11

491 12 3
                                    

Trzy dni później

Warszawa

Joanna leżała na kanapie w salonie razem ze swoją córką i oglądały wspólnie bajkę. Olgierda nie było w mieszkaniu, ponieważ miał dużo pracy. Jej to nie przeszkadzało. Mogła przynajmniej na spokojnie zastanowić się, co powinna zrobić. Po rozmowie z Harrym zrodził się w jej głowie pewien plan, ale najpierw musiała doprowadzić do końca sprawę porwania Nadii i wpakować Artura oraz Williama za kratki. Nie było to dla niej łatwe z prostych przyczyn. Po pierwsze, Żelazny stworzył kancelarię, dzięki której została jedną z najlepszych karnistek w Polsce. Po drugie McVay był synem jej przyjaciela oraz niedoszłym ojcem jej dziecka. Obiecała sobie jednak, że nie będzie kierowała się sentymentami. Porwali jej córkę, jej największy skarb, mogła stać się jej krzywda. Nie miała zamiaru im odpuścić, ale jak wyjdzie w praktyce, miała się przekonać za trzy tygodnie.
Rozległ się dzwonek do drzwi. Chyłka się nikogo nie spodziewała o tej porze, ale ruszyła się, gdy ktoś nie odpuścił po pierwszym razie. Otworzyła drzwi i zamarła. Czuła jak jej ciało paraliżuje strach. Nie mogła wydusić nawet słowa z siebie. Podświadomie zaczęła szukać telefonu.
- Chyłka, daj spokój - odparł mężczyzna, kładąc swoją dłoń na jej ramieniu.
Ona gwałtownie się odsunęła.
- Po chuj tu przyszedłeś? - zapytała drżącym głosem.
- Chciałem się jakoś dogadać.
- Dogadać? Jak dogadać? Radzę ci lepiej, żebyś stąd poszedł, bo zadzwonię na policję. Ciekawe, jak będzie to wyglądało w oczach organów ścigania? Może próba zastraszenia? - strach powoli mijał i odzyskiwała pewność siebie.
- Chyłka, przecież pracowaliśmy tyle lat razem, nie chcesz mnie chyba teraz wsadzić do więzienia?
- Owszem, chcę i zrobię to z wielką przyjemnością, a to najście będzie tylko ułatwiało sędziom podjęcie słusznej decyzji. Swoją drogą, nie powinieneś być teraz w areszcie śledczym?
- Będziemy odpowiadać z wolnej stopy. Mamy z Williamem jedynie nie wyjeżdżać z miasta - oznajmił Artur. 
- Zmienią zdanie, jak tylko się dowiedzą, że tu przyszedłeś. Osobiście dopilnuję tego. Nie zapominaj, że będę występować jako oskarżyciel posiłkowy, co daje mi większe pole do manewru - posłała mu szyderczy uśmiech. 
- Czyli nie ma szansy, żebyśmy doszli do konsensusu? Chciałem zaproponować jakąś ugodę
- Najmniejszej, a teraz wypierdalaj. Nie chciałabym być w twojej skórze, kiedy wróci tutaj Pader albo Kordian przyjdzie odwiedzić małą
- Tylko nie zapominaj, co dla ciebie kiedyś zrobiłem - rzucił na odchodne i udał się do windy.
Chyłka zamknęła drzwi, oparła się o nie i zsunęła na podłogę. Schowała twarz w dłonie. Doskonale wiedziała, co Żelazny ma na myśli i wcale nie chodziło mu o to, że przyjął ją znowu po tym jak została wyrzucona za akcję ze Szlezyngierem. Bolesne wspomnienia do niej wróciły.
Kłótnia w samochodzie była ostatnią ich kłótnią. Następnie był krzyk, panika, telefon do Artura. Potem pamięta, jak strażacy wyciągają ją z miejsca pasażera i wtedy traci przytomność. Budzi się dopiero trzy tygodnie później w bielańskim szpitalu. Ma złamaną miednicę i kilka pękniętych żeber. Boli ją wszystko. Mimo to lekarze pocieszają ją mówiąc, że miała dużo szczęścia w porównaniu z kierowcą, z którym jechała. Nie chcą udzielić jej jednak żadnej informacji, co do jego stanu zdrowia, a ona nie pamięta żadnych szczegółów z wypadku. Dwa dni po jej wybudzeniu przychodzi Artur. Joanna stara się od niego cokolwiek wyciągnąć, a on wygląda jakby bał się powiedzieć prawdy. W końcu opowiada, co się wydarzyło. Joanna zanosi się płaczem. Zaczyna popadać w depresję. Po opuszczeniu szpitala dwa tygodnie później jest jeszcze gorzej. Nie chce nic jeść. Nie chce też myśleć o rehabilitacji. Ciągle powtarza, że to ona powinna była zginąć. Jest nawet gotowa pójść na policję i powiedzieć prawdę. Arturowi udaje się jednak przemówić do rozsądku Joannie. W końcu po dwóch miesiącach, dzięki Żelaznemu zaczyna rehabilitację, aby wrócić do dawnej sprawności. Idzie również do lekarza, który pomaga jej wyleczyć depresję. Po jakimś czasie wraca też do pracy i to ona staje się najlepszym lekarstwem na jej problemy, a ona jest wdzięczna Żelaznemu, że jej nie straciła.
Chyłce łzy płynęły z oczu. To fakt, zawdzięczała Arturowi wiele, ale nie zmieniało to faktu, że był odpowiedzialny za porwanie jej córki. Na przedpokój przydreptała Nadia z misiem. Widząc skuloną i płaczącą mamę, podeszła do niej i się wtuliła. Kobieta otarła łzy. Dobrze, że jej córeczka niewiele rozumiała jeszcze. Gdyby była trochę starsza, wypytywałaby się pewnie albo powiedziałaby coś Paderowi, że mama płakała. Teraz jednak nie musiała się tym jeszcze martwić. Chyłka wzięła się w końcu w garść. Podniosła się z podłogi i wzięła Nadię na ręce. Pocałowała ją w czoło i udała się do kuchni przygotować coś do jedzenia dla siebie i małej. Sobie zrobiła kanapki i genmaichę, a córeczce przygotowała kaszkę mleczną. Usadziła ją w krzesełku do karmienia i usiadła obok niej. Najpierw zaczęła ją karmić, a potem zjadła swoje kanapki. Kiedy dopijała herbatę w mieszkaniu znowu rozległ się dzwonek. Podeszła do drzwi, ale tym razem sprawdziła przez judasza, kto postanowił ją odwiedzić. Odetchnęła z ulgą, kiedy zobaczyła swoją siostrę i jej córkę. Wpuściła gości do środka. 
- Sorki Aśka, ale nie dałam rady wcześniej przyjechać - powiedziała Magdalena, przytulając siostrę.
- Hej - przywitała się, próbując wymusić uśmiech na swojej buzi.
- A gdzie Nadia? - zapytała Daria, przytulając się do swojej cioci.
Chyłka wskazała na kuchnię. Nadia cały czas siedziała w krzesełku do karmienia. Daria ucieszona, że może zobaczyć swoją cioteczną siostrę, udała się do pomieszczenia.
- Jak ty się w ogóle czujesz?
- Jako tako - odpowiedziała Chyłka i obie udały się do kuchni, gdzie Daria zabawiała już Nadię.
- Napijecie się czegoś? - zapytała, wyciągając córkę z krzesełka.
Daria nic nie chciała, a Magdalena poprosiła kawę. Córki kobiet udały się do pokoju Nadii, a one mogły na spokojnie porozmawiać.
- Przynajmniej jest jeden plus tego twojego zawału - stwierdziła Magdalena. - Rzucisz wreszcie palenie.
Co do tego Chyłka nie miała wątpliwości. Powód był jednak zupełnie inny, ale nie miała zamiaru o tym mówić. Właściwie dobrze, że to się tak zbiegło w czasie, bo przynajmniej nie musiała się za wiele tłumaczyć ze swojego niepalenia.
- No to fakt - przytaknęła Joanna.
Wyciągnęła z szafki kubek dla siostry i kawę w ziarnach. Nasypała dwie łyżeczki. Magda przyglądała się jej ze zdumieniem. Chyłka wyglądała jakby była zupełnie nieobecna. Do tego zamiast wstawić wodę, złapała za dzbanek filtrujący.
- Chyłka, co ty robisz? - Magda stanęła obok blondynki i pokazała jej na młynek do kawy.
Starsza z sióstr tylko westchnęła i przesypała zawartość kubka do młynka.
- Dobra, ja skończę tą kawę - zaproponowała Magda. - Lepiej mów, co jest grane. Wyglądasz jakbyś była myślami zupełnie daleko.
Chyłka usiadła na krzesełku.
- Żelazny u mnie był - powiedziała w końcu.
- Wypuścili go?
- Ma odpowiadać z wolnej stopy. Chciał się dogadać.
- Ale go spławiłaś?
- No tak.
- Więc w czym problem, bo nie bardzo rozumiem? Przecież po tobie takie rzeczy spływają jak woda po kaczce. Zgłosisz nękanie a sąd to wykorzysta podczas rozprawy. Chyba tak to działa, nie?
- Nie mogę go wsadzić do więzienia, a przynajmniej muszę sprawić, żeby dostał jak najniższy wymiar kary - Chyłka zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech.
- Aśka, co ty wygadujesz? Przecież on porwał ci córkę.
Magdalena patrzyła na siostrę jak na wariatkę. Jeszcze kilka dni wcześniej, gdy z nią rozmawiała, wyklinała ustawodawcę, dlaczego za porwanie dzieci nie ma dożywocia. Teraz była gotowa wykazać nawet, że jest niewinny. Magdzie nic nie układało się w logiczną całość.
- Powiesz mi, o co chodzi? - Magda kucnęła przy Joannie, spojrzała jej w oczy i próbowała wyczytać coś z nich.
Chyłka patrzyła jednak pustym wzrokiem w podłogę. Ostatni raz w tak apatycznym stanie Magda ją widziała, gdy...
- Aśka, ja wiem, że Artur zrobił dla ciebie wiele i to on najbardziej cię motywował do rehabilitacji i walki z depresją, ale on ci porwał dziecko. Musi za to odpowiedzieć - potrząsnęła Joanną, żeby ta oprzytomniała.
Ona nawet nie drgnęła. Uznała więc, że to nie jest powód, a przynajmniej bezpośredni. Musiało mieć to jednak związek z wydarzeniami sprzed osiemnastu lat.
- Chyłka, co się wtedy wydarzyło? Co on takiego na ciebie ma?
Joanna pozostawiła to pytanie bez odpowiedzi. Wstała od stołu i ruszyła do sypialni. Rzuciła się na łóżko. Siostra Chyłki wiedziała, że z tego nie będzie nic dobrego. Magda zajrzała na chwilę do Darii i Nadii, skontrolować, czy wszystko w porządku, a potem poszła do Joanny. Położyła się obok niej.
- Nie martw się, nie popadnę znowu w depresję - bąknęła Chyłka.
- No twoje zachowanie przed chwilą mówiło co innego.
- Nie będę całymi dniami leżała w łóżku i płakała. Nie będę pić i dawać sobie w żyłę. Nie sięgnę nawet po papierosa - wymieniła chyba wszystko, co robiła w tamtym czasie. - Ale doceniam.
Joanna przewróciła się z pleców na prawy bok i popatrzyła na młodszą siostrę. Uznała, że najwyższy czas powiedzieć siostrze prawdę i tak za długo to w sobie nosiła.
- Obiecaj mi, że nikomu, ale to nikomu nie powiesz.
- Obiecuję, ale powiedz mi wreszcie.
- To wcale nie Norbert prowadził wtedy auto, a ja - oznajmiła.
Magda podparła się ręką i spojrzała na blondynkę z niedowierzaniem. Nie przerwała jej jednak. Czekała, aż Joanna się jeszcze bardziej otworzy.
- Oznajmił mi wtedy, że zatrudnił się w kancelarii Czymański Messer Krat mimo mojego sprzeciwu. Zaczęliśmy się kłócić. Straciłam panowanie nad autem i z dużą prędkością wjechałam do rowu. Nikt tego wypadku nie widział. Jechaliśmy naprawdę mało uczęszczaną drogą. Spojrzałam na Norberta. Miał otwarte oczy. Wiedziałam już, że nie żyje. Zadzwoniłam przerażona do Artura. Przyjechał na miejsce i wpadł na pomysł, aby przełożyć Norberta na miejsce kierowcy. Wtedy wydawał mi się genialny ten pomysł. Nie poszłam siedzieć, nie wydalili mnie z adwokatury. Ze złości na Norberta się zgodziłam na plan Żelaznego. Dopiero w momencie, kiedy Artur ułożył odpowiednio ciało Norberta, a mnie posadził na miejscu pasażera, zadzwoniłam po pomoc. A resztę już znasz. Teraz Artur będzie próbował mnie tym zastraszyć. Jemu będzie i tak wszystko jedno, a mi może zniszczyć życie całkowicie.
- A... A... Ale... - Magda chciała o coś zapytać, ale właściwie nie wiedziała o co.
Cała ta historia była szokiem dla młodszej z sióstr, ale nie była nieprawdopodobna. Od zawsze było wiadomo jak dla Joanny ważna jest jej praca oraz, że jakikolwiek wyrok skazujący byłby dla niej końcem. Każdy, kto ją znał, zdawał sobie sprawę również z tego, do jakich posunięć jest gotowa, aby utrzymać posadę. Poza tym nie mogła być pewna, że będąc na miejscu Chyłki, zachowałaby się inaczej.
- Teraz pewnie myślisz sobie, jak podłą suką jestem, że zabiłam własnego męża i udało mi się jeszcze uniknąć kary, bo cała wina poszła na niego.
- Nie, wcale tak nie myślę - zaprzeczyła od razu. - Właściwie to normalne. Chyba każdy z nas jest zaprogramowany tak samo, że robi wszystko, żeby uniknąć kary.
Magda uznała, że nie będzie oceniać siostry. Nie była od tego. Jej zadaniem było wspieranie Chyłki, nawet jeśli jakiś pomysł uważała za poroniony.
- Nie będziesz mnie opierdalać?
- Nie. Wiesz co? Nawet gdybyś mi teraz oznajmiła, że wyjeżdżasz do Ameryki czy Australii i rezygnujesz z uczestnictwa w procesie, to bym ci powiedziała, że jeśli uważasz, że to będzie najlepsze dla ciebie i Nadii, to bym wam nawet kupiła bilety.
Chyłka się uśmiechnęła. Widocznie nie tylko Harry czy Kordian znali ją lepiej od niej samej.
- Właściwie to lot do Stanów mamy już zarezerwowany - oznajmiła Joanna. - Lecimy na trzeci dzień po rozprawie.
- Ty, Nadia i Pader?
- Nie. Pader dowie się w momencie, kiedy spakuję walizki.
- Chcesz go zostawić? Przecież on cię kocha, ty go z resztą też... Chyba... - Magda w sumie zwątpiła.
- Ja kocham tylko jednego mężczyznę.
- I wcale nie masz na myśli Olgierda - dokończyła młodsza z sióstr.
- To po co pytasz, skoro sama znasz odpowiedź?
- A co z kancelarią? Przecież ty nie możesz bez niej żyć.
- Za dużo życia w niej spędziłam. Teraz chciałabym się skupić na rodzinie, bo przez moje zawodowe ambicje zbyt wiele mi umknęło.
- Krótko mówiąc, starzejesz mi się siostra - podsumowała Magda.
- Ja ci dam, starzeje się.
Chyłka wyciągnęła poduszkę spod głowy i uderzyła nią Magdę. Młodsza kobieta chwyciła za drugą i po chwili okładały się poduszkami. Zapomniały o problemach, a przypomniało im się beztroskie dzieciństwo. Po kilku minutach w drzwiach sypialni stanęły Daria i Nadia, które zaciekawił dochodzący z pokoju śmiech. Nadia od razu podbiegła do łóżka i się na nie wdrapała. Magda przywołała ruchem głowy Darię. Wszystkie cztery się do siebie przytuliły. Potem postanowiły, że pójdą na spacer. Dziewczynką spodobał się ten pomysł. Pół godziny później były już w Parku Łazienkowskim. Kiedy Joanna wróciła z Nadią do domu, było po godzinie dwudziestej. Dziewczynka spała, a na Joanna była szczęśliwa, bo wreszcie znalazł się ktoś, kto sprawił, że chociaż przez chwilę zapomniała o swoich problemach.
- Gdzie byłaś? - zapytał Pader, całując Joannę na powitanie.
- Magda przyleciała do Polski. Byłyśmy na spacerze - odpowiedziała.
Uśmiech nie schodził jej z twarzy. Spacer przyniósł Joannie nie tylko radość z tego, że spędziła czas w towarzystwie Nadii, siostry i jej córki. Kiedy tak chodziły po parku, całej tej sytuacji z Arturem przyjrzały się na nowo. Przeanalizowały kilka za i przeciw bez zbędnych emocji i nasunęło im się kilka wniosków, dzięki którym Chyłka mogła spokojnie oskarżać Żelaznego bez żadnych skrupułów.
- Zrobiłem kolację - oznajmił, kiedy Joanna opuściła pokój Nadii.
Weszła do salonu i zdębiała. W tle leciało "Poison". Na stole były ustawione dwie świeczki, kwiaty oraz dwa talerze, na których leżały porządne kawałki steków w sosie. Do tego stała butelka tequili. Pader odsunął krzesełko Joannie, aby ta mogła usiąść. Kobieta zajęła miejsce.
- Co to za okazja? - zapytała, próbując przypomnieć sobie najważniejsze daty, ale nic nie przychodziło jej do głowy.
- Taka, że w naszym związku zapisze się na długo - odpowiedział i klęknął przed Chyłką na jednym kolanie.
Wyciągnął ze spodni czerwone pudełeczko w kształcie serca i je otworzył.
- Wyjdziesz za mnie? - zapytał.

Chyłka & Zordon || Inne ŻycieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz