4 rozdział

18 4 0
                                    

...Nathan,myślałam,że zemdleję.

-Co on tu robi?-szepnęłam do mamy.

-Kto?-spytała zdziwiona.

-On-pisnęłam i wskazałam na jedno z krzeseł kuchennych.

-Ale tam nikogo nie ma-oznajmiła rodzicielka.

Kiedy ponownie tam zerknęłam,też go nie widziałam.

Co kurwa jest grane?! Przecież Go widziałam!

-Jedz śniadanie-rozkazała mama.

-Zjem w szkole-stwierdziłam i pobiegłam się umyć,a następnie przebrać.Naciągnęłam na siebie czarny top,czarne Skinny i smoliste botki.Narzuciłam torbę i pobiegłam do samochodu.

Po kilkudziesięciu minutach byłam pod szkołą,niestety pod nią stał już Nathan,oparty o swoje czerwone Porsche.Jęknęłam cicho i wyszłam z auta.

-Neverly,musimy wyjaśnić sobie kilka rzeczy-rzekł i pociągnął mnie za ramię.

-Dla mnie jest wszystko jasne,jesteś zabójcą z zimną krwią,który gdyby chciał odrazu mógłby mnie zabić-powiedziałam i odeszłam.

Przed szkołą stała już Isabelle.

-Cześć!-przywitałam i wymieniliśmy się pocałunkami w policzki.

-Idziemy jeszcze się pomalować?-zaproponowała.

-Jasne-przytaknęłam.

Nałożyłam podkład,żeby nie było widać ran z wczorajszej akcji.

-Słyszałaś,że dyrektora i Alan'a oraz kilkudziesięciu innych zabili?-zapytała przyjaciółka.

-Wiem nawet kto-potwierdziłam.

-Kto?

-Nat...han-szepnęłam.

-On!-wyśmiała mnie.

-Porwali mnie,a on ruszył na pomoc-wyjaśniłam.

-Czemu go nie ucałujesz?-zapytała.

-To jest zabójca-stwierdziłam.

Isabelle poklepała mnie po ramieniu i obie wyszliśmy z WC.Blondyn,aż do końca szkoły się nie pojawił.

-Do jutra Ever!-pożegnała Isabelle i wyszła z szkoły.

Zanim wyszłam z budy,postanowiłam jeszcze iść do mojego wychowawcy.

-Neverly?-spytał zaskoczony brunet.

-Żyję-uśmiechnęłam się.

-Słyszałem,że to Nathan ich wszystkich zabił-rzekł.

Zamurowało mnie.

-Zgłosił go pan na policję?

-Sam go o to poprosiłem,więc nie widzę takiej potrzeby-zaśmiał się.

-Nauczyciel który zleca zabójstwo,nie źle-stwierdziłam.

Opiekun wybuchł śmiechem,ale zaraz spoważniał.

-Podziękowałaś mu?-zapytał.

-Nie-zaprzeczyłam.

-Czemu?

-Również dobrze poradziłabym się bez niego-oznajmiłam.

-Nie sądzę,on nie jest taki jak myślisz-rzekł.

-Skąd to pan wie-szepnęłam.

-Znam go za długo-stwierdził.

-Mhm...-wymamrotałam.

-Zostajesz jeszcze w szkole?-zapytał.

-Nie,a co?

-Nic,nic,tak pytam-wyjaśnił.

-Do widzenia.-Wstałam z krzesła i pomaszerowałam w stronę drzwi.

Przed szkołą czekał na mnie Nathan,do którego wymyśliłam ksywkę"Snajper".Przeszłam obok niego celowo szturchając.

Ten obrócił się i złapał mnie za ramię.

-Czego chcesz?-zapytał.

Patrzyłam w jego oczy i próbowałam wyłapać o co mu chodzi,jednak bezskutecznie.

...Snajper długo stał w tej samej pozycji,aż w końcu zaczął działać.

Popchnął mnie na ścianę i zaczął całować.Chciałam go odepchnąć,ale się wstrzymałam.Całował mnie bardzo długo i romantycznie.Kiedy odsunął się ode mnie,popatrzeliśmy sobie w oczy.

-Prze...przepraszam-wydukał.

-Za co?-zaśmiałam się.

-Za to-odpowiedział i cmoknął mnie w usta.

-Przez cały czas byłeś we mnie zakochany?-spytałam.

-Mhm...-potwierdził.

-Zawiozę Cię do domu,dobrze?-spytał.

-Ale,ja mam tu samo...-przerwał mi.

-Przywiązę go na sznurek i z nami pojedzie-rzekł.

-Spoko-przytaknęłam.

Gdy Nathan wiązał samochód na linkę holowniczą,ja w tym czasie nuciłam sobie pod nosem piosenkę Whitney Houston.

-Mówił Ci ktoś,że pięknie śpiewasz?-zapytał blondyn.

Przecząco pokiwałam głową.

-To ja jestem tym pierwszym i ostatnim,który to powie,bo od teraz ty jesteś częścią mnie,a ja ciebie-rzekł i delikatnie pocałował mnie w usta.

Wsiadłam do auta i odjechałam razem z Nathan'em do domu.

-Co oznacza ten tatuaż na szyi?-zapytałam z ciekawości.

-Jest to symbol władzy-wyjaśnił.

-Aha-wymamrotałam.

Nagle zauważyłam,że mój dom dawno mineliśmy.

-Ominęłeś mój dom-przypomniałam.

Na wstecznym skierował się w stronę dwóch poprzednich domów.

-Dziękuję i do jutra!-pożegnał.

Swoje auto schowałam do garażu i poszłam do domu.

-Kto to jest?-spytała mama w drzwiach.

-Lepiej spytaj się taty,kto wczoraj był w jego łóżku i z kim robi kolejne dziecko-oznajmiłam.

Myślałam,że rodzicielka dostanie zawału,gdy to usłyszała.Od razu zaczęła robić tacie awanturę,byłam z tego powodu bardzo dumna.

-Dlaczego mama kłóci się z tatusiem?-spytała Tiffany.

-Tatuś zrobił wczoraj coś okropnego,mianowicie zdradził naszą mamusię z inną kobietą-wyjaśniłam.

-Czyli tatuś nie będzie z nami mieszkać?-dopytała.

-Nie-potwierdziłam.

Tiffany na cały głos ryknęła"YES" wybuchłam nie kontrolowanym śmiechem.O 12 w nocy przyszła do mnie Tiffany,z prośbą czy nie może zemną spać,zgodziłam się,przez co nie czułam się samotna.

___________________________________________________________________________________________________

Wiem,że bardzo krótki,ale nie mam weny i wogóle.

Do mojej książki została napisana piosenka(jeszcze nie ma jej na YT) przez moją ukochaną młodszą internetową przyjaciółkę o której już pisałam.

Kocham Cię Aniu i Dzięki za pomoc!

Ps.Nie jestem lesbą!

You took me a lifetimeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz