love is war, love is pain

612 81 23
                                        

Spakowanie się zajęło mi nie więcej, niż piętnaście minut. Tak to jest jak cały dorobek można włożyć do jednej walizki, a torbę z laptopem zarzucić na ramię. Kiedy mieszkałem sam, miałem zdecydowanie więcej ubrań, ale po wyprowadzce do Hoseoka, sprzedałem te rzeczy, które kojarzyły mi się chociażby z Jiminem. Niełatwo było pozbyć się torebek ze skóry, których cena wykraczała poza możliwości przeciętnego Koreańczyka. Ale przynajmniej miałem teraz jak zapakować się z powrotem do walizki.

Hoseok przyjechał po mnie tak, jak się umawialiśmy. Zapakował moje rzeczy do bagażnika. Nie rozmawialiśmy o tym, jak przebiegło jego ostatnie spotkanie z Yoongim. Nie chciałem wiedzieć, do czego doszło i dlaczego. Nie chciałem mieć z Min Yoongim nic wspólnego. Zwyczajnie marzyłem o tym, by zapomnieć, że ktoś taki istniał.

Nie było mnie w mieszkaniu Hoseoka od jakiegoś czasu, ale po przekroczeniu progu od razu poczułem się jak u siebie. Hotel może i był wygodny, ale to tu czułem się najlepiej. W salonie rzuciła mi się w oczy plama na ścianie w miejscu, gdzie na odchodne roztrzaskałem kieliszek. Poza przestawieniem rzeczy Haisuna z kupki po lewej od szafy na prawo, nie zmieniło się tu nic. No może poza atmosferą.

Rączka od walizki ciążyła mi w dłoni. Z jednej strony czułem się znów w odpowiednim miejscu, a z drugiej chciałem uciekać. Poczułem rękę Hoseoka na swoim ramieniu, jakby tym gestem chciał powiedzieć "witaj w domu".

- Pójdę się rozpakować - powiedziałem, kierując się do sypialni.

Szafka, która przez ostatni rok należała do mnie, a którą opróżniłem, wychodząc stąd z trzaśnięciem drzwiami nadal stała pusta. Wieszaki wisiały samotne i wolne, a nasze wspólne zdjęcie na etażerce przy łóżku nadal było nienaruszone. Zupełnie jakby Hoseok nawet nie zakładał, że nie wrócę. Może faktycznie tak było?

Wiedział, że byłem za słaby, by odejść.

Wiedział, że skoro wyszedłem to wrócę. Może nie z podkulonym ogonem, może z kilkoma nowymi skazami na umyśle, ale wrócę i znów będę jego.

Nie miałem szans na odcięcie się od niego. Za bardzo się uzależniłem, a co najważniejsze - Jung uzależnił się ode mnie.

Hoseok przygotował obiad, który zjedliśmy w ciszy, a potem zaproponował obejrzenie czegoś na Netflixie. Szósty odcinek drugiego sezony House of Cards leciał w najlepsze, a ja zastanawiałem się, czy gdybym jednak nie wrócił, czy Jung obejrzałby serial do końca. Pewnie nie. W końcu brak mojego powrotu nie był nawet opcją. Netflix więc poczekał na mnie tym razem trochę dłużej.

Dopiero wieczorem odważyłem się odezwać, choć nie byłem pewny, czy poważna rozmowa była teraz na miejscu. W głowie nie poukładałem sobie nic. Nic. Nic nowego. Wyszedłem stąd i wróciłem, a co będzie jutro na kolację? Bunt bez znaczenia. Mimo wszystko, kiedy obaj byliśmy po kąpieli, usiadłem na skraju łóżka, by porozmawiać z mężczyzną, którego kochałem miłością potrafiącą sprawiać jedynie krzywdę.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie zraniłeś, hyung - zacząłem. Odpowiedział milczeniem. - Chciałbym żebyś wiedział, że jestem tu tylko dlatego, że kocham cię za bardzo i... i jestem idiotą.

- Cieszę się, że znów tu jesteś.

- Jeśli mam tu zostać to nigdy nie możesz mnie znów tak zawieść.

Hoseok pojawił się nagle przede mną. Usiadł zupełnie obok i złapał mnie za rękę. Z mokrych włosów kapała woda prosto na szlafrok, którym był okryty.

- Nie spotkam się już z Yoongim - powiedział, a ja przełknąłem gorzką gulę w gardle. Chciałem desperacko zapytać "dlaczego do tego doszło", ale nie było mnie na to stać. Hoseok prawdopodobnie nie wiedziałby jak na to odpowiedzieć, albo zwyczajnie odparłby, że nie mógł pozwolić na porzucenie ważnych lekcji. Zastanawiałem się, co teraz zrobi Yoongi. Myślałem o tym, do czego doszło, gdy wyszedłem z mieszkania Mina, ale kiedy wyobraźnia podsuwała mi sceny seksu, słowa grzęzły mi w gardle. - Myślę, że zrobiłem źle i żałuję, że doprowadziłem cię do płaczu. Nie na tym mi zależało. Przepraszam, Tae, naprawdę. Wiesz, że jesteś dla mnie bardzo ważny - powiedział, łapiąc moją twarz w swoje ciepłe dłonie. Nasze spojrzenia się spotkały. - Ale musimy to jakoś wymazać.

please me, please I kth&jhsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz