1

39 1 0
                                    

-Tak pięknie jeszcze nie było-Uśmiechnęłam się do swojej młodszej siostry.

-kitiiii, zlobimyyy...yyy aniolka i iii domek ze sniegu?

-Pewnie- odpowiedziałam.

Nie mogłam odmówić tak małej istocie miała tylko dwa latka. We dwie położyliśmy się na białym puchu i zaczęliśmy machać rączkami i nóżkami. Potem zaczęliśmy lepić iglo, bawiłam się świetnie, chodź na swój wiek byłam można powiedzieć za stara, miałam dopiero osiemnaście lat. Bałwan, którego ulepiliśmy dwa dni temu trzymał się dobrze jak na grudniowy miesiąc. Dzisiaj była wigilia, mama jak zawsze robiła dwanaście potraw, a tato z Robertem, pojechali po choinkę.
Robert jest moim najlepszym przyjacielem i jest jak mój starszy brat ma również dziewczynę. Nie lubię jej jest strasznie sukowata.

Była już szesnasta, a taty i Roberta nadal nie było. Mama i ja zaczęliśmy się martwić. Nagle drzwi od domu się otworzyły i zminy chłód z podwórka wyleciał do domu. Wyszłam z kuchni i ujrzałam Roberta, i tate, uśmiechnęłam się, że nic im nie jest,  ale byłam zła na nich, bo nawet nie raczyli do nas zadzwonić. Nagle powiedziałam.

-Gdzie byliście? Dlaczego nie zadzwoniliście? Ja i mama obchodziliśmy od zmysłów!

-Nie masz się o co martwić słonko.-Powiedział Robert.

Wytrzeszczyłam oczy i patrzyłam na Roberta przez chwile. ,,Słonko" nigdy tak do mnie nie mówił o co chodziło. Może mi się przesłyszało. Chłopak nic nie mówiąc wyminął mnie i poszedł razem z ojcem do salonu.

Nasz dom był strasznie duży i często mogłabym się w nim pogubić. Na święta zawsze przyjeżdżały ciotki, dziadkowie, znajomi mamy i taty, nawet ta sukowata Martyna była.
Często mówiłam do Roberta by ją rzucił,bo wykorzystuje go na hajs, a na ulicy obmacowuje się z jakimś mężczyzną. A Robert i tak robi swoje, i nie jest to tak, że jestem o niego zazdrosna chcę, żeby chłopak w końcu zmądrzał i dał sobie spokój z tą suką.

Była już godzina 20, wszystko było przygotowane do spędzania wigili. Drzewko świąteczne było pięknie ustrojone, tak samo jak stół do którego zbierali się pomału goście. Pod choinką stały prezenty, każdy miał swoją paczkę. Stojąc w progu drzwi usłyszałam głos Martyny.

-Ale te święta są nudne, tak samo jak ty Kate.

-Jak masz jakiś problem możesz wypierdalać z tego domu nikt Cię tu nie zapraszał.

Dziewczyna tylko weszła do salonu i mnie szturchneła barkiem. Nie ruszyło mnie to. Podeszłam do stołu kiedy był pełny już ludzi. Wtedy zaczęła się magia świąt. Po skończonym posiłku każdy otwierał prezenty, cieszyło mnie, kiedy każdy miał uśmiech na twarzy i cieszył się ze swojego prezentu. Zaczęliśmy śpiewać kolędy i całą rodziną poszliśmy o dwudziestej czwartej na pasterke.

𝙽𝚊𝚐𝚒𝚎 𝚉𝚍𝚘𝚋𝚢𝚌𝚣𝚎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz