Patryk już od tygodnia był w nowojorskim Instytucie. Miał za sobą wiele treningów z Izzy i Clary. Wiele trenował również z Jace'm i to właśnie z nim trenował najchętniej, bo byli wojownikami na porównywalnym poziomie. Bardzo brakowało mu jednak treningów z Sebastianem, swoim parabatai i z Amelią, która była uzupełnieniem ich Wielkiej Świętej Trójcy Najlepszych Przyjaciół. Brakowało mu ich samych, jednak dobrze wiedział, że niedługo się z nimi zobaczy. Nie wiedział jednak, że stanie się to tak szybko.
Dokładnie tydzień od przybycia do Nowego Jorku, a była to ostatnia środa kwietnia, dostał ognistą wiadomość od Amelii. A jej treść brzmiała:
"Mieliśmy starcie z demonami. Sebastian uratował mi życie, zasłaniając mnie swoim ciałem. Stałam akurat tyłem do demona, bo zajmowałam się dwoma innymi. Sebix nie miał broni, więc widząc, że demon jest już blisko mnie wskoczył między mnie a demona. Dostał. Został ciężko ranny i zatruty demonicznym jadem. Dzwoniłam już do Artura z prośbą o pomoc. Jest w drodze. Jak szybko możesz przyjechać?"
Patryk czytając tą wiadomość leżał jeszcze w łóżku. Zerwał się na równe nogi i szybko się ubrał. Włożył czarną koszulkę, spodnie i skórzaną kurtkę tego samego koloru. Przypiął miecz do ud, wybiegł z pokoju i popędził do gabinetu Alec'a. Gdy znalazł się pod drzwiami, od razu wszedł bez pukania. Zastał go siedzącego za biurkiem.
-Z góry przepraszam, że nie zapukałem - powiedział Patryk - Mój parabatai jest poważnie ranny z zatruciem demonicznym jadem. Czy mógłbyś mi pomóc? Potrzebuję dnia wolnego i portalu do Polski, do Mrągowa.- dodał.
-O kurde. Dostaniesz 3 dni wolnego, a nawet więcej w razie potrzeby i w tej chwili dzwonię do Magnusa. -odpowiedział Alec.
-Dzięki - powiedział Patryk z wdzięcznością.
-Magnus będzie za 10 minut. - powiedział Alec po krótkiej rozmowie telefonicznej.- Jednak Magnus nie był w Polsce, więc stworzy portal uniwersalny i sam będziesz musiał "zaprogramować" portal - dodał.
-Wielkie dzięki. Gdzie mam na niego czekać?
-Na dziedzińcu.
-Ok jeszcze raz dziękuję.
Patryk popędził jeszcze do pokoju po swoją stelę i ulubiony sztylet. Miał zwyczaj spać z nimi pod poduszką. A' propos sztyletu. Patryk dostał go od swego dziadka Edwarda. który zmarł kilka lat temu. Był zrobiony kilka wieków temu i przekazywany w rodzinie od czasu wykonania. Bogato zdobiony. Miał też czarną panterę rodu Martuś i piękne złote "M". Adamasowe ostrze było pokryte runami co wzmacniało jego moc, a rękojeść zrobiona z czerwonego złota. Patryk zabrał z pokoju to, po co przyszedł i pobiegł na dziedziniec. Tam czekał już na niego Magnus z gotowym portalem.
-Dziękuję ci bardzo za pomoc. Nie zapomnę ci tego, ale pozwól, że rozliczymy się kiedy wrócę, ok? -powiedział Patryk.
-Nie musisz się rozliczać. To tylko portal. Poza tym chyba powinieneś być teraz ze swoim parabatai? - powiedział Magnus.
-Racja. Jeszcze raz bardzo dziękuję - powiedział i wszedł do portalu.
* * *Kiedy znalazł się na dziedzińcu mrągowskiego Instytutu, znajdującego się (jak uważali Przyziemni) na terenie starej jednostki wojskowej, zalała go fala wspomnień z dzieciństwa. Kiedy bawił się sztyletem ojca na tym samym dziedzińcu i w sali treningowej. Kiedy nie mógł zasną, otwierał na oścież wychodzące na ogrody okno i siadając na parapecie podziwiał efekty pracy ogrodników. Albo kiedy miał zły dzień i chciał być sam, wybierał się do swojego miejsca na pagórku w okolicach ulicy Kolejowej.
Patryk otrząsną się ze wspomnień i podszedł do drzwi Instytutu. Ponieważ był to jego dom rodzinny, a jego rodzice prowadzili ten Instytut miał klucze do drzwi, ale nieszczęśliwie zapomniał je zabrać z Nowego Jorku, więc bez chwili wahania skorzystał z błogosławieństwa Razjela:
-"W imieniu Clave proszę o wejście do tego świętego miejsca. W imię anioła Razjela proszę o pobłogosławienie mojej misji przeciwko demonom."
Drzwi od razu się otworzyły. Szybko pobiegł do centrum operacyjnego.
-Gdzie jest Sebix i Mela? - rzucił do pierwszej napotkanej osoby.
-W izbie chorych - odpowiedział ktoś, Patryk nawet nie wiedział kto. Bez zastanowienia pobiegł do izby chorych. Wpadł tam i zobaczył Sebastiana leżącego na jednym z łóżek; Artura, który stał przy łóżku i leczył rannego; oraz Amelię siedzącą na sąsiednim łóżku. Gdy tylko zobaczyła wchodzącego od razu do niego podbiega do niego i rzuciła mu się na szyję. Patryk również ją przytulił. Po chwili zapytał:
-Co z nim? Jak poważne są te rany?
Jednak odpowiedział mu Artur:
-Już kończę. Unieszkodliwiłem działania jadu teraz zajmuję się zasklepianiem ran.
-A ja - powiedziała Amelia - zanim wezwałam Artura jeszcze na miejscu wypadku tzn w Troszczykowie, ale szczegóły akcji opowiem ci potem, wyjęłam mu z ramienia kolce i aktywowałam iratze, kiedy to nie pomogło wrzuciłam Sebixa do samochodu. W drodze do Instytutu zadzwoniłam do Artura. - dokończyła opowieść.
-Świetnie. - powiedział Patryk. W związku z tym, że Artur skończył, podszedł do łóżka - Dzięki za wszystko Artur czasami zastanawiam się co my byśmy bez ciebie zrobili.
-Dawno bylibyście martwi - odpowiedział mu Artur śmiejąc się - Ale jestem, więc nie macie się co przejmować. Sebix się wyliże. Kiedy się obudzi powinno być ok. Jeśli nie... Wiecie co trzeba zrobić. - dodał, mając na myśli zatelefonowanie do niego i się uśmiechnął. Pożegnał się z Patrykiem i Amelią, stworzył sobie portal i zniknął za nim.
Kiedy Patryk i Amelia zostali sami z nieprzytomny Sebixem, Patryk podszedł do Amelii.
-Mela - przytulił ją raz jeszcze - A tobie nic nie jest?
-π - zwracali się tak do niego praktycznie wszyscy w Mrągowie oczywiście oprócz jego rodziców - Nic mi nie jest. Poza kilkoma siniakami, zwichniętym nadgarstkiem i skręconą kostką. Nic z czym nie poradziłyby sobie runy. - dodała.
-Bardzo za wami tęskniłem - powiedział Patryk.
CZYTASZ
Shadowhunters Dary Anioła Historia praktycznie niemożliwa
FanficŚwiat "Shadowhunters" i "Darów Anioła" lecz pojawiają się postacie realistyczne, prawdopodobne i fikcyjne.