1.

640 34 27
                                    

Loki siedział na schodach z łzami w oczach, czując wszechogarniającą go bezsilność

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Loki siedział na schodach z łzami w oczach, czując wszechogarniającą go bezsilność. Był przekonany, że w końcu ktoś mu zaufał, cholera przywiązał się do Sylvie a ona go oszukała, z resztą jak każdy...

Znów zaufał nieodpowiedniej osobie, ale przecież nic nie wskazywało na to co się stanie.

Zastanawiała go kwestia gdzie właściwie teraz był, wiedział, że to siedziba TVA ale nie ta w której był wcześniej. W końcu Mobius go nie pamiętał, znaczyło to tylko jedno. Trafił to złej rzeczywistości...

Przechadzał się po TVA szukając wzrokiem czegoś co może mu się przydać, jakikolwiek znak. Może czasownik? A może uda mu się tu znaleźć prawdziwego analityka?

—Zaraz!— wpadł na pewien pomysł, może wydawał się zbyt prosty ale nic innego nie przychodziło mu teraz do głowy.

Zaczął biec w stronę biura, które należało do analityka, miał szczerą nadzieję, że go tam znajdzie. Tak bardzo pragnął usłyszeć jego głos, i zobaczyć jego uśmiech. Jest jedyną osobą, która nigdy w niego nie zwątpiła, nie oszukała go, był jego prawdziwym przyjacielem.

Nagle poczuł mocne uderzenie w głowę i krew cieknącą po jego twarzy, upadł twardo na ziemie tracąc po chwili przytomność.

~~~

Cholera powinien się już obudzić.

—Spokojnie, zaraz się ocknie, nie uderzyłam go tak mocno.

Po co w ogóle go uderzyłaś?!

Zacząłby gadać i by nas znaleźli, tak było bezpieczniej.

Rozwaliłaś mu głowę.

—Bez przesady, nic mu się nie stało.

Rozwaliłaś mu głowę!

Denerwował mnie, należało mu się.

—To nie był odpowiedni moment. Nie wiemy co tam się wydarzyło, Sylvie przepadła a poza nią był tam tylko on.

Masz rację, wybacz.

Już nic nie zrobimy.

Właściwie.

Laufeyson poczuł piekący ból na policzku, otworzył szeroko oczy w panice rozglądając się po pomieszczeniu. Z niemałym problemem wstał z podłogi i spojrzał wrogo na kobietę stojącą przed nim. —Cholera za co to?!—

—Nie budziłeś się.— Zakpiła czarnoskóra kobieta.

—Co mi się stało w głowę?— złapał się za zabandażowane miejsce i syknął z bólu.

~𝘔𝘰́𝘫 𝘞𝘢𝘳𝘪𝘢𝘯𝘵~ 𝘓𝘰𝘬𝘪𝘶𝘴Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz