Rozdział 8

79 8 2
                                    

Pov Kari

Śledzik znał skały, które potrzebne były di produkcji Gronklowego Żelaza. Nie wiedzieliśmy jednak w jakiej kolejności mamy je podawać. Oczywiście w takim przypadku pozostało nam jedno rozwiązanie. Sprawdzić wszystkie możliwe kombinacje... A było ich na prawdę sporo.Oczywiście po każdej próbie musieliśmy zrobić testy. Gdy zbroja na Szczerbatka była gotowa, Czkawka leciał z nim na otwarty ocean, a my szykowaliśmy pułapki Łowców.

-Szykować haki!- krzyknęłam widząc, jak chłopak zbliża się na smoku w naszą stronę.- Teraz!- łańcuchy zostały zarzucone, jednak Szczerbatek z łatwością je ominął. Jednak nie pozwoliliśmy im nawet na sekundę przewagi. Od razu po hakach, wystrzeliliśmy strzały. Metalowa zbroja zaczęła się rozpadać. Czkawka był już prawie przy nas, gdy zbroja w większej części odpadła. Wzbił się w górę odsłaniając brzuch Nocnej Furii. Wykorzystała okazję.

Wycelowałam odpowiednio kuszę, przymknęłam jedno oko, wzięłam głęboki wdech... Na wydechu wypuściłam strzałę. Patyk zakończony małym woreczkiem z białą farbą powędrował w stronę smoka. Uderzył dokładnie w odsłonięte miejsce. Farba pozostawiła dużą plamę na czarnej skórze.

-Trafiony!- podskoczyłam z radości. Od całkiem niedawna zaczęłam pracować z kuszą. Miecze, sztylety i tego typu broń nie była dla mnie. Nie lubię konfrontacji. Dlatego też wraz z Astrid wymyśliłyśmy, że powinnam spróbować swoich sił w łuku. Łuk okazał się dla mnie zbyt skomplikowany. Za dużo siły musiałam użyć, aby napiąć cięciwę. Spróbowałyśmy więc z kuszą, która okazała się być idealną bronią dla mnie. Astrid codziennie z rana trenowała ze mną celność, zwinność i koordynację.

-Brawo, trafiłaś nas.- rzekł rozbawiony brunet. Nie mogłam się powstrzymać, więc ponownie wycelowałam w niego strzałę. Tym razem biała farba rozlała się po jego klatce piersiowej.- Kari!- krzyknął niby urażony, lecz nie zdołał ukryć rozbawionego drżenia w głosie.

-Cały czas się uczę, a ruchomy cel rzadko się trafia.- uśmiechnęłam się niewinnie. Tuż za moimi plecami rozległ się ogłuszający śmiech bliźniaków i Sączysmarka. Usłyszałam także cichy chichot Śledzika, który próbował go zatuszować kaszlem. Pewnie nie chciał, aby Czkawka poczuł swego rodzaju zdradę.- Lądujcie, odkładam broń.- oznajmiłam i dla potwierdzenia swoich słów położyłam kuszę na ziemi.

Długo debatowaliśmy o tym co mogło pójść nie tak. Gdy zaczęło się ściemniać, bliźniacy i Sączysmark odpadli.

-To sprawa dla przemądrzałych łbów.- burknął Smark na odchodne.- I ślicznych dziewczyn oczywiście!

Podczas drogi do akademii cały czas debatowaliśmy co możemy zmienić.

-Szczerbek nie może skręcać. Potrzebujemy cieńszego pancerza.- oznajmił Czkawka przed samym wejściem.

-Więc musimy spróbować od wapieni.- oznajmiłam, a Śledzik od razu zapisał moją uwagę do swojego notesu.

-Będziemy musieli zająć się tym trochę później.- usłyszeliśmy głos za plecami. Wszyscy odwróciliśmy się w stronę Astrid, która właśnie wróciła z wyprawy na Berk.

-Wróciłaś już? Szkoda, że nie widziałaś jak ładnie zestrzeliłam Czkawkę!- Astrid uśmiechnęła się na moje słowa niczym dumna matka. W końcu to ona mnie uczy walki, a każdy kto miał okazję mnie tego nauczać, potwierdzi, że jestem beznadziejną uczennicą.

-Nie dotarłam na Berk. Spotkałam po drodze Johanna.- oznajmiła. Z zebranych ja jako jedyna nie widziałam kim owy mężczyzna jest.- Sprzedał mi parę ciekawostek. Zwołajcie resztę do Akademii, muszę wam o tym opowiedzieć.

Czkawka poleciał po Sączysmarka, a Śledzik po Szpadkę i Mieczyka. Ja zostałam z Astrid i rozpaliłyśmy ogień w akademii, aby rozświetlić trochę pomieszczenie. Na dworze było już ciemno, zresztą i godzina była już bardzo późna, ponieważ księżyc nad nami górował.

Jak zdobyć serce Smoka?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz