I o to już ostatnia bohaterka, chodzi tu o nie nikogo innego jak o Gabrielle Lopez. Czyli niezwykle szanowanego psychologa sądowniczego. Czym się tak owy zajmuje? Pracuje przy różnych sprawach, przy przesłuchaniach przestępców. Zdarza jej się być również na licznych procesach. Mieszka na obrzeżach samego Nowego Yorku w sporym domu z przepięknym widokiem. Nie mogła zatem narzekać na swoje życie, do szczęścia brakowało jej tylko drugiej połówki. Ale nie zawsze było tak sielankowo w jej życiu.
Kilka lat temu był sobie dzień jak co dzień. Gabrielle pojawiła się w pracy, tym razem w swoim biurze. Nie zawsze ta praca była najciekawsza na świecie. Tak i było tym razem. Usiadła w swoim biurku i zaczęła wypełniać dokumenty. Jak zawsze rano przyszła asystentka z pocztą. Gabrielle zaczęła ją przeglądać i znalazła tam list z dziwną pieczęcią. Była ona zielona i przedstawiała oko z jakimiś dziwnymi symbolami. Otworzyła go. Był tam napisany jakiś adres z datą i godziną z dopiskiem "Do zobaczenia". Było to podejrzane dla Gabrielle. Nie miała pojęcia kto mógł to napisać i o co może mu chodzić. Po chwili namysłu stwierdziła, że mimo wielkiej niewiadomej przyjdzie pod ten adres. Miało ono się odbyć dziś po jej pracy. Więc i tam się po niej udała. Było to same centrum Nowego Yorku. Na pozór zwykły budynek. Zapukała więc do środka. Nikt nie odpowiadał. Zapukała ponownie. Nadal była cisza. Pociągnęła za klamkę i okazało się, że drzwi były otwarte. Przejrzała się za siebie czy nikt nie idzie i weszła do środka zamykając za sobą drzwi. Zawołała więc czy nikogo na pewno tu nie ma, jednak nadal była cisza. Gdy weszła ujrzała duży hol, schody po dwóch stronach, które schodziły się do środka ściany, gdzie dalej był jakiś korytarz oraz korytarz pod schodami. Gabrielle zdecydowała się pójść korytarzem przed sobą. Korytarz ciągnął się, a na jego końcu było już z oddali widać witrażowe okno w którego stronę się kierowała. Po drodze biegnący szczur przeciął jej drogę, a ta ponownie zawołała czy ktoś może jest w tym domu, ale w dalszym ciągu nie uzyskała żadnej odpowiedzi. Gdy dotarła do końca korytarza zauważyła lampę ścienną a na niej przekrzywioną świecę. Gdy ją poprawiła do pionu z jej lewej nagle rozległ się hałas, jakby coś się waliło. Ta przerażona stała wryta pod przeciwną ścianą i kompletnie nie wiedziała co się właśnie dzieje. Po chwili takich hałasów nagle ściana z której było słychać te wszystkie ogłosy się otworzyła. Gdy Gabrielle zrobiła krok zauważyła zakręcane schody prowadzące w dół. Bez namysłu pokierowała się w stronę wyjścia. Szła szybkim krokiem przez korytarz gdy nagle, dosłownie przed nią zamknęły jej się drzwi od korytarzu. Zaczęła ciągnąć za klamkę. Tak chwilę próbowała je otworzyć , gdy wreszcie dotarło do niej, że się jej nie uda więc zaczęła krzyczeć "pomocy!" i walić w zamknięte drzwi. Ale jak się nie trudno domyślić nikt nie przyszedł na ratunek. Została jej więc drogą w jedną stronę. Postanowiła przeszukać pokoje przy korytarzu. Po kolei ciągnęła za każdą klamkę, jednak wszystkie pokoje były zamknięte. Zostały więc schody na dół. Usiadła na przeciw schodów i myślała jak bardzo nie chce tam schodzić i, że przecież pójście do ciemnej, obcej piwnicy nie może się skończyć dla niej dobrze. Siedziała tak z godzinę, kombinując z telefonem z którego nie mogła się do nikogo dodzwonić. Nadszedł czas w którym już definitywnie stwierdziła, że nie ma innego wyboru niż pójść na dół. Więc i tam się skierowała. Szła gdzieś minutę w dół, ledwo trzymającymi się wąskimi schodami aż się skończyły. Gabrielle ujrzała wielki, długi i ciemny korytarz prowadzący do jakiejś okrągłej sali gdzie na środku coś się znajdowało, lecz z takiej odległości nie mogła stwierdzić co to takiego. Wzięła więc jedną z pochodni, które były pozostawione na ścianach i poszła. Gdy już doszła, podeszła do oświeconego od góry przedmiotu na samym środku pokoju. Zaczęła mu się przyglądać. Był to jakiś dziwny naszyjnik w kształcie oka. Gdy miała go już wziąć nagle usłyszała czyiś głos:
- Szczerze mówiąc miałem nadzieje, że zejście tutaj zajmie Ci trochę mniej. Naczekałem się tu chwilę na Ciebie.
Kończąc to mówić mężczyzna wyłonił się z cienia. Był on ubrany w jakieś szaty, miał czerwoną pelerynę i w ogóle był dziwnie ubrany nawet jak na mieszkańca Nowego Jorku.
CZYTASZ
Marvelous four
Short StoryOpowieść dzieje się na jednej z wielu alternatywnych wersji Ziemi czyli Ziemi 420. Cztery główne bohaterki oraz inne już dobrze znane postacie ze świata Marvela łączą siły aby zmierzyć się z niewyobrażalnym złem i uratować cały świat.