Zatrzymujemy się, gdy docieramy do koca, który dla nas przygotowałem. Na nim spoczywa butelka jej ulubionego wina.
Włączam głośniki i odtwarzam cichą muzykę.
- Zatańczysz ze mną, księżniczko?
"Tak, tak, tak."
Ona prawie wskakuje w moje ramiona. Muzyka instrumentalna rozbrzmiewa na tle fal, które tworzą przepyszną symfonię. Trzymam ją blisko klatki piersiowej.
Księżyc wystaje zza chmur, oświetlając nas.
„Nie sądzę, żebym kiedykolwiek była szczęśliwsza” – mówi.
– Kocham cię, Gideonie.
"Kocham cię, Victorio." – mówię, całując ją pod rozgwieżdżonym niebem. Nasze serca biją razem, nasze wdechy i wydechy pogłębiają się. Nasze ciała dopasowują się, aby każda część do siebie pasowała.
Przestajemy kołysać się w rytm muzyki, gdy nasze pocałunki stają się natarczywe. Mocniej ściskam ją w talii. Deszcz leje strumieniami, ale my się nie ruszamy. Jej oczy nie opuszczają moich.
Zsuwa ramiączka sukienki, ale kręcę głową. - Nie tutaj, księżniczko.
Kładzie głowę na moim ramieniu. Moje oczy też się zamykają, ciężkie po długim dniu i nieprzespanej nocy. Opada na mnie, a ja trzymam nas oboje prosto.
Jej zaspana głowa przyciska się do mojego ciała, kiedy biorę ją w ramiona i kładę na kocu.
– Martwię się o matkę – mamrocze.
Odkładam butelkę wina i mówię: „Twoja matka jest silną kobietą. Potrzebuje tylko trochę czasu, by wyzdrowieć”.
Victoria uśmiecha się do mnie. – Cieszę się, że cię mam – mówi, zanim jej oczy się zamykają. Położyłem się obok niej. Chwytam brzeg dużego koca i owijam nim nas oboje.
Odgłosy nocy usypiają nas oboje.
*Victoria*
W jej oczach widać odległe spojrzenie.
"Matka?" Pytam.
Mruga powoli i odwraca się do mnie. Jej zwykle jasnozielone oczy wyglądają teraz jak gnijący las.
– Nie tknąłaś jedzenia – mówię. W moim głosie słychać lekkie drżenie i walczę z tym. Martwi się o Brody'ego, odkąd odszedł. Wiedziałem o jego planach, ale wyszedł bez pożegnania.
Istnieje wiele potraw przygotowywanych przez wysoko wykwalifikowanych kucharzy, ale ona kręci głową i mówi: „Chcę płatki owsiane”.
– Dobrze – przełykam ślinę. Kilka chwil później przed nią stoi gorąca miska płatków owsianych. Tak właśnie lubi, z połową banana i posiekanymi orzechami włoskimi na wierzchu. Zapach syropu klonowego i cynamonu przywraca mi słodkie wspomnienie.
– Babcia– mówię.
„Kiedyś jadła tylko płatki owsiane każdego ranka”.
„Vicky”. Klepie swoje łóżko chudym ramieniem.
"Chodź." Włącza telewizor z płaskim ekranem przed sobą. Pustka rozprzestrzenia się w mojej piersi, gdy widzę, na co patrzy. Fotomontaż naszej rodziny. Zdjęcia i krótkie fragmenty filmów z Babcią.
Pogrążona we własnym życiu, zapomniałam, że moja własna matka sama wiele przechodzi.
Oboje przez chwilę patrzymy na siebie, a potem na ekran. Przytulam się bliżej do delikatnego ciała mojej matki. „Wydaje się, jakby to było wczoraj”, mówi, kiwając głową w stronę ekranu telewizora.