Rozdział 1

241 12 4
                                    

Pov Kari

-Dobra Atis, teraz w dół.- mruknęłam. To już nie pierwszy raz gdy musiałyśmy ratować Błyskokła przed utonięciem. Tych smoków już naprawdę niewiele zostało, nie były zbyt inteligentne i często kończyły w wodzie, pomimo, że nie umiały pływać. Dlatego też taka akcja ratunkowa to już prawie nasza rutyna.- Świetnie, zostań na tej wysokości.- powiedziałam, a smok uspokoił swój lot.- Teraz ostrożnie. Może i są tępe jak but, ale atakują każdego, kto znajdzie się w zasięgu ich strefy komfortu..- burknęłam znudzona i zarzuciłam sieć.

Czarny smok w wodzie zaczął się szamotać, aż w końcu zaplątał się na tyle, że mogłam go wyciągnąć. Błyskokły nie były szczególnie niebezpieczne, ale jakąś krzywdę mogły wyrządzić, więc lepiej uważać. Zwłaszcza, że osobnik, którego ratowałyśmy był przestraszony i zestresowany. Owładnięty takimi emocjami mógł wyrządzić nieświadomie jakieś poważne szkody.

-W górę Atis.- poinstruowałam. Już po chwili mogłyśmy wypuścić Błyskokła na wolność i z zadowoleniem mogłam przyglądać się jak ucieka między drzewa. Oczywiście nie zapomniał na nas groźnie zaryczeć, ale przywykłyśmy do tego. Smoki mimo wdzięczności musiały pokazać, że w dalszym ciągu to one są tym groźniejszym gatunkiem.- Pora wracać do domu. Pamiętasz drogę.- powiedziałam do mojego smoka i lekko się pochyliłam, czym dałam jej znak, że jestem gotowa do szybkiego lotu.

Atis była niezwykła, potrafiła doskonale zapamiętać przebytą drogę. Dzięki echolokacji nie miała też problemu z omijaniem różnego rodzaju przeszkód. Na naszej wyspie tereny znała już tak dobrze, że nawet nie musiała korzystać z tej przydatnej zdolności. Miała niesamowicie dobrą pamięć i orientację w terenie.

-Zrobimy sobie małe ćwiczenie. W górę!- krzyknęłam, a ona natychmiastowo zmieniła kierunek lotu. Leciałyśmy pionowo do góry, więc tym razem lekko się odchyliłam i dłońmi złapałam miejsce rozpoczęcia się skrzydeł.- Świetnie, a teraz beczka w dół.- powiedziałam, a smok ze szczęśliwym warknięciem wykonał moje polecenie. Ja sama położyłam się na niej i objęłam dłońmi, aby nie spaść.- Cudownie, złap teraz drogę.- powiedziałam, gdy byłyśmy już parę metrów nad wodą. Oczywiście wykonała polecenie bez problemu.

Prawie codziennie wykonywałyśmy tego typu ćwiczenia, aby Atis mogła ćwiczyć swój orientację w terenie i odnajdywanie drogi. Znałyśmy się jakieś pięć miesięcy i przez ten czas smoczyca musiała przywyknąć do nowego życia. Oczywiście nie tylko ona... U mnie także wiele się pozmieniało. Kiedyś miałam dom, rodzinę i wszystko czego potrzebowałam. Teraz miałam jedynie smoka i same kłopoty na głowie.

Atis chroniła mnie, a ja chroniła ją. To była nasza niepisana umowa, której przez cały ten czas się trzymałyśmy. Dzięki niej udało nam się przeżyć ostatnie pięć miesięcy.

-Lądujemy.- mruknęłam widząc, że jesteśmy już nad naszą wyspą.

No właśnie... Nasza wyspa. To tutaj znajdowało się mnóstwo smoków, które ucierpiały przez różnego rodzaju pułapki naturalne i takie zrobione przez ludzi. Starałam się im pomagać jak tylko mogłam. Było tutaj parę Gronkli, Straszliwców Straszliwych, dwa Zębirogi Zamkogłowe, jeden Sidlarz, parę Igielników i wiele innych smoków. Jednak ani jeden nie mógł liczyć na normalne życie. Jeden z dwóch Zębirogów nie miał połowy skrzydła. Igielniki w większości miały odcięte końcówki ogonów, albo kolce, które pokrywały ich ciała.

-Czekaj!- krzyknęłam szeptem. Na naszej wyspie pojawili się nieproszeni goście. W pierwszej chwili zobaczyłam Śmiertnika Zębacza, a na jego grzbiecie dziewczynę. Chwilę później przez to samo miejsce przeleciał Zębiróg z dwoma jeźdźcami.- Mamy problemy.- mruknęłam. Doskonale poczułam jak Atis się spięła. Żadna z nas nie była przygotowana na intruzów. Nim zdążyłam w jakikolwiek sposób zareagować Atis ruszyła w stronę skalnej półki. Dopiero po chwili zrozumiałam co próbowała mi przekazać.

Jak zdobyć serce Smoka?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz