~Epilog~

134 13 33
                                    

according to wattpad statistics only a small procente of my readers are actually following, this took like 10 sec to follow and vote, and writing this chapter took many hours so if you enjoy, make sure to leave a vote and maybe a comment, its free and you can always change your mind, enjoy the story

|Third Person POV|

Dni miały im jak zwykle szalenie, i często po pijaku

Żyli pełnią życia, a nic ich nie mogło zatrzymać

No może poza tym co miało nadejść..

-Dream ja.. a co jeśli to był zły pomysł.. co jeśli 'my' to zły pomysł- chłopakowi zakręciło się kilka łez w oczach gdy to mówił

Jednak od niedawna mili problemy żeby się dogadać.. a George dostał kilka wiadomości o tym żeby się odczepił od Claya, a pod tym kilka zdjęć ich razem..

-George nie.. nie chcesz tego- błagał go blondyn patrząc na niego przez łzy

-Clay.. Kocham cię i będę ale.. może powinniśmy zrobić sobie przerwę?- powiedział brunet patrząc na podłogę próbując zakryć tak swoje łzy

-Jak długo..- odparł blondyn a po jego twarzy poleciały kolejne łzy

-Ja.. ja myślałem że 3 miesiące.. miałem pojechać do siostry.. zaprosiła mnie dość dawno- powiedział brunet patrząc mu w oczy

Obaj tego nie chcieli jednak uznali że tego potrzebują, pierwszy tydzień im obu minął na płaczu kilka set tysięcy kilometrów od siebie..

Potem już to była tragedia.. Clay nie wytrzymał i codziennie się ciął.. codziennie o tej samej godzinie.. o godzinie o której brunet robił streamy..

-'Gogy zawołasz Claya? Mamy do niego kilka pytań'- przeczytał brunet, a kilka łez zakręciło mu się w oczach

-Słuchajcie.. nie ma tu Claya.. i przez.. przez jakiś czas nie będzie..- powiedział chłopak patrząc w ścianę, nie chciał żeby widzowie zobaczyli że płacze..

Uznał że pomyślą że to zbyt poważne, a oni przecież do siebie wrócą tak?

Nikt nie mógł przewidzieć tego że Clay nie wytrzyma psychicznie..

Po 1 miesiącu George odebrał telefon

-Halo?- spytał nie mrawo, w końcu płakał praktycznie co nocy, a spać prawie że nie umiał nie mogąc wtulić się w blondyna

-Witam George Davidson?- spytał nagle głos po drugiej stronie, a wyobraźnia chłopaka już myślała co mogło się stać

-T-tak.. coś się stało?- spytał nagle kiedy jego głos zaczął się załamywać

-Zna pan niejakiego 'Claya Cortez'?- załamał się gdy usłyszał to imię.. bał się najgorszego

-Tak.. byliśmy bardzo blisko- powiedział uważnie słuchając

-Niestety pan Clay leży w szpitalu na ul. Skrzydłowej 32- odparła kobieta, a brunet momentalnie upuścił telefon nie widząc co zrobić..

-On.. On jest w sz-zpitalu?- podkulił nogi do siebie

Czuł że to jego wina.. czuł że go zawiódł.. to on zaproponował rozłąkę.. zaczął mieć drgawki a potem atak paniki..

Nie potrafił go opanować sam.. nigdy nie potrafił.. jednak od czasu rozłąki nikt mu nie potrafił pomóc..

Chłopak ostatkiem sił wybrał numer do swojego przyjaciela

-Halo?- odparł chłopak po drugiej stronie

-N-nick- powiedział tylko chłopak próbując się opanować

-George! Co się stało?- spytał szybko szatyn czekając na odpowiedź

-Clay.. o-on- próbował z siebie wydusić cokolwiek jednak nie potrafił..

-George spokojnie oddychaj!- zawołał Sapnap mając nadzieję że to mu pomoże

-Nick o-on- jest w szpi-pitalu- w końcu powiedział brunet, a chłopak po drugiej stronie dopiero zrozumiał o kogo chodziło

-George spokojnie.. będzie dobrze tak?- spytał chłopak jakby go to nie ruszało

-O-on jest w szpitalu ni-e rozumiesz mnie Nick?-  powiedział brunet dławiąc się swoimi łzami

-George oddychaj będzie dobrze? Jeszcze żyje- powiedział nie świadomy jak to na niego zareaguję

-Jeszcze żyje..- powtórzył chłopak powoli potem się zrywając

-Nick pod-jedź tu proszę to dla mnie na-aprawdę wa-ażne!- błagał go brunet przez telefon

-George to jest ponad 2 godziny drogi stąd- powiedział spokojnie jego przyjaciel

-Nick błagam!- powiedział chłopak już czekając przy tej ulicy

-Dobrze..- odparł zrezygnowany szatyn biorąc klucze z szafki na buty i wychodząc z domu

~TIME SKIP~

-Halo?- odparł brunet gdy znowu odebrał numer

-Przykro nam to mówić jednak.. Akcja serca Pana Claya zatrzymała się około 20 minut temu- chłopak się załamał.. zaczął iść wzdłuż ulicy zrezygnowany

Po 10 minutach zobaczył znajomy samochód szatyna pędzący wzdłuż ulicy.. uznał że nie ma sensu już iść.. nie ma sensu nigdzie już iść..

Szczególnie bez niego..








Zgrzyt hamulców






Uderzenie






Ból







Ukojenie niczym sen na wiek






Może w innym świecie by im się udało..
jednak ten nie był dla nich na tyle
łaskawy żeby mogli żyć razem

~Koniec~

==========

Tak wiem koniec dość drastyczny jednak chciałam to już zakończyć

A bad ending bo tak!

Nwm czy ktoś się poryczał na tym rozdziale ale jeśli tak to wsm przepraszam..

(680 słów)

In another World |DNF| [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz