Rozdział 4

89 10 4
                                    

Pov Kari

Z samego rana jak zwykle wraz z Atis poleciałyśmy na naszą wyspę. Zrobiłyśmy standardowy przegląd, wymieniłyśmy opatrunki, pomogłyśmy paru kolejnym smokom.

Ostatnie dni na Końcu Świata były spokojne. Wręcz można powiedzieć, że rutynowe. Wraz z Atis skończyłyśmy budować naszą chatę, więc nie musiałyśmy już sypiać w Akademii. Miałyśmy swój własny kącik, gdzie mogłyśmy się rozgościć. Atis szybko nauczyła się oceniać odległość i szybko poznała rozstawienie ścian i mebli.

Gdy wróciłyśmy z wyspy, podleciałyśmy od razu pod mieszkanie Astrid. Codziennie rano spotykałyśmy się, by dziewczyna mogła pokazać mi jakieś szczególne pozycje, których oni uczyli się jeszcze na Berk. Czasami ćwiczyłyśmy walkę wręcz, rzucanie do calu, a czasami po prostu ścigałyśmy się. W każdym razie, czas spędzony z Astrid nigdy nie był zmarnowany.

Zapukałam do drzwi, lecz nikt mi nie odpowiedział. Po chwili zapukałam ponownie.

-Poszła polatać.- burknęła Szpadka, przechodząc obok mnie.- Zawsze lata rano z Wichurą.- dodała. Ewidentnie miała bardzo zły humor.

-Coś się stało?- zapytałam, chociaż jeżeli mam być szczera, nie chciałam wiedzieć.

-Mieczyk wyrzucił mnie z mieszkania.- jęknęła. Mimika jej twarzy zmieniła się natychmiastowo. Wyglądała jakby miała się rozpłakać.- Gdzie ja mam się teraz podziać?

-Budowaliście je razem?- zapytałam, na co dziewczyna skinęła mi głową.- W takim razie, według prawa wikingów, Mieczyk nie może cię wyrzucić. To mieszkanie jest przynajmniej w połowie twoją własnością.- wyjaśniłam. Dziewczyna spojrzała na mnie jakby objaśniała jej budowę statku.- To też twoje mieszkanie. Nie może cię wyrzucić i ty nie możesz go wyrzucić.- odparłam z głośnym westchnięciem.

-Serio?! Idę się z nim wykłócać! Dobrze, że jesteś taka mądra!- krzyknęła, po czym ruszyła biegiem w przeciwną stronę. Nie chciałam dociekać, czy biegnie na około, czy po prostu pomyliła drogi. Nie musiałam tego wiedzieć. Bliźniacy rządzili się własnymi prawami.

Jako, że Astrid prawdopodobnie faktycznie udała się na samotny lot z Wichurą, postanowiła, że wrócę do własnego domu. Atis natychmiastowo położyła się obok biurka, do którego ja zasiadłam. Postanowiłam zacząć robić nowy projekt nad którym ostatnio sporo rozmyślałam. Zaczęłam szkicować, sprawdzać wymiary, nanosić je na kartkę, a gdy ostateczny szkic był gotowy, przyczepiłam go do ściany nad biurkiem.

-Teraz tylko musimy zdobyć starą skórę Zmiennoskrzydłego.- westchnęłam. Doskonale wiedziałam, że nie będzie to proste zadanie. Jednak na ten moment nie ma co się przejmować. Zmiennoskrzydłe zrzucają stare skóry na wiosnę, więc miałam jeszcze ładne pół roku na wykonanie tego zadania. Chyba, że udałoby mi się znaleźć skórę po młodym smoku tej rasy. One zmieniają ją, gdy wchodzą w okres dojrzałości.

Zaczęłam to wszystko zapisywać, gdy nagle rozległo się pukanie do drzwi.

-Wejść!- krzyknęłam, nie przejmując się za bardzo przybyszem. W tej chwili miałam natchnienie, musiałam je wykorzystać do samego końca. Gdy tylko Atis z podekscytowaniem ruszyła w stronę drzwi, mogłam podejrzewać, że to Czkawka zaszczycił mnie swoją obecnością. Smoczyca reagowała w taki entuzjastyczny sposób jedynie na Szczerbatka. Oczywiście wcale jej się nie dziwiłam. Byli przecież tą samą rasą, w dodatku na wyginięciu.

-Cześć.- przywitał się chłopak, podchodząc do mnie. Stanął tuż obok i zaczął się przyglądać moim zapiskom.- Na ich wyspie można znaleźć starą skórę przed okresem godowym. Czyli jeszcze przez mniej więcej miesiąc.- wtrącił się.

Jak zdobyć serce Smoka?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz