1. Szef

303 34 12
                                    

                          *****

Mając 24 lata życie może być piękne. Studia, praca, imprezy, chłopaki... Spełnienie moich marzeń, niestety los nie był tak łaskawy w moim przypadku. Uciekłam w nowe, nieznane mi miejsce, ledwo wiązałam koniec z końcem, ale jakoś sobie radziłam. Aktualnie mieszkałam w Nowym Yorku, zaledwie kilka miesięcy, w największej dziurze zwanej Bronx, ale to nic, ważne, że tutaj nikt mnie nie znajdzie. Uciekłam od swojego dawnego życia, i co robiłam aktualnie?

Spojrzałam w lustro by sprawdzić swój make up. Idealnie. Szef wymagał od nas perfekcji w każdym calu, dziwne jest stosować się do zasad osoby, której nigdy nie widziałam na oczy, odkąd tutaj pracuje. 

- Sue, rusz dupę! Zaraz twoja kolej! Krzyknęła Miranda stojąca w drzwiach. Dziś masz ważny występ, Gary powiedział, że mamy ważnych VIPÓW i koniecznie chcą zobaczyć naszą gwiazdeczkę. Nie schrzań tego.

- Jestem gotowa Mir, już idę.

Przechyliłam ostatni kieliszek shota jak to miałam w zwyczaju przed występem dla odwagi i na rozluźnienie, bo generalnie nie pije tego świństwa, wyszłam z garderoby w kierunku sceny. Takie atrakcje były dość częste, goście szefa byli w tak zwanym VIP room, więc i chciał pokazać im najlepszy towar, że tak to ujmę. Czyli mnie. Tak więc nazywam się Sue Chester i robiłam to. Tańczyłam. Nie, nie tańce towarzyskie, nie w tym życiu. Tańczyłam na rurze.

Poprawiłam ostatni raz swoją perukę i weszłam na scenę, muzyka zaczęła grać, a ja tańczyć. Its show time. Byłam główną atrakcją, idealne ciało, kształty,

idealne,bo nietknięte przez żadnego klienta i niespaczone dragami. W dodatku umiałam dobrze to robić, i nie szłam z każdym klientem do łóżka jak reszta dziewczyn tutaj, które nie ukrywajmy, zbłądziły w życiu, piły, ćpały. Ale nie ja. Nie licząc oczywiście alkoholu, który spożywałam przed każdym występem, bez tego nie dałabym rady. Taniec to jedyna rzecz, która wychodziła mi najlepiej. Nie do wiary, że kiedyś byłam zawodowa tancerką.  Od dziecka uczyłam się tańczyć, kochałam to, do pewnego momentu, gdy musiałam uciec, i w efekcie skończyłam jako tancerka na tej pieprzonej rurze, odkrywając się przed największym złem tego świata. Jednak wiedziałam, że on w takim miejscu nie będzie mnie szukał. Mój taniec zawsze jest pełen pasji i pożądania, nie jestem wyuzdana jak inne, być może temu faceci uwielbiali moje występy, wiwatują, rzucają we mnie banknotami. Odtworzyłam mój układ, a po zakończeniu, zeszłam ze sceny w kierunku naszych vipów. Wszyscy byli obleśni, zjadali mnie wzrokiem, a ja Tańczyłam dla nich niczym magic Mike w wersji żeńskiej, nie mogli mnie dotykać, taki był mój warunek, gdy Gary poinformował mnie, że to ja będę obsługiwać vipów, a chcąc nie chcąc większość dziewczyn oferowała więcej, niż ja, conie mija się z faktem, że to ja mam klasę, imnie się szanuje.

Jestem tutaj najlepsza, nic dziwnego. Jednak, jak na złość poczułam klapsa na tyłku. O nie, nikt nie będzie mnie dotykał bez mojej zgody! Moje ciało moja świątynia! Odwróciłam się w stronę oprawcy i krzyknęłam prosto w jego stronę.

- Słuchaj koleś, pilnuj się. I nie dotykaj mnie więcej.

Spojrzałam na niego i mnie wmurowało, uśmiechał się cwanie do mnie, i popijał whisky. Jego oczy hipnotyzowały, nigdy w życiu nie widziałam tak błękitnych oczu! Stałam jak słup soli, przyglądając się temu typowi. Nosz psia mać, ogier w dodatku pewny siebie jakich mało. Co z tego? Nie jestem małym szczeniaczkiem, by każdy mógł mnie głaskać, kiedy chce.

Rzadko,kiedy mam okazje zobaczyć tak postawnego i przystojnego mężczyznę,nie oszukujmy się, w dodatku nie był brzydki, gruby i naćpany jakreszta klientów klubu.

SkazanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz