3. Nowe miejsce

92 8 0
                                    

                    ********

Ta mała suka, błagała o śmierć. Nie wiem, dlaczego to zrobiłem, być może temu, że tak bardzo jej pragnęła. Nikt nigdy nie błagał mnie o jebaną śmierć! Jej prośba mnie zamurowała, stała tam cała przemoknięta, w jej oczach nie było ani krzty strachu, tylko pustka, każdy, ale to każdy błagałby o litość, ułaskawienie, kolejną szansę, ale nie, ja musiałem trafić na babsko, które wręcz chciało na odwrót! Nie było mi to dziś na rękę, nie planowałem tego, to nie tak, że zabijam każdego skurwiela, jakiego napotkam. To biznes, kulkę obrywają tylko skurwiele, a ja mam swoje zasady, do tego miałem wrażenie, że już gdzieś ją widziałem, te oczy takie znajome.

  Jej chęć i determinacja do śmierci zainteresowały mnie tak bardzo, że nie mogłem jej zabić. Skoro i tak chce zginąć, pierwsze się nią zabawie, może mi się przydać.

Muszę się dowiedzieć kim ona jest i dlaczego nie zależało jej. Kurwa, chyba mnie pojebało, to nie takie proste, obowiązują mnie pewne zasady, jeżeli ja przyprowadzę do mojego domu, reszta ocipieje, w dodatku ojciec chce się dziś ze mną spotkać, gdy ją zobaczy to, co mu powiem? W mojej głowie zrodził się pewien plan, w jaki sposób ta mała niunia może mi posłużyć...tak, to może się udać!

  Dostała w tył głowy pistoletem i odleciała, nie czekając na nic, wziąłem ją na ręce i wrzuciłem do bagażnika. To, co w tym momencie robię, niesie ze sobą wielkie ryzyko, jednak będzie opłacalne, w końcu i tak chała zginać.

Telefon, który wypadł jej z ręki, roztrzaskałem na wiór. W drodze powrotnej wciąż nie docierało do mnie jaką podjąłem decyzje, muszę obmyślić co powiem chłopakom, w sumie chuj z nimi, jestem ich szefem mają mnie słuchać, bczym się przejmuje, muszę odreagować dzisiejszy dzień jakoś.

Chwyciłem telefon i napisałem smsa do Sary, by zjawiła się u mnie za 30 minut.
Moja osobista kurwa obciąga jak nikt inny, idealnie na zmory dnia dzisiejszego.

Przedstawienie czas zacząć, chłopaki od razu wpuścili mnie do rezydencji. Przy bramie czekał już Stev

-Ojciec już jest? Spytałem.

-Nie, będzie tu za jakąś godzinę, wynikły jakieś komplikacje. Odpowiedział.

To dobrze dla mnie, zdążę się ogarnąć i wyładować złość na Sarze, a no tak nie wspominając o małej samobójczyni w bagażniku.

-Informuj mnie na bieżąco, mam jeszcze sprawę do załatwienia, małe komplikacje, a i przyślij Sarę od razu do mojej sypialni.

-Nie ma sprawy.

Stev , był moją prawą ręką, najbardziej zaufanym człowiekiem, znaliśmy się od
znaliśmy się od dziecka, był mi jak brat.

Nie czekając na nic, zabrałem z bagażnika mojego pasażera na gapę, i zaniosłem do szczelnego pokoju, nie ucieknie stąd.

Teraz, czas na małe przedstawienie.

                *********

Ahoj! jest mi ciężko, 3 korektory, wklejam tekst a wattpad i tak skleja mi słowa i ucina przecinki i znaki interpunkcyjne :(
Jeżeli rozdział przypadł do gustu, zapraszam do zostawienia gwoazdki. Kolejny będzie długi, na 2k słów, już go mam, tylko czeka nas dużo korekt i poprawek

Zachęcam do obseracji konta oraz dodania książki do listy lektur, dzięki temu distaniecie powiadomienie o nowym rozdziale ;) 😂

SkazanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz