° 6

65 7 1
                                    

- hej Hiniata! ja tylko oddać ci te książki oddać - zza drzwi zabrzmiał głos, na który Sasuke prawie zadławił się makaronem

- dzięki Naruto, może wejdziesz do środka ? - spytała, na co Uchiha miał ochotę wyskoczyć przez okno 

- nah, podziękuje, musze wracać do domu, późno już - odpowiedział

- dobrze, to do zobaczenia - dziewczyna pożegnała się i zamknęła drzwi. Na to Sasuke odetchnął z ulgą.

Gdy dokończyli posiłek, czarnowłosy spojrzał na zegarek, sprawdzając godzinę. Było za 20 minut dwudziesta druga.

- dobra, ja będę się już zbierał do domu - rzucił i zakładając płaszcz, spojrzał na okno. Lało jak z cebra.  - oi, roszpunka, masz jakąś parasolkę? - 

- żeś się przyjebał z tą roszpunką, tak mam - 

- to siema nara, szczydle - rzucił jeszcze przy wyjściu, rozkładając parasol 

- utop się w kałuży - krzyknął Neji i zatrzasnął drzwi

- miły jak zawsze - mruknął do siebie czarnowłosy i szybkim krokiem skierował się w stronę domu.

Kiedy przechodził koło jednej z latarni zauważył dwójkę chłopaków, na oko może rok lub dwa lata starsi, który stali z butelką w ręce, co prawdopodobnie byli pijani.  Wtedy czarnowłosy zauważył trzeciego chłopaka, który leżał pomiędzy nimi. W pierw Sasuke pomyślał, że to po prostu jakis menel, nad którym ta dwójka sie znęca. Gdyby tak było Uchiha odszedł by bez słowa, udając że nic nie zauważył, ale kiedy światło latarni padło na kawałek twarzy tego "menela" chłopak zatrzymał się raptownie.

Żółte, rozczochrane włosy. 

Znał tylko jedną osobę z tak wyrazistym kolorem włosów.

- nie Sasuke, ta lisia kupa gówna cię nie obchodzi - mruknął do siebie, zaczynając iść w drugą stronę  - kurwa

- oi, odpierdolcie się od niego - powiedział, gdy zbliżył się do nich wystarczająco, żeby go usłyszeli. Wspomniana dwójka drgnęła zaskoczona i odwróciła się w jego stronę

- spierdalaj bachorze - warknął jeden, zataczając się

- powiedziałem, że macie się od niego odpierdolić - 

- a jak nie ? -

- to dostaniecie po ryju - odwarknął.

Popatrzyli się po sobie i chyba stwierdzili, że nie mają ochoty się bić, więc mruknęli cos pod nosem i odeszli, kopiąc przy tym blondyna. Sasuke warknął cos jeszcze do nich i nachylił się nad Naruto, szturchając go lekko w ramię 

- oi, żyjesz tam ? - 

Chłopak niepewnie uchylił powieki i rozejrzał się dookoła i gdy natrafił na wzrok czarnowłosego, wzdrygnął się lekko

- tak wszystko w porządku - odpowiedział, kiedy stanął na nogi, syknął z bólu i o mało się nie przewrócił

- yhym, właśnie widzę, gdzie cie boli - spytał, przytrzymując go w łokciu

- kostka - mruknął

- lepiej idź już do domu, dojdziesz? - 

- raczej tak - odpowiedział i zaczął zbierać porozwalane i najpewniej przemoknięte rzeczy z chodnika.

Sasuke teraz zauważył, że blondyn trzęsie się prawdopodobnie z zimna. W sumie co się dziwić, miał na sobie tylko bluzę, a na zewnątrz lało i pizgało deszczem. Miał też kilka siniaków na twarzy i rękach.

- ej Sasuke, nie masz może drugiej parasolki ? - mruknął cicho, co ledwie drugi mógł usłyszeć 

- nie, nie mam - odpowiedział i nagle oświeciło go, że chłopak mieszka na drugim końcu miasta.

Nie Sasuke, kurwa po prostu prostu odejdź i miej go w dupie. Żeś kurwa mać

- słuchaj, mój dom jest za tamtym zakrętem, ogrzejesz się, zrobimy coś z tą kostką i wtedy pójdziesz se do domu, jasne ? - choć sam Uchiha nie wierzył w to co mówi, to samego Naruto zszokowała ta nagła propozycja 

- oh tak jasne, dziękuje - odpowiedział i uśmiechnął się do niego szeroko.

Niech się szlag Uzumaki.

Kiedy stanął koło niego, podparł się o ramię Sasuke i zaczęli iść. W tym samym czasie czarnowłosy przesunął kawałek parasolki nad głowę blondyna. Widział kątem oka, że chłopak patrzy się na niego i ponownie się uśmiecha.

Gdy dotarli pod drzwi Uchiha wyciągnął klucze i przekręcając je w zamku, przepuścił drugiego w progu

- Itachi jestem już! - krzyknął, ściągając płaszcz i składając parasol  - buty postaw tam -

- no wreszcie, miałem właśnie do ciebie pisac gdzie się szlajas...o mój boże Naruto co się stało ?!- przerwał, zauważając blondyna, który stal niepewnie rozglądając sie po przedpokoju 

- o cześć Itachi - odpowiedział, uśmiechając się

Itachi Uchiha starszy brat Sasuke, który znał Naruto się z zajęć muzycznych. Długie czarne włosy, które zazwyczaj wiąże w kucyk u dołu głowy. Był wysoki i z tego co wiadomo bardzo dobrze się uczył oraz chodzi na karate. Co dawało wrażenie, że lepiej z nim nie zadzierać. I lepiej tego nie robić.

- Sasuke, co się stało ? - 

- prawdopodobnie pobiła go dwójka pijaków, tyle ja wiem, o resztę dopytaj się jego - rzucił i zniknął na schodach - a i jeszcze ma coś z kostką pojebane - 

- jezuss...ty to zawsze się w jakieś gówno wpakujesz - Itachi zaśmiał się - choć zaprowadzę cię do łazienki, wykąpiesz się za nim się pochorujesz...okey poczekaj tu chwilkę zaraz przyniosę ci jakieś czyste ubrania - 

- Itachi naprawdę nie trzeba - 

- trzeba, trzeba poczekaj sekundkę - odparł i wyszedł z łazienki 

- spadaj, nie będę mu dawał swoich ubrań - Naruto usłyszał wkurzony głos Sasuke, na co uśmiechnął się delikatnie 

- daj spokój, jego ubrania są mokre, przeziębi się jeszcze - 

- a to już nie mój problem...Itachi zostaw moje ciuchy w spokoju ! - 

Po chwili chłopak pojawił się w progu łazienki, kładąc ubrania na szafce 

- dobra tutaj masz ciuchy, tu ręcznik i jak skończysz to mnie zawołaj, zrobimy coś z tą kostką - podsumował i wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Naruto podszedł tylko do nich i przekręcił zamek. Rozebrawszy się, wszedł po prysznic i gdy ciepła woda zetknęła się ze skórą chłopaka, przeszły go przyjemne dreszcze . 

Po jakiś 10 minutach wyszedł, wycierając się ręcznikiem. Sięgnął po przygotowane ciuchy i ubrał je pośpiesznie. Były definitywnie za duże i pachniały perfumami Sasuke. Podwinął rękawy bluzy i podtrzymując się ściany, skierował się w stronę kuchni.



----------------------------------------------------------

witam kochani 

jak mówiłam tak i jest

nie wiem czy ma to jakiś większy sens ale jest

pozdrawiam i do następnego 

<3 


i still love you || SasunaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz