...Nathan,myślałam,że zemdleję.
-Co on tu robi?-szepnęłam do mamy.
-Kto?-spytała zdziwiona.
-On-pisnęłam i wskazałam na jedno z krzeseł kuchennych.
-Ale tam nikogo nie ma-oznajmiła rodzicielka.
Kiedy ponownie tam zerknęłam,też go nie widziałam.
Co kurwa jest grane?! Przecież Go widziałam!
-Jedz śniadanie-rozkazała mama.
-Zjem w szkole-stwierdziłam i pobiegłam się umyć,a następnie przebrać.Naciągnęłam na siebie czarny top,czarne Skinny i smoliste botki.Narzuciłam torbę i pobiegłam do samochodu.
Po kilkudziesięciu minutach byłam pod szkołą,niestety pod nią stał już Nathan,oparty o swoje czerwone Porsche.Jęknęłam cicho i wyszłam z auta.
-Neverly,musimy wyjaśnić sobie kilka rzeczy-rzekł i pociągnął mnie za ramię.
-Dla mnie jest wszystko jasne,jesteś zabójcą z zimną krwią,który gdyby chciał odrazu mógłby mnie zabić-powiedziałam i odeszłam.
Przed szkołą stała już Isabelle.
-Cześć!-przywitałam i wymieniliśmy się pocałunkami w policzki.
-Idziemy jeszcze się pomalować?-zaproponowała.
-Jasne-przytaknęłam.
Nałożyłam podkład,żeby nie było widać ran z wczorajszej akcji.
-Słyszałaś,że dyrektora i Alan'a oraz kilkudziesięciu innych zabili?-zapytała przyjaciółka.
-Wiem nawet kto-potwierdziłam.
-Kto?
-Nat...han-szepnęłam.
-On!-wyśmiała mnie.
-Porwali mnie,a on ruszył na pomoc-wyjaśniłam.
-Czemu go nie ucałujesz?-zapytała.
-To jest zabójca-stwierdziłam.
Isabelle poklepała mnie po ramieniu i obie wyszliśmy z WC.Blondyn,aż do końca szkoły się nie pojawił.
-Do jutra Ever!-pożegnała Isabelle i wyszła z szkoły.
Zanim wyszłam z budy,postanowiłam jeszcze iść do mojego wychowawcy.
-Neverly?-spytał zaskoczony brunet.
-Żyję-uśmiechnęłam się.
-Słyszałem,że to Nathan ich wszystkich zabił-rzekł.
Zamurowało mnie.
-Zgłosił go pan na policję?
-Sam go o to poprosiłem,więc nie widzę takiej potrzeby-zaśmiał się.
-Nauczyciel który zleca zabójstwo,nie źle-stwierdziłam.
Opiekun wybuchł śmiechem,ale zaraz spoważniał.
-Podziękowałaś mu?-zapytał.
-Nie-zaprzeczyłam.
-Czemu?
-Również dobrze poradziłabym się bez niego-oznajmiłam.
-Nie sądzę,on nie jest taki jak myślisz-rzekł.
-Skąd to pan wie-szepnęłam.
-Znam go za długo-stwierdził.
-Mhm...-wymamrotałam.
-Zostajesz jeszcze w szkole?-zapytał.
-Nie,a co?
-Nic,nic,tak pytam-wyjaśnił.
-Do widzenia.-Wstałam z krzesła i pomaszerowałam w stronę drzwi.
Przed szkołą czekał na mnie Nathan,do którego wymyśliłam ksywkę"Snajper".Przeszłam obok niego celowo szturchając.
Ten obrócił się i złapał mnie za ramię.
-Czego chcesz?-zapytał.
Patrzyłam w jego oczy i próbowałam wyłapać o co mu chodzi,jednak bezskutecznie.
...Snajper długo stał w tej samej pozycji,aż w końcu zaczął działać.
Popchnął mnie na ścianę i zaczął całować.Chciałam go odepchnąć,ale się wstrzymałam.Całował mnie bardzo długo i romantycznie.Kiedy odsunął się ode mnie,popatrzeliśmy sobie w oczy.
-Prze...przepraszam-wydukał.
-Za co?-zaśmiałam się.
-Za to-odpowiedział i cmoknął mnie w usta.
-Przez cały czas byłeś we mnie zakochany?-spytałam.
-Mhm...-potwierdził.
-Zawiozę Cię do domu,dobrze?-spytał.
-Ale,ja mam tu samo...-przerwał mi.
-Przywiązę go na sznurek i z nami pojedzie-rzekł.
-Spoko-przytaknęłam.
Gdy Nathan wiązał samochód na linkę holowniczą,ja w tym czasie nuciłam sobie pod nosem piosenkę Whitney Houston.
-Mówił Ci ktoś,że pięknie śpiewasz?-zapytał blondyn.
Przecząco pokiwałam głową.
-To ja jestem tym pierwszym i ostatnim,który to powie,bo od teraz ty jesteś częścią mnie,a ja ciebie-rzekł i delikatnie pocałował mnie w usta.
Wsiadłam do auta i odjechałam razem z Nathan'em do domu.
-Co oznacza ten tatuaż na szyi?-zapytałam z ciekawości.
-Jest to symbol władzy-wyjaśnił.
-Aha-wymamrotałam.
Nagle zauważyłam,że mój dom dawno mineliśmy.
-Ominęłeś mój dom-przypomniałam.
Na wstecznym skierował się w stronę dwóch poprzednich domów.
-Dziękuję i do jutra!-pożegnał.
Swoje auto schowałam do garażu i poszłam do domu.
-Kto to jest?-spytała mama w drzwiach.
-Lepiej spytaj się taty,kto wczoraj był w jego łóżku i z kim robi kolejne dziecko-oznajmiłam.
Myślałam,że rodzicielka dostanie zawału,gdy to usłyszała.Od razu zaczęła robić tacie awanturę,byłam z tego powodu bardzo dumna.
-Dlaczego mama kłóci się z tatusiem?-spytała Tiffany.
-Tatuś zrobił wczoraj coś okropnego,mianowicie zdradził naszą mamusię z inną kobietą-wyjaśniłam.
-Czyli tatuś nie będzie z nami mieszkać?-dopytała.
-Nie-potwierdziłam.
Tiffany na cały głos ryknęła"YES" wybuchłam nie kontrolowanym śmiechem.O 12 w nocy przyszła do mnie Tiffany,z prośbą czy nie może zemną spać,zgodziłam się,przez co nie czułam się samotna.
___________________________________________________________________________________________________
Wiem,że bardzo krótki,ale nie mam weny i wogóle.
Do mojej książki została napisana piosenka(jeszcze nie ma jej na YT) przez moją ukochaną młodszą internetową przyjaciółkę o której już pisałam.
Kocham Cię Aniu i Dzięki za pomoc!
Ps.Nie jestem lesbą!
CZYTASZ
You took me a lifetime
Teen FictionOpowiadanie jest mojego autorstwa,może nie całkiem. Bardzo Dziękuję mojej 12 letniej menadżerce[Fanki 1D],która pomogła mi zrobić tło i dała mi przykładowe wydarzenia. Thanks You!