Hogwart – ogromna szkoła, a jej ulubionym miejscem i tak było najcichsze pomieszczenie pełne kurzu i przede wszystkim książek. Jedyne, w którym odnajdywała spokój i harmonie, gdzie nikt jej nie zaczepiał i mogła w samotności zakopywać się górami lektur z ogromem wiedzy zamkniętych w nich. Do czasu, aż nie poznała chłopca, który tak jak ona odgradzał się murem z ksiąg.
Skrupulatnie pokonywała każdy korytarz, każde schody i w końcu wiele alejek, by dotrzeć do swojego towarzysza.
- Cześć, Severusie. I jak poszło? - opadła ciężko na krzesło naprzeciwko niego. Odgarnęła niesforne włosy wpadające do oczu i patrzyła z wyczekiwaniem na reakcje chłopaka machającego piórem pergaminem.
- Poszło... Dobrze, naprawdę dobrze - podniósł kącik ust, dalej zawzięcie pisząc coś na kawałku papieru.
- Pogodziliście się? - Snape kiwnął lekko głową. - To wspaniale!
Przez kolejny już “żart” Huncwotów, pełen upokorzenia, wstydu i złości Severus nazwał Evans, która się za nim wstawiła “szlamą”. Śmiechy i docinki, że dziewczyna go broni, bo sam nie umie, mocno go dotknęły. Niestety Lily nie chciała słuchać jego tłumaczeń. Nie odzywała się bardzo długo do niego, unikała i ignorowała. Severusa bardzo to bolało, bo była jedyną przyjaciółką w tej wielkiej szkole. Inni się z niego naśmiewali albo brzydzili przetłuszczonych włosów. W jej miejsce wepchnęła się kudłata Granger.
Nie pocieszała, nie mówiła za wiele. Po prostu pewnego dnia w dziwnie zaludnionej bibliotece dosiadła się do niego. I tak została. Po długim czasie spędzonym, czy to w bibliotece, czy w innym miejscu w Hogwarcie, kiedy chłopak już poznał ją i zaufali sobie nawzajem opowiedział jej o sytuacji sprzed roku. Dziewczyna wtedy długo nie czekała. Poszła i poprosiła Evans o jedną rozmowę ze Snape’em, a ta się zgodziła.
- Podobno nieźle pożarła się z Potterem, jak usłyszał, że między nami wszystko w porządku. Może uda mi się zająć jego miejsce – pierwszy raz podniósł wzrok na Hermionę. Ona natomiast szybko opuściła głowę i przyglądała się swoim świeżo wypastowanym butom.
- Może... - mruknęła - Będzie ciężko, rok to kupa czasu.
- Masz racje – Severus się na chwile zamyślił. Był zakochany w rudej dziewczynie od dziecka. Chciał się do niej na tyle zbliżyć, żeby w końcu zobaczyła w nim kogoś więcej. Próbował już wcześniej, niestety po całej sytuacji z Huncwotami wszystko poszło w złą stronę, a Lily niedługo później zaczęła spotykać się z Jamesem. - W takim razie pójdę do niej. Może wyciągnę ją na błonie. Powinienem teraz spędzać więcej czasu z nią.
Złapał swoją torbę i wrzucił naprędce wszystkie swoje rzeczy. Mruknął na szybko pożegnanie i wymaszerował z biblioteki.
- Jasne... Hej... - odetchnęła głęboko. Złapała się za nasadę nosa i sięgnęła po pierwszą lepszą książkę z półki.
********
Severus przez następne tygodnie opuszczał Lily tylko wtedy, gdy mieli lekcje, posiłki lub był w swoim dormitorium. Bardzo starał się jej zaimponować i przekonać do siebie. Nie zwracał uwagi na nic innego niż rude włosy i zielone oczy. W tym na Hermionę.
Granger czuła się opuszczona. Niezwykle doskwierała jej samotność, bardziej niż wcześniej. Bo kiedy nie masz nikogo obok siebie od początku, nie zwracasz tak bardzo uwagi na to, że jesteś sam, ale kiedy poczujesz smak przyjaźni, a następnie ją tracisz... Nie potrafiła opisać tego uczucia. Bolało ją to, że Severus ją zostawił. Kiedy mieli lekcje, siadał zawsze z Evans, opuszczając miejsce obok niej. Nie przychodził już do biblioteki, nie wyciągał na spacer. I choć wiedziała, że było to pośrednio na jej życzenie, nie spodziewała się, że straci jedynego przyjaciela.
I już wiedziała dokładnie, jak czuł się Severus. Bo tak jak on obdarzyła uczuciem kogoś, kto nie zwracał na nią uwagi. Z tym, raczej sytuacja się nie zmieni, on będzie ciągle przy boku Evans. Będzie mieć przyjaciela, może nawet i kogoś więcej. Będzie miał do kogo otworzyć usta i zamienić, choć parę słów. A ona została sama.
Starała się, ile sił ich unikać. Nie chciała sprawiać sobie jeszcze więcej przykrości widokiem ich razem.
Siedząc pod bijącą wierzbą z książką w ręce, pochłonięta tekstem, podskoczyła, nie spodziewając się obecności jakiejś osoby obok niej. Odwróciła szybko głowę i spotkała się z głębokimi czarnymi oczami.
- Severus... Nie strasz mnie tak - westchnęła. - Co tu robisz?
- Lily pomaga McGonagall w jakiś papierach. Nie miałem nic innego do roboty - wzruszył ramionami.
- A no tak... - mruknęła. Zamknęła powoli książkę, odwracając wzrok od chłopaka. - To... Jak z Lily?
- Wszystko bardzo dobrze. Staram się pokazać z jak najlepszej strony. Myślę, że niedługo mi się to opłaci - wypiął dumnie pierś z uśmiechem.
- To wspaniale...- odpowiedziała cicho i pochyliła bardziej głowę, by włosy zasłoniły jej twarz, po której zleciała jedna nieutrzymana łza.
Było jej okropnie przykro. Stała się tą drugą. Czy kiedykolwiek była pierwsza? Nie sądziła. Sposób, w jaki chłopak po prostu to zakomunikował, bardzo w nią uderzy. I na dodatek traci go jeszcze w inny sposób. Jednak to wszystko przez nią. To ona chciała, żeby Severusa przestało zjadać poczucie winy i by poczuł się szczęśliwy.
Ale postanowiła spróbować zawalczy o to co straciła, tak jak zawalczyła dla niego.
- Wiesz, stęskniłam się za tobą... - wyginała palce w każdą stronę mówiąc. - Tyle ostatnio jesteś z Lily, a ja tak źle się czuję w ostatnim czasie...
- Granger proszę - przerwał jej w pół zdania. - Mam dobry humor, nie psuj mi go swoim gadaniem. Przyszedłem sobie tu tylko posiedzieć, a nie bawić się w terapeutę.
- Ja... Jasne... Przepraszam - zabrała wszystkie swoje rzeczy i wstała szybko. Czuła, jak łzy napływają jej do oczu, a naprawdę bardzo nie chciała się przy nim popłakać. - To ja już pójdę... Wiesz, żeby ci nie przeszkadzać.
Odwróciła się i najszybciej, jak mogła, oddaliła się od bijącej wierzby. Przez łzy widziała jedynie rozmazane obiekty, wszystko jej się zlewało i rozmazywało. Dlatego, kiedy tak szła w pośpiechu, potrąciła kogoś ramieniem, ale nie odpuszczała i brnęła dalej do swojego dormitorium, by zaszyć się za kotarami łóżka.
********
- O tu jesteś Severusie - Lily zajęła poprzednie miejsce Hermiony.
- Cześć Lily. Jak u McGonagall?
- W porządku, szybko zleciało. Wiesz, wpadła na mnie Hermiona na dziedzińcu. Płakała.
- Nie możliwe, jeszcze chwile temu siedziała tu ze mną. A nawet jeśli, to co? - wzruszył ramionami.
- Jak "to, co"? Przecież się przyjaźnicie. Nie martwisz się o nią?
- Nie przyjaźnimy się, po prostu... - chłopak zmarkotniał.
- Co po prostu? Przecież widziałam was razem przez cały rok! Skoro siedziała tu z tobą, może jej coś powiedziałeś? - Lily założyła ramiona na piersi.
- Czemu to od razu miałaby być moja wina!? - Severus warknął. Evansówna spojrzała wymownie na chłopka. - No dobra, może masz racje, ale tym razem to nie moja wina! Może spotkała się z Potterem i spółką?
- Nie zwalaj winy na James'a. O czym rozmawialiście?
- W zasadzie o niczym. Coś tam zaczęła mówić, że się stęskniła i marudziła, że coś u niej nie tak - machnął ręką.
- Tak? Co z nią? - zmarszczyła brwi Lily.
- Nie wiem. Nie chciało mi się słuchać dziewczyńskich dramatów, chciałem tylko tu odpocząć.
- Więc dałeś jej jasno do zrozumienia, że nie chcesz tego słuchać? - Severus niepewnie kiwnął głową. - Och, ty kretynie... - Lily warknęła i wstała. - Przemyśl sobie dobrze, co zrobiłeś, i jak bardzo było to bezmózgie i nieczułe.
Kolejna dziewczyna odeszła równie szybko co poprzednia, zostawiając Snape’a samego z mętlikiem w głowie. Bo co on zrobił nie tak?
********
Ani Lily, ani Hermiona nie odzywały się do niego od tygodnia. Obie go ciągle unikały, choć wydawało mu się, że ta druga bardziej. Jednak najbardziej przejęło go, że Evans przez ten czas zdążyła się pogodzić z Jamesem i znów widział ich na korytarzach trzymających się za ręce i siedzących w jednej ławce. Normalnie wyżaliłby się Granger, ale ta wolała się obrazić na niego, Merlin wie, dlaczego.
Tak, jak Lily mówiła, Severus przemyślał i przeanalizował całą sytuację. Jednak za wiele wniosków nie wysunął. Nie miał pojęcia, o co jej może chodzić. Nie znał się na dziewczynach, a to mu w ogóle nie pomagało.
Natomiast doszedł do tego, że faktycznie zachowanie Granger go odrobine zaniepokoiło. Dziewczyna nigdy nie żaliła się mu. Zawsze skupiali się albo na neutralnych tematach, albo na nim.
Problem był taki, że nie wiedział, jak podejść do dwóch gryfonek. Postanowił pójść najpierw do Lily, która kazała mu iść prosto do Hermiony i po prostu ją przeprosić i wysłuchać.
Zatem chwile później znalazł się w bibliotece. Zastał dziewczynę przy stoliku, który zazwyczaj zajmowali razem. Jak zwykle siedziała zawalona książkami.
- Cześć - głowa Hermiony poderwała się do góry. - Słuchaj, Granger... Chciałbym cię przeprosić - podrapał się po karku zmieszany.
- Severusie, w porządku. Niepotrzebnie ci zawracałam głowę - odpowiedziała cicho, patrząc na pergamin przed nią.
- Nie, to nie prawda – w końcu zrozumiał. Jak mógł się tak zachować? Być takim idiotą? - Dlaczego ja mogę ci ciągle się żalić, a ciebie wysłuchać mi jest ciężko? Zachowałem się jak kompletny kretyn... Naprawdę przepraszam.
- Nic się nie stało, naprawdę. Nie gniewam się - przygryzła lekko wargę dalej nie patrząc na niego. Gniotła i wyginała palce u dłoni i zdołał zauważyć lekki rumieniec na policzku przez prześwitujące włosy. Patrząc tak na nią przez myśl przeszło mu, że taka zawstydzona Hermiona wygląda dość...uroczo.
- To, dlaczego mnie unikasz?
- Nie unikałam cię, po prostu...
- Po prostu co? Granger widzę, że coś jest nie tak.
- Nie do końca chodziło tylko o niewysłuchanie i zbycie - westchnęła. - Moglibyśmy się przejść? Na przykład nad jezioro? - Severus kiwnął głową i poczekał, aż zabierze rzeczy.
Szli w milczeniu. Chłopak przyglądał się Hermionie, która wyglądała, jakby biła się z własnymi myślami. Kiedy dotarli nad jezioro, usiedli na wielkim kamieniu i po chwili usłyszał cichy głos.
- Severusie, przepraszam, ale nie zdajesz sobie sprawy, jak wasz widok mnie boli. Przez rok spędzaliśmy wolny czas razem, rozmawialiśmy, zaufaliśmy sobie. A kiedy nadarzyła się okazja, ty zamieniłeś mnie na Lily. Poniekąd rozumiem, podoba ci się, znacie się od dziecka, ale... To nie fair. Zostałam sama. Sama w wolnym czasie, ze swoimi uczuciami... Dręczy mnie to jeszcze bardziej, bo podobasz mi się. Twój zapał do zdobywania wiedzy, inteligencja, poczucie humoru, twoje oczy... - mówiła ciągiem patrząc na nieruchomą tafle wody. I choć czuła jego ciężki wzrok na sobie nie przerwała ani razu.
- Ty się we mnie... - Snape patrzył na nią zszokowany. Nigdy nie spodziewałby się, że mogłoby chodzić o coś takiego.
- Nie wiem, ale nawet jeśli to jakie to ma znaczenie? Tak naprawdę ty mnie nie znasz. I jest jeszcze Lily, przecież to w niej jesteś zakochany.
- Nie wiem, czy ją kocham... Jest moją przyjaciółką od dziecka, ale wydaje mi się, że po prostu chcę coś udowodnić Potterowi. Chcę pokazać, że nie jestem gorszy, że mnie też na coś stać.
- Rozumiem... - brązowowłosa poprawiła torbę na ramieniu. - Dobrze, skoro już wszystko wiesz, będę szła do zamku. Mam naprawdę dużo nauki - Hermiona posłała mu niemrawy uśmiech i odwróciła się. Powolnym krokiem, z głową w dół, wracała do Hogwartu.
Severus siedział i patrzył za nią. Nie mógł sobie tego wszystkiego poukładać. Jak to się stało? Czemu nic nie zauważył? Aż tak był zaślepiony sobą? Wiedział jedynie, że jeżeli nic teraz nie zrobi, to straci szanse na posiadanie kogoś naprawdę wspaniałego obok siebie. Wstał więc i pobiegł za nią.
- Hermiona, czekaj!
Dziewczyna przystanęła i poczekała chwilę, aż czarnowłosy chłopak ją dogoni.
- Myślisz... Myślisz, że jeżeli przestałbym być teraz ślepym idiotą to mógłbym cię bardziej poznać? Tak, jak ty znasz mnie? - patrzył na dziewczynę z nadzieją w oczach.
- Myślę, że jest taka możliwość - mały rumieniec pojawił się jej na twarzy, a szeroki uśmiech próbowała ukryć zagryzając dolną wargę. Severus oddał równie delikatny uśmiech i odetchnął głęboko. Następnie w przyjemnej ciszy odprowadził dziewczynę pod jej dormitorium.
CZYTASZ
Nie Psuj Humoru|Sevmione
Fiksi PenggemarOPOWIADANIE W PEŁNI ZOSTAŁO NAPISANE PRZEZE MNIE! One-shot! Severus po kolejnym dowcipie Huncwotów traci swoją przyjaciółkę Lily. Jednak pojawia się przy jego boku Hermiona, która próbuje pomóc chłopakowi. Czy Severus odzyska starą przyjaciółkę...