Prolog

87 6 2
                                    

Dzisiaj miałam podjąć decyzję czy zostaje w Polsce, czy lecę do Norwegii studiować psychologię. Był to bardzo ciężki wybór, nie chciałam zawieść rodziców i rodzeństwa, ale chciałam spełnić marzenie, o którym marzyłam od rozpoczęcia pierwszej klasy liceum. Uwielbiłam planować wszystko wcześniej, więc po podjęciu tej decyzji starałam się wszystko dopiąć na ostatni guzik. Gdy zobaczyłam wyniki matur, wiedziałam, że mogę spełnić ten jeden cel, ale i tak obawiałam się tego. Nigdy nie rozmawiałam o tym z rodzicami i nie chciałam ich zawieść. Wiadome było, że mój ojciec przyjmie to dobrze, bo sam wolałby, żebym się z tego kraju wyprowadziła. Gorzej jest z mamą. Od początku klasy maturalnej powtarzała mi jak bardzo ważne jest dla niej to, żebym się tu uczyła. Niby chciała mnie wspierać w każdej decyzji jaką podejmę, ale miałam wrażenie, że w tej kwestii w ogóle się nie liczyła. Przyszła pora, żeby chociaż z nią o tym porozmawiać i nie pomyliłam się. Mama po usłyszeniu tej wiadomości nie była zadowolona. Niestety nie spodziewałam się, że przez to może się rozpętać awantura.

— Czy ty naprawdę nie rozumiesz, że te studia są moim marzeniem? Zawsze chciałaś, żebym spełniała wszystkie cele i marzenia, a teraz próbujesz mi to odebrać — powiedziałam.

— Ale nie zdajesz sobie sprawy, że sobie nie poradzisz? To nie jest dla ciebie, powinnaś zostać w kraju przy rodzicach, a nie wyjeżdżać tak daleko — odparła zdenerwowanym głosem mama, nawet na mnie nie spoglądając. Nie była to nowość, zawsze pod czas kłótni na mnie nie patrzyła, żeby się jeszcze bardziej mną nie rozczarować.

— Dlaczego miałabym sobie nie poradzić? — spytałam. — Mam tam najlepszą przyjaciółkę Laurę, ona mi pomoże. Znam język doskonale, bo sama mnie zachęciłaś do nauki. Czy teraz możesz mi nie podcinać skrzydeł? Od zawsze chciałaś, żebym była szczęśliwa, a teraz mi to nie umożliwiasz. Nie widzisz, że mnie to rani?! — krzyknęłam, nie zwracając uwagi na to, jakim tonem odezwałam się w stronę rodzicielki. Natychmiast się uciszyłam i lekko skuliłam na kanapie. Nigdy nie zdarzyło mi się podnieść głosu na jakąkolwiek ważną mi osobę.

— Nie takim tonem w moją stronę Weronika. Chcę, żebyś była szczęśliwa, ale takim czymś siebie ranisz. Nie widzisz tego? Od pewnego czasu mówiłam Ci, że tutaj masz dużo możliwości. Prawnik, lekarz...

— Ale ja nie chcę tego studiować-powiedziałam, przerywając jej. — Chce studiować psychologię i nawet jeśli, by się wszystko waliło, to i tak spełnię swoje marzenie.

— Tak? To jasne, rób co chcesz, ale później nie przybiegaj z płaczem, że Ci się nie udało. Nie próbuj we mnie szukać żadnej pomocy — odpowiedziała mama, wychodząc z salonu, a ja siedziałam z wyraźnym szokiem na twarzy.

Nie miałam pojęcia co robić. Jedyna z osób, w której miałam wsparcie, tak mnie potraktowała. Miałam starszy mętlik w głowie. Od zawsze liczyłam się z jej zdaniem i radami, ale nie chciałam ciągle opierać mojego życia na jej wyborach. Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić, więc postanowiłam wrócić do mojego pokoju. Otwierając drzwi, w oko rzuciły mi się zdjęcia, które powiesiłam w zeszłe wakacje. Podeszłam w stronę łóżka i na nie usiadłam, przy okazji przyglądałam się fotografiom. Na samej górze znajdowały się zdjęcia z moimi najlepszymi przyjaciółmi ze szkoły. Niestety z większością nie utrzymuje już kontaktu, ale będę im wdzięczna do końca życia. Niżej postanowiłam zawiesić fotografie z moimi idolami. Głownie przewijały się zdjęcia skoczków narciarskich, ale również nie zabrakło tam zdjęć z moimi ulubionymi aktorami czy piosenkarzami. Oni wszyscy w różnych wywiadach mówili, żeby dążyć do swoich celów, bo wtedy będziemy z siebie dumni i nie będziemy niczego żałować. Po chwili namysłu stwierdziłam, że jednak lepiej będę się czuć z faktem, że udało mi się spełnić wybrane cele i nie będę tym zawiedziona. Spojrzałam w stronę lekko walizek, których nie zdążyłam jeszcze umieścić w szafie i dziękowałam sobie w duchu za ten pomysł. Spakowałam najważniejsze rzeczy - jakieś ciuchy, kosmetyki, urządzenia elektroniczne, które mogą mi się przydać oraz dosyć dużo zdjęć z moimi przyjaciółmi jak i z rodzicami. Po spakowaniu tych rzeczy, szybko odpaliłam komputer, którego nie zabierałam ze sobą i zaczęłam wyszukiwać biletów na najbliższy lot do Norwegii. Zajęło mi to 10 minut i po tym czasie mogłam się szczerze uśmiechnąć. Już jutro o 15 wylatywałam do kraju moich marzeń. Podzieliłam się również tą nowiną moją przyjaciółkę, która już od dłuższego czasu tam mieszkała. Była tak samo szczęśliwa jak ja. Obiecała też, że będę mogła się u niej zatrzymać do czasu, kiedy nie znajdę sobie pracy i mieszkania. Po chwili pisania z nią, postanowiłam zejść na dół zrobić sobie kolację, bo przez te emocje zgłodniałam. Nie było za dużo rzeczy w lodówce, a była już 23, więc sklepu w mojej okolicy były zamknięte. Zrobiłam na szybko płatki z mlekiem. Po zjedzeniu ich, poszłam do pokoju, wzięłam piżamie i poszłam się umyć. Po 20 minutach wyszłam z łazienki, wzięłam telefon i ustawiłam budzik na 10, żeby nie zaspać na samolot. Zgasiłam światło i położyłam się spać z myślą, że już jutro będę w kraju, gdzie spełnię swoje marzenia.

Spełnienie marzeń| Ski jumping|ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz