi ulicy. Rozejrzała się za jakimś znakiem i nie mogła uwierzyć własnym oczom.
Hollywood Boulevard. Mieszkała tak blisko słynnej alei gwiazd, że mogła tu dobiec nawet się zbytnio nie męcząc. Niesamowite – tylko to podpowiadał jej mózg, a może bardziej serce. Skoro już tu była, chciała znaleźć jedną gwiazdę, która była szczególnie bliska jej sercu z powodu mamy. Gwiazdę zespołu Queen. Jednak zadanie nie należało do łatwych, bo znajdowało się tu setki tak samo wyglądających, a chodzenie z głową w dół i czytanie nie było zbyt bezpieczne na tak ruchliwej ulicy, a jednak i tak to zrobiła.
Nina wpadła na kogoś. Dosłownie. Weszła w jakiegoś faceta i nawet nie przeprosiła, co było niegrzeczne, ale zależało jej żeby znaleźć to czego szukała. Nagle poczuła jak ktoś dotyka jej ramienia.
– Ładnie to tak wchodzić w kogoś i uciec bez „przepraszam”. – facet był od niej starszy o dobre kilka, a może kilkanaście lat, a teraz stał przed nią i uśmiechał się zawadiacko.
W pierwszej chwili zarumieniła się z powodu tego jak przystojny był mężczyzna, ale zaraz się otrząsnęła.
– Przepraszam. – wydukała zakłopotana.
Nieznajomy roześmiał się mierząc ją wzrokiem.
– Turystka? – zapytał.
– Nie, ja tu mieszkam. Od wczoraj. O, tam. – pokazała ręką za siebie, ale nie było tam już drogi, którą przybiegła.
– Wszystko jasne.
– Niby co jest jasne?
– Zgubiłaś się.
– Wcale nie. Szukam tu pewnej gwiazdy.
Nie zamierzała się dalej tłumaczyć obcemu, którego imienia nawet nie znała, więc ruszyła przed siebie nadal z głową w dół, choć nauczona doświadczeniem nie powinna.
– To naprawdę nie jest zbyt dobry pomysł. – znów usłyszała obok siebie ten sam głos. – Powiedz mi czego szukasz, a może wiem gdzie jest.
Westchnęła głośno, ale posłusznie podała nieznajomemu nazwę zespołu.
– Nie wyglądasz na taką co by tego słuchała.
– Jak widać pozory mylą.
– Tak w ogóle to nazywam się Josh. Chodź za mną, wiem gdzie to jest, bo tak się składa, że sam słucham ich od małego.
Dziewczyna ruszyła za Joshem trzymając się bardzo blisko niego żeby się gdzieś nie zgubić, bo na ulicy nagle pojawiło się jeszcze więcej osób niż wcześniej.
– A ty masz jakieś imię?
– Nina.
– Wybrałaś najgorszą możliwą porę na zwiedzanie, Nino. Zawsze w porze po śniadaniowej wylewa się na ulicę najwięcej turystów, dlatego wziąłem cię za jedną z nich.
Mężczyzna szedł przez chwilę, po czym zatrzymał się nad jedną z gwiazd i uśmiechnął się sam do siebie. Nina stanęła obok niego i zerknęła w dół. Queen – Królowa jest tylko jedna – pomyślała i na chwilę wróciła myślami do wspomnień.
„... Mama siedziała w salonie na swoim dużym fotelu, a na uszach miała słuchawki. Nie wyglądała już tak jak kiedyś. Jej skóra była blada, a na głowie nosiła chustę, która miała zakryć brak włosów. Jednak na jej ustach wciąż gościł ten sam, ciepły uśmiech. Nina podeszła do niej i przyglądała się przez chwilę jak matka słucha swojej ulubionej muzyki.
– Dlaczego ciągle tego słuchasz? – zapytała nagle, a mama zdjęła słuchawki i popatrzyła na nią, więc dziewczyna powtórzyła pytanie.
– Tego chyba nie da się wytłumaczyć, jeśli chcesz możesz posłuchać ze mną. Może wtedy zrozumiesz.
Nina usiadła obok kobiety i wzięła od niej jedną słuchawkę. Wtedy po raz pierwszy usłyszała głos Freddie’go i zakochała się w nim. Od tamtej pory codziennie razem z mamą przez kilka godzin słuchała tych cudownych piosenek. To dlatego tak bardzo kojarzyły jej się z mamą, a Queen na zawsze pozostanie w jej sercu i żadne najnowsze trendy tego nie zmienią...”
Piosenką, którą usłyszała tego dnia było „Bohemian Rhapsody”.
– Jesteś tu jeszcze, czy już odleciałaś? – usłyszała obok siebie głos Josha i ocknęła się.
– Jestem, tylko... Moja mama kochała ten zespół.
Pacnęła się w głowę. Dlaczego mówię o tym obcemu człowiekowi? Przecież jego to w ogóle nie interesuje.
– A co się stało z twoją mamą?– spojrzała na niego nie rozumiejąc co ma na myśli, więc dodał. – Powiedziałaś o niej w czasie przeszłym.
– Ach... Moja mama nie żyje. Tylko proszę nie mów, że mi współczujesz. Nie potrzebuję tego.
Przez naprawdę długą chwilę stali obok siebie wtapiając się w tłum turystów z których robiło się coraz więcej jakby w Los Angeles nie było innych miejsc do zwiedzania. Jako pierwszy do rzeczywistości powrócił Josh.
– Chyba muszę pokazać ci którędy powinnaś wrócić do domu.
Dziewczyna przytaknęła, bo nie miała siły żeby cokolwiek powiedzieć. Ból po śmieci mamy stał się silniejszy, bo w nowym miejscu zawsze czuła się samotna. Szła za mężczyzną nie zwracając na nic uwagi, jedyne czego chciała to położyć się i zasnąć, nawet wizja basenu pełnego ciepłej wody nie poprawiała jej humoru. Dotarli do drogi, która ją tu przywiodła i stanęli na przeciwko siebie.
– Jeśli chcesz możemy się wymienić numerami i w wolnej chwili pokaże ci kilka fajnych miejsc w LA.
– Ok.
Podała mu swój telefon, do którego on wpisał numer, a Nina automatycznie zadzwoniła do niego żeby też miał jej numer. Wszystko to robiła jak na jakimś autopilocie.
– W takim razie do zobaczenia. – powiedziała i odeszła nie czekając na to czy on coś powie.
***
Dopiero wieczorem zaczęło do niej docierać, że chłopak, który pokazał jej drogę był naprawdę przystojny, ale nic o nim nie wiedziała. Jeśli nigdy do niej nie zadzwoni to nawet nie będzie wiedziała gdzie go szukać, a był jedyną osobą, którą „znała” w tym wielkim mieście. Uznała, że basen to doskonałe miejsce żeby dalej zanurzać się w myślach na temat tajemniczego Josha. Mimo, że wyglądał na trochę starszego od niej miała nadzieję, że może chodzi do tej samej szkoły co ona i jutro znów się zobaczą. Kiedy do domu wrócił ojciec ona piła właśnie sok przytrzymując się krawędzi.
– Widzę, że ktoś polubił się z naszym basenem.
– A ja widzę, że ktoś znów będzie wracał do domu wieczorami i wychodził bardzo wczesnym rankiem, ale co do basenu. Masz rację, jest całkiem fajny i przyjemny.
– Jutro rano jadę z tobą do szkoły, bo muszę tam dopilnować formalności, więc spędzimy razem cały ranek.
– Super. – powiedziała trochę sarkastycznie, ale w głębi duszy naprawdę się cieszyła.
– Co robiłaś dziś przez cały dzień?
– Byłam trochę pozwiedzać i jakimś cudem znalazłam się na słynnej alei gwiazd, to było coś jakby trans.
Niall pokiwał głową i odwrócił się żeby wejść do domu.
Kwestie chłopaka Nina wolała przemilczeć, bo jeszcze znów dostała by zakaz samotnego wychodzenia z domu, a na to nie mogła pozwolić. Pierwszy raz od kilku lat nie zrobił jej awantury o to, że bez pytania gdzieś wyszła. Kolejny sukces.
CZYTASZ
(Nie)Widzialna
RomanceKiedy Nina Morgan zostaje zmuszona do kolejnej przeprowadzki nie spodziewa się, że ta będzie zupełnie inna niż poprzednie. W najbardziej nieoczekiwanych okolicznościach spotyka faceta, który jest nią szczerze zafascynowany. Ona widzi w nim wzór d...