Zaczęłam nowe życie w nowym mieście z czystą kartką i pustką w sercu. Zmieniłam swój wygląd gdyby ktoś od nich ty przyjechał teraz miałam krótkie białe włosy i zaczęłam nosić kolorowe ubrania. Do tego miasta dotarłam po trzech dniach marszu i kilku godzinach jazdy pociągiem. Wiele razy chciałam wrócić ale nie mogłam, teraz tu miałam życie. Pracowałam w barze i wynajmowałam mieszkanie, miałam dwóch chłopaków ale nie potrafiłam zapomnieć o Rylu za bardzo go kochałam. Miałam też przyjaciółkę Viktorię, pracowała w tym samym barze co ja. Poznałam też Alana on nie chciał żadnych bliższych znajomości, zawsze mogłam na niego liczyć. Był kelnerem w tym samym barze więc często się widywaliśmy. Tu nikt nie wiedział co zrobiłam ani czym jestem, nie zamierzałam tego ujawniać. Dziś mija rok odkąd odeszłam, natłok wspomnień towarzyszy mi od rana. Tęskniłam za jego pocałunkami tylko on tak całował. Nie! Ogarnij się kobieto, musisz w końcu zapomnieć- mówił mi głos w głowie. Poszłam jak zwykle o pracy, musiałam przejechać kilka przystanków autobusem. Weszłam do baru i od razu przywitała mnie Viktoria i Alan.
- Cześć wam.
- Cześć Angela.
- Co ty taka wesoła? - spytałam.
- Jakoś tak, mam dzisiaj dobry humor.
- Dobra jak wolisz, chodźmy do szatni przebrać się żeby szef nie obciął nam pensji.
Zaśmiałyśmy się i poszłyśmy do szatni, przebrałyśmy się w nasze stroje robocze które składały się z bluzki na ramiączkach lub z długim rękawem z dużym dekoltem i krótkich spodenek pod którymi miałyśmy kabaretki. Buty miałyśmy takie jak sobie przyniosłyśmy. Szybko przebrałyśmy się i zaczęłyśmy pracę, za dnia był mały ruch wszystko rozkręcało się wieczorem, tak było i dziś. Zobaczyłam kilka osób które dość często tu zaglądały, było też kilka zupełnie obcych mi osób.
- To co zwykle? - podeszłam do Clarka, kilka razy z nim rozmawiałam.
- Tak - powiedział zrezygnowanym głosem.
Podeszłam do barku, Alan podał mi drinka dla Clarka. Nie zwracałam dużej uwagi na to kto wchodził do baru ani na uczucie bycia obserwowanym, tutaj często mnie to spotykało. Podeszła do mnie Viki, akurat miałam chwilę spokoju.
- Chłopak w stoliku w kącie pytał o ciebie - powiedziała z szerokim uśmiechem.
- Czego chciał?
- Spytał tylko czy jest Angela, powiedziałam że tak. On się uśmiechnął i zamówił piwo.
Gdy mówiła spojrzałam w kierunku tamtego stolika i zamarłam, siedział przy nim Mark. Viki to zauważyła.
- Znasz go?
- Tak.
- Nawet ładny, jak myślisz czego od ciebie chce?
- Nie wiem...
Pewnie niczego czego ja bym chciała - dodałam w myślach.
- To idź się dowiedzieć, tu masz jego zamówienie.
Wcisnęła mi tacę z piwem i popchnęła w jego stronę. Zaczęłam czytać w jego myślach: Błagam niech ona tu będzie, to nasz jedyny trop. Nie chcę zobaczyć wściekłego Jeca albo Ryle, może powinienem odejść tak jak ona...
Postawiłam przed nim piwo przerywając jego rozmyślania.
- Pytałeś o mnie?
- Angela? - spojrzał mi głęboko w oczy. - Jezu to ty.
- Tak, o co chodzi?
- Musisz wrócić.
- Po co?
- Odkąd odeszłaś jest coraz gorzej - wziął duży łyk piwa. - Jece i Ryle wymordowali prawie całe miasto, ci co przeżyli ukrywają się lub uciekli.
- Myślisz że jeśli wrócę to się zmieni? Jeszcze przed moim odejściem stawali się potworami.
- Tak, ale tamto w porównaniu do teraz to nic. Angela oni planują kolejne ataki.
- Od samego początku planowali objąć władzę na całym świecie, przynajmniej Jece.
- Tak ale nie w tym samym czasie i nie z takim okrucieństwem. Musisz wrócić.
- Nic nie muszę, teraz to jest moje życie. Nie chcę wracać, nie potrafię... Skąd w ogóle pomysł że mój powrót coś zmieni?
- Zaraz po twoim odejściu kazali wszystkim dziewczynom w mieście przefarbować włosy na czarno i ubierać się tylko w czarne rzeczy. Gdy to nie pomogło próbowali cię zastąpić ale żadna nie miała takiego charakteru ani wyglądu, a tym bardziej umiejętności. Próbowali jakiś hobby żeby o tobie zapomnieć, na marne. Największe ukojenie przynosi im zabijanie.
- Nie mogę wrócić, nie potrafię. Proszę nie przychodź tu więcej ani nie przysyłajcie tu nikogo kto miał by mnie przekonać.
- Nie mogę tego obiecać, nie ja o tym decyduję.
Odeszłam, wiedziałam że będą próbować, nie zamierzam zmieniać zdania. Postanowiłam że napiszę list, który będą musieli przekazać jeśli przyjdą.
- Zostanie na dłużej? -spytała Viki gdy odłożyłam tacę.
- Nie, przyjechał tylko na dzisiaj.
- Szkoda, wydał się fajny. Dał by się namówić na jedną noc?
- Pewnie tak, ale raczej nie chcesz poznać go bliżej.
- Dlaczego? Bo mogła bym się dowiedzieć czegoś o twojej przeszłości?
- Nie, po prostu nie jest zbyt przyjemnym typkiem.
- Skoro tak mówisz.
- Tak mówię i proszę cię uwierz mi.
- No dobrze.
- Dziękuję.
Wróciłyśmy o pracy, Mark niepostrzeżenie wyszedł zostawiając pieniądze za piwo i karteczkę zaadresowaną do mnie.
,, Nie wiedziałem że jesteś takim tchórzem."
Była też druga:
,, Myślałem że się kochacie, szkoda że to wszystko było kłamstwem."
Łzy cisnęły mi się do oczu, powstrzymałam je, ale on miał rację w obu kwestiach. Przecież zrobiłaś to bo go kochasz - powiedział głos w mojej głowie. Chyba sama w to nie wierzę. Przez resztę wieczoru kłóciłam się ze sobą w myślach przez co byłam lekko rozkojarzona. W końcu skończyłam pracę i wróciłam do domu. Gdy kładłam się spać znowu zaczęłam myśleć o rozmowie z Markiem i o jego liściku, rozpłakałam się uwalniając emocje. Nie miałam pewności że gdy wrócę oni przestaną, mogą pomyśleć że ja to nie ja. Teraz byłam kimś innym, tamta Angela odeszła, ale teraz zastanawiałam się na jej powrotem. Nie mogłam zasnąć musiałam się odprężyć i chociaż na chwilę zapomnieć. Wyszłam na dach bloku i rozłożyłam skrzydła, tak tego mi było trzeba. Wzleciałam w górę i zrobiłam kilka okrążeni nad miastem. Nie wiem ile to trwało ale gdy znowu stanęłam na dachu czułam się cudownie. Wróciłam do mieszkania gdy przechodziłam obok lusterka w przedpokoju zobaczyłam coś dziwnego. Wróciłam się, moje włosy znów były długie i czarne. No nieźle - pomyślałam, tak wyglądam lepiej. Prawie od razu pomyślałam o pracy i co powiedzą Viktoria i Alan. Zanim zdecydowałam się ściąć i przemalować włosy nosiłam perukę, teraz znowu zacznę. Teraz gdy się położyłam od razu zasnęłam.