Gdy się obudziłam oślepiło mnie jasne światło, zamknęłam z powrotem oczy. Po chwili usłyszałam jak ktoś wchodzi, były to dwie osoby.
- To jest niemożliwe - mówił z przejęciem 1.
- Tak wiem, takie rzeczy nie zdarzają się w prawdziwym życiu.
- To nie możliwe aby po tygodniu jej ręka, noga ani żebra nie były złamane, siniaki i zadrapania poznikały. Czym ona jest?
- Nie mam pojęcia ale raczej niczym dobrym.
- Dlaczego tak uważasz?
- Widziałeś jej tatuaż i uciekła z więzienia, znaleźliśmy ją z grupą najbardziej poszukiwanych osób w tym mieście. Tylko ona i dwie inne osoby przeżyły.
- Ale tamci nie odnieśli tak poważnych ran i uciekli.
- Musimy na niej przeprowadzić badania.
Otworzyłam oczy, jakieś 5 metrów ode mnie stało dwóch mężczyzn w białych fartuchach. Nie byłam ubrana w swoje ubrania, tylko jakiś prawie prześwitujący fartuch operacyjny. W ręku pojawił się sztylet.
- Chyba się budzi - usłyszałam odgłos kroków.
- Tak.
Stanęli po obu moich stronach, szybko schowałam stylet.
- Jak się czujesz?
- Pamiętasz coś?
- Dobrze, nie...wiem.
- Wiesz gdzie jesteś?
- W szpitalu?
- Tak.
Rozejrzałam się po pokoju w którym byłam, zobaczyłam kamerę i lustro pewnie weneckie.
- Co się stało?-udawałam niewiniątko.
- Miałaś poważny wypadek ale przeżyłaś i bardzo szybko zdrowiejesz.
- Będziemy musieli zrobić ci kilka badań.
- Po co?
- Żeby dowiedzieć się dlaczego tak się dziej.
- Aha... no dobrze.
- Później trafisz do więzienia.
- Co? Dlaczego? Przecież ja nic nie zrobiłam.
- Chodzi o to że zrobiłaś i to bardzo dużo złego.
Zaczęło mi się to nudzić. Wbiłam sztylet w serce temu który stał po mojej lewej, ten drugi rzucił się do wyjścia ale go dogoniłam i poderżnęłam gardło. Ubrałam się w jego fartuch i wybiegłam przez drzwi, tu ku mojemu zaskoczeniu czekało na mnie chyba dwudziestu mundurowych którzy złapali mnie, nie mogłam się wyrwać.
- Zamknijcie ją w izolatce - rozkazał ktoś.
Zanieśli mnie do jakiegoś pomieszczenia tam na krześle leżały moje ubrania, łańcuszek od Ryla też. Fartuchem zasłoniłam kamerę i przebrałam się.
- Możesz odsłonić kamerę?- rozległ się głos.
- Chwilę.
Ubrałam się i odsłoniłam kamerę.
- Usiądź - posłuchałam się. - Jak myślisz dlaczego tu jesteś?
- Bo jako jedna z nie licznych przeżyłam?
- Tak.
- A teraz zamkniecie mnie w więzieniu?
- Tak.