Rozdział 12

10.7K 860 80
                                    

Kiedy o godzinie szóstej pięćdziesiąt usłyszałam dźwięk budzika, leniwie podniosłam powieki, ziewając przy tym. Gdy miałam już sięgać po komórkę leżącą na szafce nocnej, otworzyłam oczy i zdałam sobie sprawę z tego, że nie byłam w swoim pokoju i na pewno nie znajdowałam się w swoim łóżku, pod miękką pościelą. Zamiast tego leżałam na wyjątkowo niewygodnym siedzeniu, będąc przykryta brązowym kocem, pod którym i tak było mi zimno. Przypomnienie sobie tego, dlaczego tam byłam, zajęło mi kilka dłuższych chwil. Zawsze o poranku miałam problemy z ogarnięciem tego co się działo wokół mnie. W końcu jednak w mojej głowie zaczęły pojawiać się obrazy z zeszłej nocy. Pamiętałam jak ktoś był u mnie w domu, jak zamknęłam się w łazience, jak Luke wszedł przez okno a następnie zawiózł mnie w jakieś dziwne miejsce i kazał spać w samochodzie. Nie wierzyłam, że dałam mu się na to namówić. Czemu byłam tak łatwowierna i uległa wobec niego? Powinnam była zostać w domu.

Ziewnęłam głęboko po raz kolejny i przetarłam zmęczone oczy. Nie pamiętałam jak długo spałam. Wiedziałam jednak, że ta ilość zdecydowanie nie była dla mnie wystarczająca. Dziwiłam się, że w ogóle udało mi się jakimś cudem tam zasnąć, gdyż odkąd pamiętałam miałam trudności z zasypianiem w miejscu innym niż mój własny pokój.

Przekręciłam głowę w lewo, słysząc ciche pochrapywanie dochodzące z tamtej strony. Moim oczom ukazał się śpiący Luke, który wczorajszej nocy zostawił mnie i poszedł załatwiać „ważne sprawy". Najwidoczniej byłam pogrążona we śnie tak mocno, że nie słyszałam nawet kiedy wrócił. Nie zamierzałam dalej czekać i postanowiłam go obudzić, chcąc dowiedzieć się gdzie jesteśmy i co tak właściwie wydarzyło się zeszłego wieczoru.

- Luke? - szturchnęłam go w ramię. On natomiast zmarszczył lekko brwi, mruknął coś niewyraźnie, wciąż śpiąc. - Luke? - podniosłam głos i potrząsnęłam mocniej jego rękę. Na szczęście to poskutkowało, bo dosłownie po chwili się ocknął.

- Co się dzieje? - spytał zdezorientowany, mrużąc oczy. Chyba również, podobnie jak ja, miał problemy z ogarnianiem wszystkiego o tak wczesnych godzinach. - O, hej, Emi - powiedział, kiedy mnie zauważył. - Jak ci się spało? - zapytał.

- Wspaniale - odpowiedziałam sarkastycznie.

- To dobrze, bo mnie również - odparł, ignorując moją ironię.

- Czekam na wyjaśnienia - powiedziałam, patrząc na niego pytająco.

- Jakie wyjaśnienia?

- No nie wiem, może powiesz mi gdzie, do cholery jesteśmy, gdzie wczoraj poszedłeś, dlaczego zostawiłeś mnie tu samą, co robiłeś u mnie w domu, czemu...

- Spokojnie - przerwał mi. - Nie wszystko na raz, powoli, uspokój się.

- Nie, nie uspokoję się, bo nie mam pojęcia co tu się dzieje i natychmiast chcę, żebyś mi wszystko wytłumaczył! - krzyknęłam, denerwując się.

- Wciąż jesteśmy w Los Angeles.

- W której części? - spytałam.

- We wschodniej. Kilkanaście kilometrów od twojego domu. Znam tę okolicę, nie martw się.

- Skąd?

- Po prostu ją znam. Byłem tu kiedyś.

Nienawidziłam tych jego odpowiedzi, które były tak ogólne, że nigdy nie dowiadywałam się z nich praktycznie niczego. Czy on naprawdę nie potrafi wyjaśnić wszystkiego ze szczegółami? Czy to naprawdę jest aż tak trudne?

- Gdzie poszedłeś wczoraj w nocy, kiedy już tu przyjechaliśmy? - dopytywałam dalej.

- Wyjaśnię ci wszystko, później, dobrze? Bo chyba nie chcesz się spóźnić do szkoły.

FAKE » Luke Hemmings (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz