POV HARLEEN
Kiedy weszłam do pomieszczenia było tam okropnie zimno. Pierwsze co zobaczyłam to tylko stolik i dwa krzesełka ustawione naprzeciw siebie.
Weszłam w głąb pomieszczenia kierują cię do usadzenie na krześle, ale moje usta zostały zasłonięte dłonią a moje ciało zaciągnięte w róg pokoju. Jedyne co słyszałam to...chichot.-Spokojnie ptaszyno...Nie wierć się tak, ja nic Ci nie zrobię...-powiedział głos nade mną, a ja wciąż próbowałam się uwolnić z uścisku.
-Powiedziałem nie wierć się!-krzyknął mój pacjent a ja wydostałam usta spod jego dłoni.
-Ochrona!!-wykrzyczałam jednym tchem a dwoje strażników wbiegło do pomieszczenia chwytając Jokera za ramiona, na co on próbował ich uderzyć nogami. Faceci zapięci go w kaftan bezpieczeństwa.Nigdy nie byłam tak wystraszona. A miałam do czynienia z wieloma psycholami.
Tym razem zielonowłosy siedział na krześle otoczony kaftanem. Czułam się bardziej komfortowo ale ciągle niepewnie i strachliwe.Mężczyzna podsunął krzesło nogami ruszając nim bliżej stolika.
-Pani Doktor...Czy mogłaby Pani być tak miła..I zrobić mi kawę?-zaczął się śmiać. Zbladłam, ten śmiech był okropny!
-Nie ma takiej opcji..Panie J.-wyjąkałam.
-Mmm...Pan J...Podoba mi się.. A mogę nazywać Panią...Harley?-zapytał uśmiechając się szeroko.Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Harley, brzmi dobrze...Ale Harleen jest profesjonalne i MOJE.
-Nie, nie może Pan.-powiedziałam, a on odpowiedział mruknięciem zawodu.
-Ale proszę, Harleeeyyy..-jego uśmiech się poszerzył.
-Powiedziałam nie! Mam Panu to przeliterować?-zapytałam zirytowana, a jako zwrot usłyszałam...
-Poproszę.-z wielkim, naprawdę wielkim uśmiechem.
CZYTASZ
Why so serious?
Hayran KurguI need a gangsta, to love me better... Than all the others do...