Gdy rano się obudziłam Ryle już nie spał, jednak cały czas leżał w łóżku.
- Cześć- przywitałam go.
- Cześć, właśnie miałem Cię budzić. Umiesz pływać?
- Tak. A co?
- Mam pomysł na dzisiejszy trening.
Wstałam.
- Dokąd idziesz?
- Muszę się przebrać jeśli mamy pływać.
- Twoje ubrania są tu- wskazał ręką skraj łóżka.
Chwilę się wachałam ale zostałam w pokoju włożyłam spodnie i dopiero zdjęłam sukienkę, założyłam bluzkę i kurtkę.
- Masz gdzieś gumkę do włosów?
- Sprawdź kieszeń.
W kieszeni miałam znalazłam gumkę do włosów, zrobiłam sobie kucyka. Ryle wstał i zaczął szukać bluzki w szafie.
- Dzisiaj nie zdążymy zjeść śniadania.
- Już idziemy?
- Tak.
Wyszliśmy na polanie czekali prawie wszyscy.
- Witam. Dziś że jest ładna pogoda popływamy sobie.
- Przecierz nie mamy strojów - powiedziała jakaś dziewczyna.
- No i co z tego. Przecież macie ubrania i bieliznę. Wszyscy już wyszli? Gdzie jest Izi?
- Poszła szukać Aleca- powiedział ktoś.
- Później się tym zajmę. Ruszajmy.
Szliśmy jakąś leśną dróżką po 15 minutach marszu doszliśmy do jeziora.
- Dziś poćwiczymy pływanie i możliwość ucieczki drogą wodną. Polegać to będzie na tym że będziecie musieli jak najszybciej przepłynąć na drogą stronę jeziora. Zróbcie to wszyscy na raz, ja też popłynę. Uwaga... start.
Wskoczyliśmy do wody, Ryle był na przodzie. Część płynęła pod wodą, część nad wodą. Ja płynęłam pod wodą na przodzie, woda była nawet ciepła. Zaczynałam się już trochę męczyć, zobaczyłam jednak że brzeg jest już blisko. Ostatkiem sił dopłynęłam do brzegu, byłam przemoczona, ubrania kleiły się do ciała.
- Jak zwykłe najlepsza- Ryle czekał na brzegu.
- Nic nie poradzę że twoje zadania są dla mnie za łatwe.
Reszta powoli wychodziła na brzeg.
- Będziemy musieli to jeszcze przećwiczyć. Teraz powrót za maksymalnie 10 minut widzimy się na drugim brzegu. Możecie jeszcze raz przepłynąć jezioro lub wrócić brzegiem.
Po tych słowach wskoczył do wody i zaczął spokojnie płynąć. Ja i kilka innych osób zrobiliśmy to samo. Płynęłam głównie pod wodą, woda była przejrzysta i miło się płynęło. Wyszłam na brzeg, część już czekała, reszta po chwili też już była.
- Pora wracać.
Szliśmy powoli, ubrania już prawie wyschły.
- Dzisiaj macie już wolne, nie będziemy się już widzieć. Miłego dnia.
Poszedł do domu ja też, gdy szłam lasem miałam wrażenie że widzę jakiś ruch. Weszłam do domu i wyjżałam przez okno jakieś 50 metrów w głębi lasu stała postać chyba kobiety. Ryle był w sypialni, szukał czegoś w szafie, ja poszłam do łazienki pamiętam że tu zostawiłam sukienkę. Wszystko miałam przemoczone, chciałam ,, zabrać "wodę z ubrań ale byłam za bardzo zmęczona. Biustonosza nie zakładałam, Ryle ciągle szukał czegoś w sypialni.
- Może to dziwne pytanie ale czy nie masz jakiejś kobiecej bielizny?
- A czego ja szukam!? Poczekaj... mam.
Podał mi majtki.
- Góry nie mam.
- To wystarczy. Skąd ty masz takie rzeczy?
- Stare dzieje, może kiedyś Ci opowiem.
Poszłam do łazienki, założyłam majtki, powiesiłam ubrania do wyschnięcia i wyszłam, Ryle był teraz w kuchni.
- Pora coś zjeść, dzisiaj dziczyzna?
- Tak- odpowiedział wyjmójąc z lodówki pół dzika, włożył to do mikrofali na 10 minut. - Może piwo?
- Pewnie, jak ja dawno nie piłam piwa.
- Moim zdaniem pasuje do dzika.
- Moim też.
Usiadł obok mnie i co jakiś czas przejeżdżał palcem po moim ramieniu przez co miałam dreszcze i ogarniało mnie dziwne ale i przyjemne uczucie ,gdy to robił odsówałam się. Jedliśmy rozmawiając o różnych rzeczach. Później zaczęłam zmywać, a Ryle położył się na kanapie i zaczął coś oglądać.
- ,,Od zmierzchu do świtu "? - spytałam wychodząc z kuchni.
- Tak, lubię ten film.
- Niezły jest.
Usiadłam w fotelu i zaczęłam rysować, dziś moja wizja nie wiele się zmieniła. Po głowie zaczną krążyć mi cytat:
*,, Ile czasu nam każdego dnia aby poznać siebie nawzajem ".
Nie wiem dlaczego po prostu zaczął mi chodzić po głowie.
- O czym myślisz? - wyrwał mnie z zamyślenia Ryle.
- Po głowie chodzi mi cytat?
- Jaki?
Powiedziałam mu go.
- Wiesz tak naprawdę nie wiem nic o tobie, a Ty nie wiesz nic o mnie ,tak na prawdę sami o sobie nie wiele wiemy. Ja mam swoje osobowości nad którymi nie zawsze kieruję, nie wiem co robią gdy mają swoje pięć minut.
- Nie słyszysz ich w głowie?
- Cały czas. Mówią mi różne rzeczy, co powiedzieć, co zrobić ,co o czym myślą. To jest czasem męczące.
- Możesz pozwolić aby mieli swoje pięć minut?
- Tak.
- A możesz ,,kazać " im aby przestali?
- Tak, ale muszą się mnie posłuchać co rzadko robią.
Później rozmawialiśmy na inne tematy, w końcu oboje stwierdziliśmy że pora iść spać. Zasnęłam szybko, a to co mi się przyśniło zdziwiło, szczególnie że był to mój pierwszy sen od bardzo dawna.