PROLOG

43 5 4
                                    

- Kinga, Sandra! Wstawać na śniadanie! - usłyszałam darcie się Marcina obok mnie.

- Jakbyś chciał wiedzieć to jest jedenasta - powiedziałam popijając kawę, siedząc przy wyspie kuchennej tuż przy Sandrze.

- Ach tak? - prychnął - Nie zauważyłem. - powiedział podchodzą z talerzami do nas.

- I tu ja jestem ślepa - powiedziałam z zażenowaniem.

- Tak nadal jesteś - powiedział niski blondyn.

- Wypad od mojego wzroku - powiedziałam wkurzona.

To że mam kilka wad plus jestem w małym stopniu daltonistką to nie znaczy, że jestem ślepa.

- CISZA! Przestańcie się kłócić. I zacznijcie jeść to śniadanie. A ty - powiedziała do mnie - po śniadaniu idziesz po leki dla mnie - powiedziała Sandra i od razu pożałowała, że krzyknęła.

Oj. Kac morderca nie ma serca. Ja też piłam na streamie, ale mam silną głowę plus ja wstałam wcześnie i wzięłam tabletki, które aktualnie się skończyły, bo wzięłam ostatnią. Zaczęłam jeść śniadanie w przestronnej kuchni z niskim blondynem i nie wiele wyższą od niego blondynką.

Po śniadaniu poszłam do sklepu. Akurat gdy wychodziłam Bastian schodził po schodach, które znajdowały się obok drzwi wyjściowych.

- Hej Bastian! - krzyknęłam machając dłonią by podszedł.

Gdy w końcu do mnie podszedł zobaczyłam że również zdycha z powodu kaca. Kurna kto dał młodemu pić? Szybkim krokiem weszłam do salonu.

- Który debil dał młodemu pić? - krzyknęłam na cały salon i od razu dostałam od Sandry w łeb za to.

- O co Ci chodzi? - zapytał Marcin i stanął przede mną - On jest tylko pół roku młodszy od nas. - powiedział wywyższająco.

To akurat było ciekawe, bo byłam ponad 10 centymetrów wyższa. Bastian stanął za Marcinem. A on był jeszcze o jakieś 5 centymetrów niższy od Marcin, więc to wszystko wyglądało komicznie.

- Ja rozumiem, że my jak mamy siedemnaście to pijemy, ale on ma szesnaście i dopiero za dwa miesiące będzie mieć siedemnaście - powiedziałam obojętnym głosem.

- Dobra. Róbcie co chcecie, ale ja wychodzę do sklepu, więc nie spalcie domu - powiedziałam odchodząc do drzwi wyjściowych.

- Jasne, mamo - odpowiedzieli wszyscy.

I w tym momencie wyszłam do sklepu.

POV Sandra

Po tym jak Kinga wyszła poszłam do naszego pokoju. Zaczęłam szukać mojego laptopa, gdy zadzwonił mi telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam zdjęcie mojego brata w zbroi diamentowej z minecraft. Nie chciało mi się odbierać, bo miałam fajną muzykę na dzwonek. Heat waves, to jest moja ulubiona piosenka, więc zaczęłam śpiewać. Mój brat chyba już się wkurzył i się rozłączył. Poczekałam chwilę i zadzwonił znowu. Tym razem szybko odebrałam.

- Dlaczego nie odbierasz za pierwszym razem? - zapytał, kłócąc się ,po cichu z inną osobą w jego otoczeniu.

- Wiesz jaką fajną mam muzykę na dzwonek? - zapytałam retorycznie, siadając na moje łóżko.

- Tak, ale ode mnie odbiera się za pierwszym razem - powiedział naburmuszony.

- Ach. Tak? - westchnęłam - Nie wiedziałam o tym. - powiedziałam, patrząc na swoje niebieskie paznokcie.

- Dobra, nie ważne - powiedział do kogoś- Mam sprawę bardziej do Kingi, ale ona nie odbiera. - powiedział pierwszą część zdania z ekscytacją.

- A dlaczego nie do mnie? - powiedziałam z pretensją, słuchając jak on sam kłóci się z kimś innym.

- Ech... bo wiesz - powiedział szybko - To jest sprawa bardziej do Kingi bo jest bardziej ten, no ten. Wiesz o co chodzi. - powiedział gubiąc się w słowach.

- Tia. Wiem o co chodzi - powiedziałam przerywając ciszę - A jaka to jest sprawa jakbym mogła wiedzieć? - zapytałam zaciekawiona.

Jaka sprawa mogła dotyczyć nas obydwie, ale on chce gadać z Kingą. Kiedyś tak było jak mieliśmy gdzieś wyjechać, daleko z nim. Ale jest jeszcze rok szkolny, więc on nie powinnien nigdzie jechać. Może mu powiem, że Kinga jest w sklepie i pewnie znowu nie słyszy telefonu.

- A wiesz może dlaczego Kinga nie odbiera? - zapytał z ciekawością, uciszający kogoś obok niego.

Skubany wie co myślę. Dobra myślę o AiMaX'ie i Marcinie.

- To wiesz czy nie? - powiedział zirytowany moją długa ciszą.

Teraz nie wiedział o czym myślę. Chyba powinnam mu odpowiedzieć.

- Tak, tak - powiedziałam szybko - Jest w sklepie. - powiedziałam już spokojnie I usłyszałam że ktoś trzaska drzwiami wejściowymi.

- Kinga właśnie wróciła - powiedziałam będąc pewna że to ona.

- No chyba nie do końca - powiedział, a ja uslyszałam w tle u niego Marcina.

- Chwila - powiedziałam i już prawie nic nie rozumiałam - To ty? - zapytałam.

Usłyszałam dźwięk rozłączanego połączenia i otwieranie drzwi za mną. Szybko odwróciłam się.

- Ty - powiedziałam, wskazując palcem na wysokiego blondyna.

- Ja - powtórzył po mnie.

- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że przyjeżdżasz!? - wydarłam się, podchodząc do mojego brata.

- Em.., bo tak - podrapał się reką po karku - Nie jestem sam i mam kilka pytań. - powiedział już pewniej niż wcześniej, przytulając się.

- Dobra. Najpierw jak nie jesteś sam? - powiedziałam zaciekawiona - Kogo przyprowadziłeś? Dziewczynę?! - wykrzyknelam szczęśliwa.

- Jezus, nie! - krzyknął od razu - Jestem z RanBoo i Tubbo. - powiedział ciszej.

- Ech.. - westchnęłam - Dlatego chciałeś gadać z Kingą - powiedziałam nieco skołowana.

- Tia. Ale macie jakieś łóżka? - zapytał się.

- Nie wiem - odpowiedziałam - To do Kingi przecież po to do niej chciałeś do niej dzwonić. - powiedziałam powracając do rozmowy przez telefon.

Ja serio nic nie wiem. W tym aspekcie Kinga tylko wie. Więc musimy czekać.

- To gdzie RanBoo i Tubbo? - zapytałam przerywając ciszę.

- Na dole - odpowiedział - Wiesz może kiedy Kinga wróci? - zapytał schodząc na dół.

- Nie wiem- odpowiedziałam, schodząc za nim - Trzeba czekać.

- Wiesz co chyba juz nie musimy czekać - krzyknął Tommy z dołu, bo wróciłam się jeszcze po telefon do góry.

- To dobrze - odkrzyknęłam schodząc na dół.

- Kinga. Mam do Ciebie kilka pytań - powiedział, jakoś zestresowanie Tommy.

- No dajesz młody - powiedziała wykładając zakupy na stół w kuchni, gdzie ja jej zaczęłam pomagać.

- A możemy w cztery oczy? - zapytał po chwili ciszy, patrząc na swoje skarpetki.

Spojrzałam się na Kingę w tym samym momencie co ona. Popatrzyła się na mnie wzorkiem żebym dokończyła sama, a ona z nim pójdzie to obgadać. Już po kilku latach przestałam się pytać o mnie, bo I tak wszystko Kinga mi mówiła.

- Jasne - powiedziała Kinga, odbijając się od blatu - Chodź do mnie do pokoju. - powiedziała odchodząc, nawet nie patrząc za siebie.

Red RosesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz