**********
" - Nie! Krzyczę w nadziei, że ktoś mnie usłyszy.
- Nie dotykaj mnie! Pomocy!
- Zamknij się! Nikt cię nie słyszy, twój ojciec chyba nie przekazał ci nowej wieści skoro tak się migasz! To i tak cię nie ominie.
Starałam się go uderzyć, zepchnąć, jednak to było na nic, byłam zbyt słaba, zbyt mała by dać radę temu otyłemu mężczyźnie. Biłam go piąstkami, wrzeszcząc i płacząć.
Już jest za późno."Obudziłam się cała zalana potem, usiadłam momentalnie na materacu ciężko oddychając.
Ten sen, koszmar który nie nawiedzał mnie tak długo.
To znów wraca, przez obecną sytuacje. Opieram ręce na kolanach czująć ból w dłoni, i chwytam się za głowę, czuję, że moja peruka zleciała.W tej chwili, jestem zbyt słaba,
by cokolwiek zrobić, patrzę na zaschnietą krew na mojej ranie. Moje myśli wracają do tamtej sytuacji, i to nie jednej. Piekło w którym byłam postanowiło znów do mnie wrócić i to chyba ze zdwojoną siła. Nie wiem jak długo spałam, to pomieszczenie nie ma okien, czuję się jak więzień, poupadły na zdrowiu psychicznym.Boję się, znów się boje, nie dam rady sama z tym walczyć, a to co może mi pomóc jest nieosiągalne. Czuję, że atak paniki się zbliża, wybuchne po raz kolejny jak wulkan, wyżucając w powietrze całe tony złości, bólu, nienawiści i brudu, skalając tym świat. Nikt nie jest gotowy na takie dawki toksyn, ja również.
Myśl, Sue. Musisz się skupić, pomyśleć, zamykam oczy i skupiam się na tym co czuje. Smród, pot, wilgoć, zaschnięta krew, bicie mojego serca.
Patrze, na to co mogę dostrzeć, szare ściany, obskurna toaleta, metalowe dzwi z szybką, koc, pająk w rogu.Słucham, tego co mogę usłyszeć.
Odgłos małego wentylatora w rogu, zgrzyt moich zębów, skrzypienie materaca gdy się bujam. Wdech i wydech. Serce się miaruje, ja robię spokojna.
Biore jeden głeboki wdech i wstaje. Kożtytam z tego czegoś co ktoś uważa za WC, ogarniam na oślep moje włosy i czekam.
Nie wiem na co, lecz czekam. Czuje jak żoładek zaciska się z głodu. Nic nie jadłam, i to od dość dawna. Muszę oszczędzać siły, i wymyśleć coś, co może mi pomóc.Jeżeli ten człowiek mi zaufa i zgodzę się na ten układ, na pewno odkryje kim jestem, wtedy nie będzie odwrotu. To nie ma prawa bytu, zobaczą mnie inni, ojciec wytropi. Jeżeli są z nim powiązania, zginę prędzej niż się mi wydaje. Jest tylko jedno wyjście z tej sytuacji.
Poczekać, aż ktoś się zjawi i zrealizować plan który zrodził się w mojej głowie.
***********- Słuchaj synu, to poważna sprawa.
Ten stary prych zaczyna mnie irytować.
- Mówiłem ci, to coś nowego. Nie chcę zapeszać, jednak ona... jest inna, pasuje do tego świata jak żadna. Mówiłem ci, gdy będzie gotowa przedstawię ci ją, i poślubię. Wtedy oficjalnie będe mógł przejąć biznes, i nie wspominaj na razie o tym mojemu braciszkowi, bo jeszczę coś sprubóje ugrać.
Pociskam mu ten kit, jak myśli, że on i mój pożal się boże brat wyruchają mnie na amen to się mylą. Zlikwiduje ich jak tylko przejmę biznes, a ta mała tancereczka mi w tym pomoże.
- Wierzę ci na słowo, nigdy nie miałes żadnej kobiety na poważnie, to nie dla nas.
Pamiętaj, że ten biznes nie służy miłośći, masz mieć żone która urodzi naszego potentanta, a nie bawić się w jakieś gówniane szczeniackie uczucia.
CZYTASZ
Skazana
ActionPrzyłożył broń do mojego czoła, nie bałam się. Poczułam to. Chciałam umrzeć. Moje życie było już bezwartościowe, wolałam śmierć, niż powrót do przeszłości. Niż powrót do Davida. -Zrób to, proszę. Powiedziałam do mojego oprawcy. Wytrzeszczył oczy...