Obudziłam się cała obolała,po wczorajszym szaleństwie z moją wielką rodzinką.Wstałam z łóżka i spojrzałam w wielke lustro na szafie.
Boże!
Wykonałam poranne czyności,czyli mycie zębów itp.Następnie poszłam ubrać czarne leginsy,krwistą bluzkę z supełkiem i czarne glany.Nie zapomniałam również o makijażu,który ratuje mi ostatnio życie.
Zeszłam do kuchni,aby pożegnać się z moimi rodzicami.Wszyscy siedzieli przy stole,oprócz Tiffany,która napewno jeszcze spała.
-Cześć!-przywitałam.
-Masz tu pieniądze na lunch,bardzo się z ojcem spieszymy,więc pa!-pospieszyli i weszli z domu.
Cicho westchnęłam i zabrałam ze stołu 10$.
-Mine nie zapomnij odwieźć Ashley,Rosmery i Tiffany do szkoły-przypomniałam przyszywanej siostrze,która jest również moją kuzynką.
Wyszłam z domu i skierowałam się w stronę mego auta.Mój samochód jest zawsze niezawodny mimo lat.Uważam,że starsze auta są lepsze od tych nowszych pod względem technicznym i mechanicznym.
Po kilku minutach byłam pod szkołą.Przed nią siedzieli chyba wszyscy uczniowie,"podzieleni" jak zawsze na dwie grupy,1 grupa to Ci sławni,a druga to Ci nieudacznicy i kujony.Ja należę do grupy drugiej,nigdy nie zasłynęłam w tej szkole,gdyż chodzę tu dopiero miesiąc.Po prawej stronie zobaczyłam Nathan'a,największego przystojniaka w szkole,nikt z dziewczyn nie ma odwagi do niego zagadać,gdyż należy do sztabu tych popularnych.Z oddali widziałam już moje dwie przyjaciółki, Morgan i Isabelle.
-Neverly!-pisnęły.
Kuźwa,ale one piszczą!
-Nie krzyczcie tak-poprosiłam.
-Ktoś tu wstał lewą nogą-powiedziała melodyjnym głosem Morgan.
-Dobra,może i tak,a tak poza tym,co u was słychać?
-Słyszałaś,że Nathan jest singlem,ponoć przyłapał Dianę w łóżku z Alan'em-szepnęła podekscytowana Isabelle.
-Nie zabił go?-spytałam.
-Chyba nie-wzruszyła ramionami Morgan.
-Patrz idzie tu!-pisnęła Isabelle.
-Dziewczyno uspokój się,bo ja nie umiem reanimować-przypomniałam.
Chwilę staliśmy nieruchomo i czekaliśmy na rozwój sytyacji.
-Cześć piękne!-z zamyślenia wyrwał nas głos Nathan'a.
-Cze-eść-wyjąkałyśmy.
-Jakie plany na dziś?-zapytał.
Kiedy się rozejrzałam moich kumpelek już nie było.
-Nic nadzwyczajnego-wymamrotałam.
-Czyli?
-Planuję zostać w chacie-objaśniłam.
-Aha-pokiwał głową.
-Może przyjdziesz dziś o 4:30 na mój koncert na stadione szkolnym?-zaproponował.-Mam jeden bilet przy samej scenie,miejsca vip.
-Z miłą chęcią wpadnę-uśmiechnęłam się.
-Dobra,to widzimy się na koncercie!-pożegnał i odszedł.
Odetchnęłam z ulgą,że nie muszę jąkać się.
Gdy tylko weszłam do środka szkoły,zaraz przybiegła do mnie Isabelle.
-Zaprasza Cię na randkę?-spytała brunetka.
-Nie,na koncert,ponoć ma występować-poinfornowałam.
-To miłej zabawy życzę-oznajmiła przyjaciółka.
Wszystkie lekcje minęły nadzwyczajnie spokojnie.
Kiedy ubierałam czarne glany,zadzwonił do mnie telefon.
*Rozmowa telefoniczna*
-Słucham?
-Neverly?-spytał męski głos.
-Tak-odpowiedziałam nie pewnie.
-Za 20 minut zaczyna się koncert,nie spóźnij się-zaśmiał się i rozłączył.
*Koniec rozmowy*
Cicho zachichotałam i wyszłam z domu.Wsiadłam do mojego drugiego nowszego auta,Aston'a.Po 10 minutach byłam przy stadionie.Zajęłam miejsce przy scenie i czekałam na rozpoczęcie koncertu.
W końcu na scenie pojawił się Nathan z gitarą elektryczną.Miał swoje słynne ciemne okulary przeciwsłoneczne.
Większą część osób na koncercie stanowili dziewczyny,które piszczały jak opętane.
Przez tłum ludzi przeciskała się moja ukochana przyszywana siostra Minerva.
-Co ty tu robisz?-spytałam z niedowierzania.
-Przyszłam posłuchać waszego szkolnego przystojniaka-zaśmiała się.
-Teraz będzie mi potrzebna dziewczyna do której zaśpiewam tą romantyczną piosenkę-rzekł Nathan.
Wszyscy zaczęli krzyczeć"Ja".
Blondyn jednak wybrał mnie,nie byłam do tego przekonana,ale uległam pokusie.Na końcu piosenki Nathan pocałował mnie w policzek,cała się rumieniłam.
-Dzięki-szepnął do mnie i odprowadził mnie na miejsce.
Myślałam,że zemdleję.
Po koncercie wsiadłam do swego auta,już chciałam odjechać,ale zatrzymał mnie Nathan.
-Coś się stało?-zapytał.
-Nie,nie-zapewniłam.
-Świetny koncert-dodałam po chwili.
-Dzięki-uśmiechnął się.
-Wpadniesz jutro na imprezę z okazji weekend'u?-zapytał.
-Sorry,ale jutro mam już plany-skłamałam.
-Dobrze to kiedy indziej-rzekł.
-Już Cię nie zatrzymuję-dodał i poszedł do swojego czerwonego Porsche.
Do domu wróciłam po 9,więc totalna masakra.
Zrezygnowana rzuciłam się na łóżko i zasnęłam.
___________________________________________________________________________________________________
Pierwszy rozdział został napisany ponownie,myślę,że będziecie czytać.
Bardzo przepraszam za błędy i nie logiczności :(
Strraw-Berry
CZYTASZ
You took me a lifetime
Teen FictionOpowiadanie jest mojego autorstwa,może nie całkiem. Bardzo Dziękuję mojej 12 letniej menadżerce[Fanki 1D],która pomogła mi zrobić tło i dała mi przykładowe wydarzenia. Thanks You!