Chapter 3

108 20 5
                                    

Minęły dwa miesiące.

Aktualnie był listopad.

George niedawno skończył 23 lata. Urodziny spędził w Stanach, ponieważ bezsensu było lecieć na max. 2 dni do Wielkiej Brytanii, dlatego został w Nowym Yorku.

Cały wrzesień i październik spędził na ogarnięciu studiów. Oczywiście spotkał się z Bad'em. Darryl z jego zespołem w tym czasie stał się bardziej rozpoznawalny w mieście.

Brunet przechadzał się po mieście ze swoim przyjacielem. Nie mieli jakiegoś wielkiego celu, dlatego praktycznie pokonywali tą samą trasę.

- Ej George?- zapytał nagle Bad, zatrzymując się w bardziej po boku chodnika, aby nie zrobić korku.

- Tak?- również się zatrzymał.

- Wiesz... – zawahał się – występuję już długo z moim zespołem i no. Może chciałbyś W KOŃCU pójść na jeden z naszych występów?- chłopak podkreślił w końcu w swojej wypowiedzi

- Znasz moją odpowiedź, serio wspieram cały zespół i serio z tego co widziałem macie dobre piosenki. – George westchnął – Jednak nie przepadam, za klubami czy barami.

Chłopak ruszył w dalszą drogę. Naprawdę wspierał swojego przyjaciela, jednak nie potrafił przesiedzieć w takim typu miejscu. Nienawidził zapachu alkoholu, oczywiście raz na jakiś czas coś tam wypił z jakiejś okazji, ale ograniczał się do minimalnej ilości, bo to go totalnie nie kręciło. Nie rozumiał ludzi, który potrafili wypić całą butelkę wódki w jedną noc czy dzień.

Darryl za chwilę był znów obok Bruneta.

- Błagam cię, Georgeee. – przeciągnął ostatnią literę – zależy mi na tym, abyś przyszedł.

- Moja odpowiedź nadal brzmi nie.- powiedział już lekko zirytowany.

-No dobra. – George'owi ulżyło. – Ale jednak chciałbyś..

„No nie" pomyślał.

-... to wyślę ci adres potem.

- Rób co chcesz, ale i tak prawdopodobnie nie przyjdę- powiedział.

George miał już dosyć, błagania Bad'a. Powiedział tak tylko i wyłącznie dlatego, że chciał zmienić temat ich rozmowy.

Bad nie chciał już dręczyć przyjaciela, dlatego wyją szybko komórkę i wyszukał George'a w wiadomościach, a następnie wystukał adress baru i wysłał.

-Już wysłałem. Mam nadzieję, że jednak przyjdziesz.- rzucił szybko, a brunet tylko przewrócił oczami.

Kręcili się po mieście jeszcze z godzinę. Aż Bad powiedział, że musi powoli wracać. Chłopaki poszli tylko do jakiegoś pobliskiego marketu, aby kupić coś do jedzenia, bo u oby dwóch lodówka świeciła pustkami.

- George, weź się zdecyduj- powiedział Darryl. – w takim tempie to mi ucieknie metro.

Stał on nad swoim przyjacielem, który zastanawiał się jaki ser kupić.

- To nie jest takie łatwe ok.

- Dobra biorę te- powiedział George, po chwili zastanowienia i włożył ser do koszyka.

- Błagam, chodźmy już do kasy.

- Chwila, Bad. Musze jeszcze kupić jakieś mięso na obiad jutro.

Bad wydał z siebie jęk zawodu. I poszedł za brunetem do lodówek z mięsem. Po 10 minutach w końcu poszli do kasy i zapłacili za produkty.

- Już nigdy więcej nie idę z tobą na zakupy, kiedy mi się spieszy. – powiedział Bad wychodząc z marketu.

- Ale ja ci nie kazałem na mnie czekać. Swoją drogą sam wybierałeś jakieś rzeczy do robienia muffinek przez 10 minut.

- A ty wybierałeś głupi ser przez dobre 15 minut! - krzyknął Bad .

- Dobra, dobra. Idź już do tego metra, bo zaraz będzie na mnie, że długo musiałeś czekać.

- Pff. Idę, ale to nie dlatego, że ty mi karzesz. – Odwrócił się na pięcie i poszedł w kierunku zejścia do metra.

- Em... Pa? – powiedział trochę zdezorientowany George, jednak nie dostał już odpowiedzi ze strony przyjaciela.

Zignorował to i po prostu poszedł w kierunku swojego mieszkania. Rozmyślając na jutrzejszym dniem. Kolejnego dnia miał on dosyć sporo zajęć, więc nie był pewny czy da radę sam zrobić ten obiad. „Jedynie zamówię pizzę" powiedział.

Będąc na miejscu, odłożył siatkę z zakupami na blat kuchenny. Oczywiście wcześniej zdjął kurtkę i buty. Odłożył wszystko co kupił a następnie udał się do salonu, aby przejrzeć czy coś ciekawego leci w telewizji. Jednak za nim to zrobił zdecydował, że najpierw zobaczy na telefonie czy nikt do niego nie napisał. Po za paroma wiadomościami od znajomego z zajęć nikt więcej nie napisał. Zauważył wtedy wiadomość od Bad'a z adresem baru. Odczytał ją, a następnie zgasił ekran telefonu.

- Czy ja naprawdę nie chce iść tam iść? – zapytał sam siebie.

[. . . . . .]

Wow. Mimo, że jestem chory napisałem do końca rozdział.

Nie jest on może jakiś wybitny i długi, ale jest a to jest najważniejsze.

Jeszcze takie szybkie pytanie.

Chcielibyśmy kiedyś jakiś krótki bonusowy rozdział z urodzin George'a?

A i jeszcze przepraszam, że Dream jeszcze się nie pojawił. Ale jeśli nie rozpisze się za bardzo na kolejnym rozdziale to będzie w nim lub następnym.

No to do następnego.

730 słów
12/06/21

|| Love in New York || [DNF]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz