Rozdział 2

45 4 2
                                    

Od tamtej propozycji minęły dwa miesiące i jestem obecnie w trakcie pakowania. Jakby ktoś wszedł do mojego pokoju, to na bank by stwierdził, że było tutaj jakieś tornado. Ciuchy dosłownie są porozwalane po całym pokoju, a dokumenty są porozrzucane po całym biurku. Po dwóch godzinach pakowania, zostało mi jedynie sprzątanie, ale stwierdziłam, że to zrobię po kolacji, bo bardzo zgłodniałam. Wychodząc z pokoju, zauważyłam moją przyjaciółkę, która patrząc się na mnie zaczęła się śmiać.
-Jakieś sztuki walki tam uprawiałaś?-zaczęła Laura, próbując się nie śmiać.
-Ha, ha, bardzo śmieszne-powiedziałam sarkastycznie-jasne, że nie. Pakowałam się.
-Mówiłam Ci, żebyś się spakowała kilka dni temu, a nie przed samym wyjazdem. Masz kolację na stole i idź spać, bo nie wstaniesz o 5-odpowiedziała tym razem poważnym tonem.
-Tak jest mamo-odpowiedziałam, przy okazji cicho się śmiejąc.
Po zjedzeniu kolacji, odłożyłam talerz do zmywarki i Idąc niż w stronę mojego pokoju, życzyłam Laurze dobrej nocy. Poszłam jeszcze szybko się umyć. Po zgaszeniu świateł w obu pomieszczeniach, położyłam się do łóżka. Chwilę popisałam jeszcze z moimi skocznymi przyjaciółmi i ustawiłam kilka budzików, żeby nie zaspać na samolot. Zapowiada się jutro długi dzień.

Rano
Wstałam tym razem przy pierwszym budziku, co było dla mnie nowością. Wyłączyłam budzik, zeszłam z łóżka i chwyciłam ubrania, które przygotowałam wczoraj. Po przebraniu się, szybko wyszłam z pokoju, ponieważ chciałam dzisiaj przygotować śniadanie, żeby jakoś wynagrodzić to Laurze. Będąc już w kuchni, zaczęłam rozmyślać, co mogę zrobić. Padło na zwykle kanapki, bo nie chciałam z rana już spalić kuchni. Podczas kiedy zaczęłam robić śniadanie, usłyszałam otwieranie  drzwi od pokoju mojej przyjaciółki.
-Dzień dobry, dzisiaj ty przejmujesz stery w kuchni?-powiedziała zaspanym tonem, przecierając przy okazji oczy.
-Jasne, że tak. Przez dłuższy czas to ty ciągle coś mi gotowałaś, więc postanowiłam Ci się odwdzięczyć. Może nie jest jakieś wybitne, ale nie chciałam, żeby kuchnia poszła z dymem-zakończyłam, kładąc talerz z kanapkami na stół.
-I tak dziękuję, że postarałaś. I racja, nie chce, żeby kuchnia poszła z dymem-odparła już lekko wybudzony  głosem.
Po zjedzeniu śniadania Laura kazała mi iść po walizkę, a ona sama zajęła się sprzątaniem kuchni. Kochana przyjaciółka. Weszłam do pokoju i od razu udałam się w stronę walizki. Przejrzałam jeszcze raz czy wszystko mam. Na szczęście zapakowałam rzeczy, które były na liście, którą przyrządziłam wczoraj. Chwyciłam rączkę walizki oraz torebkę i szybko wyszłam z pokoju. Usłyszałam przy okazji krzyk dziewczyny, że mogę już zacząć się zbierać. Podeszłam do wieszaka, przy którym stały moje buty i je założyłam. Również to samo uczyniłam z kurtką i czapką. Laura szybko po mnie zaczęła powtarzać te same czynności. O 6:20 wyjechałyśmy już spod, a na lotnisko dotarłyśmy chwilę przed 7. Moja przyjaciółka jedynie zapakowała pod lotniskiem i wysiadła z auta jedynie, żeby się przytulić. Niestety nie będziemy się widzieć przez jakiś czas, a dla nas każda rozłąka to dosyć trudny czas. Mam innych przyjaciół, ale od zawsze byłyśmy sobie najbliższe.
-Będę tęsknić-powiedziała szeptem.
-Ja również, ale wytrzymamy to jakoś-odpowiedziała, również szeptając.
-No to pa! Odezwę się jak tylko będę miała taką możliwość-odrzekłam.
-Tylko uważaj tam na siebie-odparła i ruszyła w stronę samochodu, a ja w stronę lotniska.
Wychodząc na hale, zaczęłam się rozglądać czy już ktoś z drużyny bądź sztabu jest. Nie musiałam za długo patrzeć, bo od razu zauważyłam tych bałwanów, którzy skaczą na nartach oraz część trenerów. Żwawym krokiem podeszłam  w ich stronę i się przywitałam.
-Dzień dobry wszystkim! Wyspani?-zapytałam, znając już odpowiedzi po ich wyrazach twarzy.
-Jedynie o czym marzę, to o pójściu spać w wygodnym łóżku-zaczął Forfang- i to jak najszybciej, w nocy w ogóle zasnąć nie mogłem przez tych idiotów-wskazał po kolei palcem na Tandego i Graneruda.
-To nie moja wina, że Daniel nie pilnuje swoich rzeczy i wkłada ja gdzie popadnie, przez to byłem zmuszony rozpakować całą walizkę, bo okazało się, że ten debil włożył swoje ukochane laczki do mojego bagażu-oburzył się Halvor.
Daniel nawet nie zorientował się, że o nim mowa, bo również przysypiał na stojąco jak pozostała część drużyny. Przez około 10 minut rozmawiałyśmy na temat najbliższego sezonu, do czasu aż nie przyszedł trener.
-Więc za godzinę odlatujemy i mam pytanie czy wszyscy są? Nie mam zamiaru znowu się spóźnić, tak jak to było w tamtym roku-po tych słowach spojrzał na Tandego, Graneruda i Forfanga, a ich policzki przybrały lekko różowego koloru.
Podczas kiedy trener zaczął się rozglądać czy oby na pewno każdy jest, usłyszeliśmy huk za jego plecami. Każdy od razu spojrzał w tamtą stronę. Okazało się, że to Fannemel się wywrócił, biegnąc w naszą stronę. Większość skoczków zaczęło się śmiać, a ja z trenerem stałam lekko zażenowana, widząc tą sytuację. Anders szybko się podniósł w podłogi i przeprosił trenera za całą sytuacje.
-A czy Pan Fannemel, wie co to znaczy stanąć na zbiórce o 7:10? Jest 7:20-odpowowiedził lekko zezłoszczony trener.
-Yyy, korki były-powiedział Anders, który ani trochę nie brzmiał jakby to była prawda.
-Mieszkasz dosłownie 10 minut od lotniska (autorka-wiem, że mieszka trochę dalej, ale potrzebowałam tego do książki)-odparł trener, który powoli miał już dość przebywania z nimi.
Po odprawie i inny ważnych przejściach mogliśmy zasiąść wygodnie w samolocie, na szczęście miejsca były podwójne i trafiłam na Mariusa, który jest z tych jednych, co są w miarę normalni. Lot miał trwać 2 godziny, więc miałam w planach trochę pospać. Uprzedziłam Lindvika, że jakbym jeszcze nie wstała, a byśmy lądowali to ma mnie obudzić. Chłopak lekko się zaśmiał i zgodził się, że spróbuje mnie obudzić. Założyłam słuchawki i puściłam muzykę na telefonie,. Słyszałam jeszcze przez chwilę krzyki Forfanga jak i melodie muzyki i po chwili zasnęłam.
Obudziło mnie szturchanie w ramię. Na początku nie wiedziałam co się dzieje i  zdezorientowana spojrzałam na osobę, która siedzi obok. Marius zaczął się cicho śmiać i powiedział, że zaraz lądujemy i mam czas na ogarnięcie się. Lekko się podniosłam i się rozciągnęłam, bo zdrętwiał mi od tego spania kregosłup. Potem wyjęłam słuchawki z uszu i wyłączyłam piosenkę w telefonie. Telefon wraz z słuchawkami schowałam do torebki i zajęłam się oglądanie widoków za oknem. Od Mariusa się również dowiedziałam, że chwilę po mnie połowa skoczków poszłam spać, więc jakoś głośno nie było. Kiedy wylądowaliśmy, wyszłam z pokładu i zaczęłam się kierować w stronę budynku, bo było trochę zimno, a ja nie założyłam czapki jak i kurtki, z myślą że będzie w miarę ciepło
Będąc już w środku przeszliśmy przez kontrolę i mogliśmy pójść odebrać swój bagaż. Na szczęście moja walizka była do odebrania pierwsza, więc od razu ją wzięłam i trochę odeszłam, żeby im nie przeszkadzać. Wyjęłam telefon i zobaczyłam, że jest 10, więc postanowiłam zadzwonić do mojej przyjaciółki. Dziewczyna odebrała za pierwszym razem i od razu rzuciła dużą ilością pytań. Powiedziałam jej, że jedynie doleciałam i odezwę się wieczorem kiedy będą w hotelu. Jak każdy skoczek odebrał swój bagaż to trener postanowił na przeliczyć, ponieważ z nimi to nigdy nic nie wiadomo. Kiedy okazało się, że wszyscy są mogliśmy się udać w stronę autokaru. Sztab szkoleniowy wraz ze mną udał się w stronę busa, ltleym mieliśmy jechać do hotelu, a skoczkowie zostali na chwilę i porobili sobie zdjęcia z fanami. Po około 20 minutach mogliśmy już ruszać. Chłopaki jak to oni zajęli cały tył, a na usiadłam gdzieś po środku. Tym razem postanowiłam poczytać książkę, którą zaczęłam czytać jeszcze w Norwegii. Czytając książkę, zastanawiałam się czy by odwiedzić moją rodzinę. Okazało się, że tata wraz z siostrami około miesiąc temu przeprowadził się do babci, która mieszka w Zakopanem. Po prawie dwóch godzinach jazdy, byliśmy na miejscu. Hotel z zewnątrz wyglądał nieziemsko, a środek również był bardzo ładnie wystrojony. Na szczęście byłam jedną dziewczyną, więc pokój miałam sama. Pokój posiadał meble z ciemnego drewna, a ściany posiadały kolor beżowy, które komponowały się z wykładziną, która miała podobny kolor. Na wprost od wejścia można było zauważyć fotel oraz stolik, nad którym wisiał telewizor, a za fotelem dość dużą szafę. Wchodząc bardziej do środka można było zobaczyć duże, dwuosobowe łóżku z szafkami nocnymi po bokach. Na lewo od wejścia znajdowały się drzwi od łazienki. W łazience płytki były kolor bieli, które ładnie komponowały się z czarnym prysznicem, toaletą jak i również umywalką. W pomieszczeniu znajdowały się również duża ilość szafek, które na bank pomieszczą moje kosmetyki. Po rozejrzeniu się, postawiłam walizkę przy stole i zdjęłam buty, które umieściłam przy drzwiach, tak aby się nikt o nie nie zabił. Była godzina 13, a do obiadu została jeszcze godzina, więc postanowiłam się rozpakować. Podczas chowania już ostatniej rzeczy do szafy u usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę!-zawołałam tak, aby nie zedrzeć sobie gardła.
Po chwili do pokoju wparowała trójca święta, czyli Daniel, Halvor oraz Johann.
-Po co przyszliście?-zapytałam niezbyt uprzejmie, odwracając się, przy okazji chowając walizkę do szafy.
-Jako iż mamy obok ciebie pokój to przyszliśmy z zapytaniem czy byś chciała się wybrać z nami na obiad-odpowiedzi Halvor-głównie to był mój pomysł, bo nie chce spędzić całego dnia z tymi idiotami – dodał po cichu tak, abym to ja tylko usłyszałam.
-Z chęcią się wybiorę z wami na obiad-powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
Ubrałam jeszcze na szybko buty, wyszliśmy z pokoju i zamknęłam drzwi. Mieszkaliśmy na drugim piętrze, więc z łatwością zeszliśmy po schodach. Na stołówce było już sporo reprezentacji. Wraz z trójką przyjaciół ruszyliśmy do stolika, gdzie było już nałożony dla nas obiad. Widząc, że jest mój ulubiony makaron od razu że zaczęłam się tym zajadać. Przy okazji dużo rozmawialiśmy na temat życia czy innych pierdołach. Przez cały obiad czułam na sobie czyiś wzrok i jestem przekonana, że był on kierowany ze stolika Polaków. Gdy już zjadłam, odnosiłam talerz do specjalnego okienka i poszłam się pożegnać ze skoczkami, mówiąc im, że idę się na chwilę położyć. Wracając do pokoju o mały włos się nie zabiłam na schodach, ale na szczęście nikt tego nie widział. Kiedy byłam już w pokoju zdjęłam buty, podłączyłam telefon  i rzuciłam się na łóżku, na którym od razu zasnęłam.

Spełnienie marzeń| Ski jumping|ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz