Chapter 5

110 18 3
                                    

Sobota wieczór. George stał przed klubem w którym za około godzinę będzie miał występ zespół w którym jest jego przyjaciel. Umówił się z Badem, że brunet przyjedzie trochę szybciej niż całe to wydarzenie miało się zacząć. Po za zespołem w którym był brunet, miały wstąpić parę innych kapel. Z tego co George pamiętał, występ na który czekał miał być jako trzeci w kolejności.

Złapał niepewnie klamkę od drzwi wejściowych. Wahał się czy na pewno chcę tam wejść, miał jeszcze szanse wrócić do domu i napisać Darrylowi, że jednak nie przyjdzie, bo się źle poczuł.

Nacisnął lekko klamkę, a następnie uchylił trochę drzwi. Do jego uszu odrazu doszedł dźwięk rozmów i cicho lecącą muzykę zapewne z radia. George wślizgnął się cicho do środka, aby nikt z pracowników nie zorientował się, że ktoś przyszedł. Nie chciał on za bardzo tłumaczyć dlaczego jest godzinę wcześniej niż zaczyna się całe wydarzenie. Chodź można wywnioskować, że nie był sam, na głównej sali nie było sporo osób, ale nie mało.

Cały budynek był średnich rozmiarów, składał się z parteru i 1 piętra. Znajdował się on właściwie już bardziej za Nowy Yorkiem, jednak nadal w dość zatłoczonym miejscu. Wchodząc przez główne wejście trafiało się na korytarz gdzie odrazu na przeciwko znajdowały się kolejne drzwi, tym razem prowadzące już na główną salę. W po za nimi było jeszcze parę innych, które prowadziły do różnych miejsc. Po prawej stronie znajdowały się dwoje drzwi. Jedne były dla personelu, a jedne drzwi przed nimi były od toalety ( spokojnie, są podzielone na damska i męska tylko dopiero jak się przeszło przez pierwsze). Po lewej tylko jedne na których widniał napis "scena". Po tej samej stronie korytarza były schody prowadzące na pietro, gdzie mieściła się dalsza część głównej sali.

George nie chcąc wchodzić na główną sale stwierdził, że przesunie się bliżej w stronę schodów. Wyjął telefon i napisał do Bada wiadomość, że jest na miejscu. Chłopak odpisał praktycznie odrazu, aby George był na korytarzu i poczekał na niego a on zaraz przyjdzie.

Po około 5 minutach Darryl wyszedł z głównej sali i poszedł do George'a. Był on ubrany dość typowo - granatowa bluza i jeansy, a włosy miał lekko rozczochrane.

- Sorry, George, że musiałeś tak długo czekać.- powiedział, stojąc nad brunetem.- Miałem parę spraw do omówienia z organizatorem.

- Nie szkodzi- George włożył telefon do kieszeni spodni, aby skupić się na rozmowie z przyjacielem.

- Dopóki nie ma ludzi, to chodź pokażę ci parę rzeczy.

Bad złapał George'a za nadgarstek oraz pociągnął w stronę drzwi z napiszem scena. Chłopak wciągnął kartę i przejechał nią po czytniku tuż obok nich. Drzwi wydały cicho bzyczący dźwięk, a Bad je otworzył. Wszedł nadal ciągnąc przyjaciala, jednak po chwili puścił jego nadgarstek. Upewnił się, że drzwi się dobrze zamknęły i ruszył w głąb korytarza.

- Darryl. Myślę, że nie powinienem to być.

- Oj tam, nie przesadzaj.- Zatrzymał się.- Nie masz złych zamiarów, więc problemu nie powinno być. Swoją drogą i tak nie masz co lepszego do roboty oraz nie chce abyś siedział sam na korytarzu, bo wiem żebyś tam siedział. Dobra chodź, a nie stoisz jak taki kołek.

Przeszli ten nie duży korytarz i trafili do większego pokoju gdzie po lewej stronie znajdował się wszeloraki sprzęt muzyczny, a po prawej parę stolików i krzeseł. Nie byli sami, po za nimi w pomieszczeniu znajdowało się 10 innych osób. Niektórzy sprawdzali ostatnie rzeczy przy instrumentach, a niektórzy siedzieli przy wcześniej wspomniamych stołach. Bad ruszył w stronę jednego wolnego stolika, a George poszedł za nim.

- No dobra to opowiadaj co tam u ciebie się działo przez ten tydzień, kiedy ja byłem zajęty?- powiedział Darryl, gdy zajął miejsce obok jego przyjaciela.

|| Love in New York || [DNF]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz