Rozdział 19

10.9K 883 148
                                    

Do końca tygodnia nie wychodziłam z domu. Po raz kolejny dałam pokaz swoich umiejętności aktorskich, symulując przed rodzicami chorobę, dzięki której mogłam odpuścić sobie trzy dni chodzenia do szkoły. Byłam coraz lepsza w kłamaniu; przychodziło mi to z coraz to większą łatwością. No cóż, uczyłam się od najlepszych w tej dziedzinie.

Nie byłam w stanie zliczyć tego, ile razy Luke próbował się ze mną skontaktować w przeciągu ostatnich dni, oraz ile wiadomości mi przysłał. Ignorowałam je, ponieważ potrzebowałam czasu. Poznałam całą prawdę, która okazała się być bardziej bolesna niż się tego spodziewałam. Było mi cholernie przykro przez to, że byłam okłamywana przez tak długi czas. Mimo to, żałowałam słów, które padły z moich ust podczas tamtej rozmowy. Wszystkie zebrane wtedy we mnie emocje, eksplodowały, powodując, że nie kontrolowałam tego co mówiłam. Oczywiście nie zaprzeczam temu, że byłam i wciąż jestem potwornie na niego wściekła, ale wiedziałam, że nie dam sobie bez niego rady i czy tego chcę czy nie chcę, on nie może tak po prostu zniknąć z mojego życia. Nie wiem nawet czy naprawdę chciałabym, by to się stało.

Leżałam na łóżku, czytając książkę i próbując się uspokoić. Czytanie zawsze dawało mi ukojenie, więc w tym wypadku było naprawdę dobrym pomysłem. Znajdujący się obok mnie telefon bezustannie wibrował, z sekundy na sekundę denerwując mnie coraz bardziej. Na wyświetlaczu ciągle pojawiał się jeden numer, a ja za każdym razem odrzucałam połączenie, nie czując się gotowa na rozmowę z nim.

W końcu za dziewiątym razem odebrałam. Nie wytrzymałam.

- Przestaniesz w końcu do mnie dzwonić?! – wrzasnęłam, odkładając na bok książkę, którą wcześniej czytałam.

- Nareszcie odebrałaś, dzięki Bogu – odetchnął z ulgą.

Brakowało mi jego głosu. Tego wkurzającego, zdradliwego, dobijającego mnie, głębokiego, męskiego głosu.

- Dzwoniłeś ze sto razy – powiedziałam.

- Myślałem, że coś się stało – odparł zmartwionym głosem.

- To źle myślałeś – prychnęłam.

- Otwórz okno.

- Co? – zdziwiłam się, nie wiedząc o co mu chodziło.

- Stoję pod twoim domem, wpuść mnie – wyjaśnił, na co ja momentalnie zerwałam się z łóżka, po czym podbiegłam do okna i odsunęłam zasłonkę. Kiedy wyjrzałam, od razu dostrzegłam stojącego i machającego do mnie Luke'a. Pomimo tego, że był już późny wieczór, widziałam go doskonale.

- Nie – odparłam, wycofując się, by mnie nie widział.

- Emi... - powiedział prosząco.

- Ugh – warknęłam, po czym ponownie wyjrzałam przez okno, następnie otwierając je i wychylając się nieco.  – Idź stąd, Luke – powiedziałam, jednak musiałam kontrolować ton swojego głosu, by rodzice przypadkiem niczego nie usłyszeli.

Hemmings jak zwykle zignorował moją prośbę. Wspiął się na rosnące tuż przy moim oknie drzewo i po chwili znajdował się już blisko mnie, czekając aż się odsunę i wpuszczę go do środka.

- No cześć – powiedział, uśmiechając się.

- Jesteś jakąś małpą, czy co? – spytałam, zastanawiając się jakim cudem tak szybko udało mu się tutaj wspiąć.

- Wpuścisz mnie w końcu do środka?

- Właź – westchnęłam, wiedząc, że i tak nie uda mi się go pozbyć. Postanowiłam więc pozwolić mu wejść. Zamierzałam wysłuchać tego co ma do powiedzenia. Chciałam by załatwił to wszystko tak szybko jak się dało.

FAKE » Luke Hemmings (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz