Nocna rozrywka samochodowa

28 1 1
                                    

Patryk czuwał przy rannym przyjacielu cały dzień. Sebastian obudził się około godziny 18. Najpierw otworzył oczy, potem się rozejrzał.
          -Patryk? Co ty tu robisz? Miałeś być w Nowym Jorku. - powiedział zdezorientowany i usiadł - Patryk wstał i przytulił przyjaciela.
          -Co się stało?
          -Byłeś ranny i zatruty demonicznym jadem.
          -A tak. Przypominam sobie. Raumy. Z tego co pamiętam chyba zasłoniłem Melę i wtedy pewnie dostałem. Co z nią? Czy nic jej nie jest? - zapytał zatrwożony.
          -Z Melą wszystko ok. Nie przejmuj się wszystko dobrze się skończyło. Artur cię uleczył.
          -Ok. - Sebix zobaczył dzbanek wody i szklankę na szawce nocnej. Nalał sobie i napił się - To teraz idziemy coś zjeść. Po pierwsze jestem głodny; a po drugie,  jak cię nam, a znam cię dobrze, to siedzisz tu odkąd przyjechałeś.
          -Nie pomyliłeś się - Patryk się uśmiechnął.
          -Widzisz jak ja cię znam? - powiedział Sebix ze swoim charakterystycznym śmiechem.
          -A jak ja cię znam, a znam dobrze, to chcesz żarełko z maka. - powiedział śmiejąc się.
          -Hehehe nie pomyliłeś się.
          -Widzisz jak ja cię znam? - i dodał po chwili - Przejedziemy się?
          -A jak myślisz? Ale Hondą.
          -Nieeee. Becią - widząc minę przyjaciela powiedział - No dobra. Ty Hondą a ja Becią.
          -Ok - zgodził się.
          -No to... Let's do this! Maku, oto nadchodzimy! - wykrzyknął Patryk - Tylko znajdźmy najpierw Melę i zapytajmy, czy ma na coś ochotę. Byłaby zła,  gdybyśmy jej nie zapytali - dodał.
          -Racja.
                                  * * *
     Po chwili siedzieli już w samochodach. Patryk w swoim BMW M5, Sebastian czerwonej Hondzie Crv. Po kilku minutach stara  już w kolejce do drive'a. Gdy nadeszła ich kolej Patryk zamówił podwójnego Wieśmaka, cheesburgera i średnie frytki dla siebie oraz Mcwrapa i duże frytki dla Amelii. Sebix zamówił chikenbox'a. Gdy otrzymali zamówienie:
          -Zróbmy coś szalonego - zaproponował Patryk z nadzieją w głosie.
          -Nie.
          -No weź!
          -A co masz na myśli? -zapytał Sebastian.
          -Ty już wiesz.
          -Obwodnica - powiedzieli razem.
Obaj zadowoleni pojechali na obwodnicę. Kiedy tylko wjechali na dwupasmówkę, Sebastian jadący za Patrykiem, zjechał na lewy pas i mocniej wcisnął pedał gazu. Patryk również przyspieszył. Niestety jego przyjaciel miła małe szanse z Becią Patryka z wiadomych przyczyn. Dzięki dużej prędkości, jazda trwała krótko. Skręcili w drogę prowadzącą na osiedle Mazurskie, które Sbix błędnie nazywał Mazurską, która znajdowała się w centrum. Przejechali Parkowe, skręcili w Skłodowskiej- Curie i popróli do Instytutu. Kiedy wchodzili do środka, Patryk zaproponował:
          -Może jak żyjemy, pojedziemy pozszaleć po mieście?
          -Hehe dobra - Tylko ani słowa Meli, bo gotowa nas nigdzie nie póścić - odparł Sebix.
          -Święta prawda.
     Znaleźli Amelię w jej pokoju. Tam zjedli, porozmawiali i pośmiali jak zawsze.
          -Sprawy pozamykane? - zapytał Patryk.
          -Tak. Jutro przyjeżdża Mery, Danio wraca z Idrisu. - powiedziała Amelia - Poradzą sobie. A my możemy jutro jechać do Nowego Jorku - dodała.
          -Tak? Super. Już nie mogę się doczekać. - powiedział Patryk z szyderczym uśmieszkiem.
          -π co zrobiłeś? - zapytał Sebastian.
          -Nic. Sęk w tym.
          -Dobra π, znamy cię nie od dziś - mówi Amelia - Mów co zrobiłeś.
          -No mówię, że nic. - widząc spojrzenia przyjaciół dodał - No dobra. Nic im nur powiedziałem, że przyjedziecie. Ogólnie byli zdziwieni, że ja przyjechałem. To pomyślcie jakie zdziwko ich strzeli, kiedy was zobaczą.
          -No to będą jeszcze bardziej "wstrząśnięci" - Sebix zrobił gest wskazujący na cudzysłowie - Wczoraj poinformowali nas, że jeszcze dwie Nocne Łowczynie z Łomży dojadą pojutrze.
          -No to rzeczywiście. Będzie ubaw. A kto to dokładnie będzie? - zapytał Patryk.
          -Ola i Wika. Pomagaliśmy im przy hotelu Kolonialnym pół roku temu. - odpowiedziała Mela. Patryk doskonale pamiętał roje demonów wezwanych przez czarownika Krystiana, który siedział teraz w Gardzie.
          -Tym razem wykorzystasz to chyba, prawda Sebix? - zapytał Patryk.
     Sebastian zabujał się w Oli po uszy, ale, jak to on, nie zrobił nic.
          -Może ty weźmiesz się za Wiktorię,  co? - przyjaciel szybko odbił piłeczkę
          -Wiecie co? Mówicie o nich jakby były przedmiotami, które można zdobyć i robić sobie z nimi co się chce. Jesteście żałośni. Chociaż nie powiem, że dziewczyna zrobiłaby dobrze wam obu - powiedziała Mela.
     Sebastian parskną śmiechem,  a Patryk próbował ukryć śmiech kaszlem.
         -Nie w tym sensie głąby. -powiedziała ze śmiechem - Na anioła. To już po północy. Zmiatać mi stąd zboczychy jedne, trzeba się położyć. - dodała.
     Chłopcy wymienili porozumiewawcze spojrzenia, pożegnali się z Amelią, życząc jej dobrej nocy,  kolorowych snów  i udali się do garażu. Tak jak uzgodnili wcześniej, pojechali poszaleć po mieście. Zaczęli od świateł na Olsztyńskiej. Wjechali na nie od Kolejowej. Ruszyli na zielonym i popędzili sporo przekraczając dozwoloną prędkość. Mieli swoją, dawno już ustaloną trasę wyścigową. Zaczynali na tym skrzyżowaniu, dalej przejeżdżało prosto na światłach na Mrągowiusza, dalej prosto przez Mały Rynek koło Ratusza, skręcali w lewo na drogę jednokierunkową, pędzili przez Królewiecką. Następnie w lewo na skrzyżowaniu koło komendy policji, przejeżdżali przez całą ulicę Mrągowiusza i kończyli wyścig na Rondzie Kresowiaków. Zwyciężał ten, kto pierwszy do tego ronda dojechał. Jednak tym razem przeszkodziła im Przyziemna policja, która zaczęła pościg na sąsiadującym z komendą skrzyżowaniu. Chłopaki dokończyli wyścig pomimo pościgu i dopiero na Rondzie Kresowiaków zaczęli uciekać. Samochody rozdzieliły się. Patryk pobawił się chwilę a gdy mu się to znudziło, z łatwością umknął swoim łowcom. Sebastian miał słabszy wóz, ale dobrze znał miasto i już po 20 minutach dotarł do garażu, w którym czekał na niego Patryk. Nocni Łowcy natychmiast podzielili się wrażeniami:
          -Było cudownie. Pokazałem im miasto. Ogólnie goniły mnie trzy radiowozy. Jak już znudziło mi się uciekanie, pojechałem na Mazurską i zgubiłem ich między blokami - powiedział Seba.
          -xD mnie zgubili po 30 sekundach, ale potem to ja ich odnalazłem, żeby się jeszcze z nimi pobawić. Potem bawiłem się z nimi w chowanego na Ptasim. Wróciłem obwodnicą. Oczywiście dalej mnie próbowali złapać, ale jeszcze się taki nie urodził, co by mógł xD. Na obwodnicy stoją dwa rozwalone radiowozy. Pobawiłem się nitro i wypóściłem gwoździe na kapciach jeden wjechał w barierkę, drugi w niego uderzył. Trzeci ścigał mnie aż do maka. Ale wjazd do myjni i po kłopocie - z relacjonował swoją przygodę  Patryk. Kiedy weszli do centrum operacyjnego, zastali tam Melę w szlafroku, która od razu na nich naskoczyła:
          -Jak dzieci! Normalnie dzieci!  Na Anioła, co wam znowu strzeliło do głowy. Wyścigi w mieście. Gratulacje. Dwa radiowozy rozbite na obwodnicy...
          -To akurat jego sprawka - wtrącił Sebix.
          -Guzik mnie to interesuje. Jutro pójdziecie się dowiedzieć,  czy nic się nie stało tym policjantom. Trzeba wam załatwić nowe blachy.
          -Nie trzeba. Po ostatniej akcji (również wyścig i pościg) zamontowałem sobie mechanizm odwracania tablic - powiedział Patryk.
          -Tak? - zapytał Seba.
          -Tak. Przekładają się automatycznie po przekroczeniu prędkości. Tobie też zamontowałem. Tzn ja,  Danio - powiedział Patryk usmiechając się szyderczo - Mela nic się nie stało. Żyjemy, ci policjanci też. Wyluzuj. Nie jesteś zła za to, że się ścigaliśmy, tylko dlatego, że cię nie zabraliśmy. Następnym razem pojedziemy we trójkę. Rozgrzejesz swoją RX7.
          -Nie dzięki. Wystarczy was dwóch idiotów.
          -Po prostu boisz się, że nie dałabyś rady - powiedział Sebastian.
          -Przecież jeżdżę z wami od lat. Umiem prowadzić samochód.
          -No to ustalone. Jutro powtórka tylko w Nowym Jorku w powiększonym składzie.
Po dłuższej chwili przekonywań Mela się zgodziła. Patryk miał rację, mówiąc że było zła że nie zabrali jej ze sobą.
          -Z tymi gwoździami to przegiąłeś. Ale twoja akcja z myjnią... że oni wciąż się na to nabierają - powiedziała.
          -No. Śmieszne prawda? - zaśmiał się Patryk - Kto ma ochotę na drinka?
Okazało się, że wszyscy. Poszli więc do do pokoju Patryka, napili się, pożartowali. Gdy dochodziła trzecia nad ranem stwierdzili, że już dość i rozeszli się po swoich pokojach życząc sobie nawzajem dobranoc. Gdy znaleźli się w swoich pokojach, każdy zasnął prawie natychmiast, nie mając pojęcia, co czeka ich następnego dnia.

Shadowhunters Dary Anioła Historia praktycznie niemożliwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz