1.

348 20 7
                                    

VICKY

-Masz ogień?
-Nie palę.
     Przede mną stał wysoki brunet o brązowych oczach. Uśmiechał się do mnie, ale nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby to odwzajemnić.
-Jestem Trevor - powiedział chłopak.
-Victoria.
-Długie, ale ładne. Mogę to jakoś skrócić? - Uśmiech nie schodził z jego twarzy. - Co powiesz na Vicky?
-Jeśli chcesz.
-Wszystko okej?
     Spojrzałam na chłopaka uważnie.
-Dlaczego pytasz? - zapytałam nieufnie.
-Jesteś jakby smutna.
-Jest w porządku.
     Trevor zrobił krok w moją stronę i dotknął mojego policzka.
-Dlaczego się nie uśmiechasz?
-Care powtarzała mi całe życie, że uśmiech nie ma znaczenia. Jeśli będziesz się uśmiechać, ludzie wezmą cię za idiotę.
     Trevora widocznie rozbawiły moje słowa, bo wybuchnął głośnym śmiechem. Kiedy się opanował spojrzał mi głęboko w oczy i uniósł moją brodę do góry.
-Kim jesteś Care i dlaczego naopowiadała ci takich bzdur?
-Opiekowała się mną kiedy byłam mała.
-Co z twoimi rodzicami?
     Zamilkłam. Dopiero po chwili Trevor zdołał usłyszeć mój cichygłos.
-Nie mam rodziców.
-Przepraszam - bąknął chłopak. - Wchodzisz do środka?
     Zorientowałam się, że stoję przed klubem. Wahałam się. Nie przepadałam za imprezami. To nie tak, że na nich nie bywałam. Parę lat temu trudno było mnie nie spotkać na większej imprezie. Teraz chyba już z tego wyrosłam.
-Na chwilę - powiedziała, wchodząc do środka.
     W klubie był straszny tłok. Przy barze siedziała grupa małolat, pod ścianą lizały się napalone pary. To chyba standard w klubach. Dziewczyny miały na sobie krótkie mini, bluzki nie zakrywały im tego, co powinny. Jak możnasiętak ubierać, myślałam. Czułam się dziwnie, przepychając się przez tłum w czarnych dżinsach i ulubionym bordowym swetrze. Ale nie przejmowała się opinią innych. Raczej tym, że było gorąco jak w saunie.
     Trevor usiadł obok mnie, przy barze. Po chwili usłyszałam czyjś głos, tuż nad uchem.
-Kim jest ta piękna dziewczyna? Trevor, nie wspominałeś o nowej zdobyczy...

TREVOR

     Kiedy zobaczyłem Paula za Victorią, miałem ochotę strzelić mu w pysk. Nie pracuję dla niego od trzech miesięcy, a ten typ ciągle do mnie dzwoni i pyta, co dla niego mam. A ja nie mam nic i nie zamierzam mieć już nigdy. Ten zbir zniszczył mi życie.                                                           Nie pozwolę mu dotykać Victorii, a widzę, jak na nią patrzy. Tylko po moim trupie.                        
   -Paul, odpierdol się. Victoria nie jest żadną zdobyczą.                                                      -Ale może nią być. Co ty na to, złotko? - zwrócił się do brunetki.                                        -Wychodzimy. - Pociągnąłem dziewczynę za rękaw swetra w stronę wyjścia.                     -Kto to był? - zapytała, gdy byliśmy już na zewnątrz.                                                                      Wyglądała uroczo. Miała na sobie luźny, bordowy sweter, a ciemne włosy spięte w koka. Czarne spodnie idealnie opinały jej nogi. Miała zajebiste nogi. Teraz stała przede mną i machała ręką przed moją twarzą, bo gapiłem się na nią jak debil. Trevor, ogarnij się.                                   -Chodź, porozmawiamy gdzie indziej.


Hejka :*
To moje pierwsze opowiadanietutaj, mam nadziejężesię spodoba ;)

NEXT: Ty jesteś następnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz