Rozdział 11

439 13 0
                                    

  Zatrzymujemy się, gdy docieramy do koca, który dla nas przygotowałem.  Na nim spoczywa butelka jej ulubionego wina.

  Włączam głośniki i odtwarzam cichą muzykę. 

- Zatańczysz ze mną, księżniczko? 

  "Tak, tak, tak." 

  Ona prawie wskakuje w moje ramiona.  Muzyka instrumentalna rozbrzmiewa na tle fal, które tworzą przepyszną symfonię.  Trzymam ją blisko klatki piersiowej. 

  Księżyc wystaje zza chmur, oświetlając nas. 

„Nie sądzę, żebym kiedykolwiek była szczęśliwsza” – mówi. 

– Kocham cię, Gideonie.

  "Kocham cię, Victorio."  – mówię, całując ją pod rozgwieżdżonym niebem.  Nasze serca biją razem, nasze wdechy i wydechy pogłębiają się.  Nasze ciała dopasowują się, aby każda część do siebie pasowała.

  Przestajemy kołysać się w rytm muzyki, gdy nasze pocałunki stają się natarczywe. Mocniej ściskam ją w talii. Deszcz leje strumieniami, ale my się nie ruszamy.  Jej oczy nie opuszczają moich. 

  Zsuwa ramiączka sukienki, ale kręcę głową.  - Nie tutaj, księżniczko. 

  Kładzie głowę na moim ramieniu.  Moje oczy też się zamykają, ciężkie po długim dniu i nieprzespanej nocy.  Opada na mnie, a ja trzymam nas oboje prosto.

  Jej zaspana głowa przyciska się do mojego ciała, kiedy biorę ją w ramiona i kładę na kocu. 

– Martwię się o matkę – mamrocze. 

Odkładam butelkę wina i mówię: „Twoja matka jest silną kobietą. Potrzebuje tylko trochę czasu, by wyzdrowieć”. 

  Victoria uśmiecha się do mnie.  – Cieszę się, że cię mam – mówi, zanim jej oczy się zamykają.  Położyłem się obok niej. Chwytam brzeg dużego koca i owijam nim nas oboje. 

Odgłosy nocy usypiają nas oboje.

*Victoria*

  W jej oczach widać odległe spojrzenie. 

"Matka?"  Pytam. 

  Mruga powoli i odwraca się do mnie.  Jej zwykle jasnozielone oczy wyglądają teraz jak gnijący las. 

– Nie tknąłaś jedzenia – mówię.  W moim głosie słychać lekkie drżenie i walczę z tym.  Martwi się o Brody'ego, odkąd odszedł.  Wiedziałem o jego planach, ale wyszedł bez pożegnania. 

  Istnieje wiele potraw przygotowywanych przez wysoko wykwalifikowanych kucharzy, ale ona kręci głową i mówi: „Chcę płatki owsiane”. 

– Dobrze – przełykam ślinę.  Kilka chwil później przed nią stoi gorąca miska płatków owsianych.  Tak właśnie lubi, z połową banana i posiekanymi orzechami włoskimi na wierzchu. Zapach syropu klonowego i cynamonu przywraca mi słodkie wspomnienie. 

– Babcia– mówię. 

  „Kiedyś jadła tylko płatki owsiane każdego ranka”. 

  „Vicky”.  Klepie swoje łóżko chudym ramieniem.

  "Chodź."  Włącza telewizor z płaskim ekranem przed sobą.  Pustka rozprzestrzenia się w mojej piersi, gdy widzę, na co patrzy.  Fotomontaż naszej rodziny.  Zdjęcia i krótkie fragmenty filmów z Babcią. 

  Pogrążona we własnym życiu, zapomniałam, że moja własna matka sama wiele przechodzi.

  Oboje przez chwilę patrzymy na siebie, a potem na ekran.  Przytulam się bliżej do delikatnego ciała mojej matki.  „Wydaje się, jakby to było  wczoraj”, mówi, kiwając głową w stronę ekranu telewizora. 

DaddyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz