Rozdział 24

6.4K 660 95
                                    

Wiadomość, którą przysłał mi Ashton spowodowała, iż ta noc stała się jedną z tych całkowicie nieprzespanych. Przez kilka godzin przekręcałam się z boku na bok, nie mogąc zasnąć i ciągle bijąc się z własnymi myślami, które nawet na chwilę nie dawały mi spokoju. W końcu kiedy na dworze zrobiło się już jasno, wstałam z łóżka nie mogąc dłużej znieść ciągłego leżenia i bezustannego patrzenia na ściany czy sufit. Zarzuciłam na siebie szlafrok i powolnym, leniwym krokiem udałam się do kuchni. Wchodząc do pomieszczenia, napotkałam zdziwiony wzrok mamy. Widok mojej osoby o godzinie szóstej w sobotni poranek był czymś wyjątkowo rzadkim i coś takiego praktycznie nigdy nie miało miejsca. Wzięłam z lodówki butelkę soku pomarańczowego, po czym znów udałam się na piętro do mojego pokoju.

Resztę poranka oraz część przedpołudnia spędziłam przy biurku, odrabiając wszystkie zaległe prace domowe. Nie miałam nic do roboty, więc zajęcie się czymś było dobrym pomysłem i te kilka godzin zleciało mi naprawdę szybko. Kiedy skończyłam, spakowałam książki i zeszyty do szafki, po czym położyłam się na łóżku i włączyłam komputer. Po kilkunastu minutach rozbrzmiał dźwięk mojego telefonu. Przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz kiedy zobaczyłam nową wiadomość. Mogła być ona od każdego, ale pierwszą osobą, która przyszła mi na myśl był Ashton. Z trudem odblokowałam urządzenie i odczytałam smsa. Odetchnęłam z ulgą widząc kto był nadawcą.

Od: Luke

Przyjadę po ciebie za godzinę.

Widząc, że nie miałam zbyt wiele czasu na przygotowanie się, pospiesznie wstałam z łóżka i pognałam do łazienki, chcąc doprowadzić się do porządku. Punktualnie o trzynastej, czarny mercedes należący do Caluma zatrzymał się na ulicy zaraz pod moim domem. Wrzuciłam szybko wszystkie niezbędne rzeczy do torebki i wyszłam z pokoju. Przy drzwiach wyjściowych spotkałam mamę, która stała w progu z założonymi rękoma, posyłając mi pytające spojrzenia.

- Coś nie tak? – spytałam, nie wiedząc jaki był powód jej dziwnego zachowania.

- Nie chciałabyś mi o czymś powiedzieć, Emilie?

- Nie? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie, kompletnie nie rozumiejąc o co jej chodziło.

- Spotykasz się z kimś? – spytała, na co ja parsknęłam śmiechem. – Co cię tak bawi? – dodała.

- Nic, mamo – odpowiedziałam kręcąc głową. – Z nikim się nie spotykam, dlaczego pytasz?

- Już kilka razy zauważyliśmy z tatą jak jakiś chłopak odwozi cię do domu, albo przyjeżdża po ciebie. Teraz też widzę, że właśnie na ciebie czeka – wyjaśniła.

- Luke to mój przyjaciel, mamo – odparłam.

- Gdzie go poznałaś? Ile ma lat? Chodzi z tobą do szkoły? – zasypała mnie pytaniami, na które nie zamierzałam odpowiadać. Byłam dorosła i miałam prawo spotykać się z kim chciałam, nie potrzebując na to zgody żadnego z rodziców. Wiedziałam jednak jak bardzo wścibscy i dociekliwi byli oraz, że nie odpuszczą dopóki wszystkiego się nie dowiedzą. Szkoda, że odziedziczyłam po nich te cechy.

- Nie mam czasu, wychodzę – powiedziałam, ignorując ją, po czym pospiesznie wybiegłam z domu, zatrzaskując za sobą drzwi. Pognałam w kierunku samochodu, by mama przypadkiem nie wyszła za mną i mnie nie zatrzymała.

- Dziesięć minut spóźnienia – odezwał się Luke, kiedy tylko wsiadłam do środka.

- Ciebie też miło widzieć, mam się świetnie, dzięki, że pytasz – odparłam sarkastycznie na co on jedynie wywrócił oczami. - Byłabym na czas, ale mama mnie zatrzymała przy wyjściu – dodałam.

FAKE » Luke Hemmings (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz