Życie z obawą o utracie wszystkiego co kiedykolwiek się pamiętało nie było najgorsze. Najbardziej bolało przypominanie sobie o tym, że następnego dnia wszystko co wiedzieliśmy, nagle zniknie. Bolało to, że po otworzeniu oczu znowu nie będziemy wiedzieli co się z nami zadziało kiedy wczorajszego dnia jeszcze byliśmy świadomi naszych czynów.
Minho obudził się w złotej komnacie widząc siedzącego u jego boku średniego wzrostu mężczyznę w okrągłych okularach. Momentalnie się przeraził odsuwając się od wcześniej wspomnianej osoby. Dlaczego on tu siedział?
- Kim jesteś?! Gdzie jestem?! A ja jestem... Kim? Sam nie pamiętam... - wyszlochał przerażony książę spoglądając na swoje dłonie nie mogąc sobie zupełnie nic przypomnieć. To tak cholernie bolało, budzisz się w nieznanym miejscu i codziennie ktoś musi tłumaczyć ci kim jesteś i co się tak naprawdę dzieje.
- Panicz to książę Minho, dokładnie Lee Minho. Jest pan w Blueprint w swojej własnej komnacie, a ja jestem pańskim służącym. Zajmuje się królewiczem od najmłodszych lat, przyszły władca ma problemy z pamięcią - wytłumaczył młodszemu dzierżąc w swojej dłoni pęczek niezapominajek, które chłopiec po chwili ujął w te swoje delikatnie się uśmiechając - Książę bardzo je lubi - odparł widząc jak jego podopieczny powoli zaczyna rozumieć co tak naprawdę się działo. Seungmin wywodził się ze średnio zamożnej rodziny, było ich stać na to i owo, nigdy niczego im nie brakowało, ale Kim i tak jedynie chciał ciągnąć swoją tradycję rodzinną jak tylko się dało. Służenie rodu Lee ciągnęło się u nich z pokolenia na pokolenie, a chłopak zakochany w rodzinnych tradycjach nie chciał tego przerywać. Tylko był jeden problem, nie w samej pracy Seungmina, tylko w tym na kogo trafił. Książę był naprawdę cudowną, delikatną osobą, ale świadomość, że każdego dnia musiał przypominać mu, że nie jest kimś obcym okropnie go bolała. Tak cholernie bał się, że kiedyś Lee nie zdoła sobie przypomnieć już niczego. Do tej pory codzienna procedura przechodziła dosyć szybko. Starszy przedstawiał się, mówił gdzie Minho był, tłumaczył mu kim jest sam Lee i układał przy nim wiązkę niezapominajek. Niestety nic nie trwa wiecznie, a pamięć ludzka jest naprawdę ulotna, a w szczególności ta księcia. On i Seungmin byli kiedyś naprawdę bliskimi przyjaciółmi. Kiedy byli dziećmi ich rodzice często zostawiali ich razem, dlatego to jemu Kim chciał służyć. Niestety po jakimś czasie nie byli już tak blisko. Minho zapomniał kim był dla niego jego dotychczasowy służący nieświadomie łamiąc tym starszemu serce. Już nie byli przyjaciółmi. Seungmin był dla nim jedynie służącym z którym rozmawiał głównie z formalności.
- Lubię je - przytaknął zerkając w okno. Na parapecie leżała herbaciana róża, naprawdę piękna herbaciana róża, wyglądała zupełnie inaczej niż kiedy ogrodnik dał ją księciu... Właśnie... - Han Jisung! - wykrzyknął wychodząc pędem z łóżka aby jak najszybciej się dało podbiec do okna. Ku jego zdziwieniu ogród nie wyglądał tak jak wczoraj, o dziwo wszystko pamiętał z tego wieczoru. Ich rozmowę o kwiatach, moment w którym chłopak wręczył mu obumarłą róże i kiedy Minho prosił go o posadzenie jego ulubionej rośliny. Teraz ogród był cały w błękicie niezapominajek, otworzył szerzej oczy układając dłonie na zimnej okiennej szybie potrzebując chwili aby zrozumieć co właśnie się stało - Seungmin! Widziałeś? Widziałeś co tam jest?! Ile niezapominajek! - służący jedynie zaśmiał się pod nosem podchodząc bliżej księcia.
- Od piątej nad ranem sadzi te nieszczęsne kwiaty. Dziwię się, że jeszcze nie padł ze zmęczenia - odparł ze smutkiem w głosie opierając się o ścianę mimo wszystko ciągle spoglądając w okno.
- Muszę mu podziękować! - krzyknął Lee wybiegając ze swojego pokoju. Nie zdążył się nawet przebrać. Boso w swojej długiej białej koszuli podążał schodami słysząc za sobą stukanie obcasów Seungmina który próbował za nim nadążyć.
- Miłosierny Boże, niech przynajmniej jego nie zapomni - złączył dłonie razem głośno wzdychając. Nie chciał przeszkadzać im w spotkaniu. Dlatego stanął z boku starając się nie wsłuchiwać w ich rozmowy. On tam był tylko aby się nim opiekować nie żeby wtrącać się w to z kim rozmawiał i o czym rozmawiał.
- Jisung! Nie mogę uwierzyć, że to zrobiłeś! Jesteś najwspanialszy! - Minho rzucił się na szyję ogrodnika mocniej się w niego wtulając. Ciało Hana zostało ozdobione tysiącami przyjemnych dreszczy, a sam chłopak nie do końca wiedział co jeszcze przez chwilę powinien zrobić. Jescze kilka godzin temu uroczyście głosił swoją nienawiść do niezapominajek, a teraz? Teraz dostał najpiękniejsze podziękowania za ozdobienie nimi całego ogrodu. Lee ujął twarz starszego w swoje dłonie tak szczerze się do niego uśmiechając, był szczęśliwy, bo błękitne, drobne kwiaty były jedynym co sprawiało, że nie stracił całej swojej pamięci i każdego dnia budził się przypominając sobie większość swojego życia. Chłopak uważał, że Jisung zrobił lepszą robotę niż Seungmin przez te lata zajmowania się nim.
- Panie, mamy dzisiaj obiad z władcą i królewiczem Blueprint, nie możemy pozwolić sobie na tyle wolnego czasu - szepnął Kim układając dłoń na ramieniu księcia. Ten tylko wywrócił oczami przysuwając swoje wargi bliżej ucha ogrodnika.
- Jeszcze dzisiaj do ciebie wrócę - wyszeptał przesuwając dłonią po jego policzku.
- Pamiętasz mnie? - zapytał równie cicho brązowowłosy. Minho na to jedynie przytaknął nadal nie odsuwając się od chłopaka.
- Mówiłem ci, ciebie nigdy nie zapomnę. Dzisiaj tylko utwierdziłeś mnie, że jako jedyny zostaniesz w mojej pamięci do końca. Widzimy się wieczorem, żegnaj - odszedł. Ponownie zostawił Hana z tym samym szokiem na twarzy z jakim zostawił go za pierwszym razem.
Co to wszystko miało znaczyć? Dlaczego ktoś tak idealny zachowywał się w taki sposób do niego? Jisung był jedynie poczciwym ogrodnikiem bez większego doświadczenia, nie do końca umiał pisać, jego pismo było wyjątkowo chaotyczne i trudne do rozczytania. Szkoła i nauczanie było tylko dla arystokratów, dlatego nie mógł sobie pozwolić na zgłębianie się w coś takiego jak nauka, zostało mu tylko zajmowanie się ogrodem, bo to nie potrzebowało aż takiego szkolnego wykształcenia. Dla Minho chciał się zmienić, chciał aby książę miał coś co nigdy by nie zwiędło, jak te wszystkie róże które mógłby mu podarować. Zerwał się z miejsca rzucając wszystko co do tej pory robił aby jak najszybciej dostać się do pracowni swojego przyjaciela, Felixa. Mężczyzna znany był z zapisywania wszystkich kontraktów i listów. Słynący z niesłychanie idealnego pisma i języka którym się posługiwał w swoich pracach.
- Felix! Proszę, naucz mnie pisać - wpadł do komnaty rówieśnika otwierając drzwi.
Zastał tam chłopaka siedzącego przy swoim biurku z piórem w dłoni. Nie miał nic do stracenia, chwilę były ulotne, czas mija szybko, dlatego skoro chciał się już czegoś podjąć, chciał to zrobić teraz.
CZYTASZ
Herbaciane Róże - minsung
FanfictionOsobliwa historia której nie da się opisać nawet najbardziej rozbieżną ilością słów. Można natomiast nakreślić ją jednym zdaniem: Miłość róż nie przemija, ludzie zaś kochać nie umieją. Bo kwiaty goją rany, a człowieczeństwo sieje żniwa nad ludzkim...