POV JOKER
Pani Doktor powinna przyjść do mnie za dosłownie minutkę. Jestem pewien, że to małe bezbronne pisklę załatwi mi broń, a ja ucieknę z tego jebanego wariatkowa.Oto i ona...Lekka koszula, opięte jeansy oraz rozpięty fartuch terapeutki z wyszytym „H. Quinzel". Pięknie wygląda, tak samo jak mój plan.
Usiadła na krześle, czas zacząć.-Co masz w kieszeni, Harley?-zapytałem z uśmiechem. Zignorowała przezwisko i odpowiedziała.
-Przyniosłam ci kotka!-wyjaśniła uśmiechając się. Kurwa, ma piękny uśmiech...Ale nie o tym mowa.
-Kotka..-zaśmiałem się krótko- Mogłabyś coś dla mnie zrobić?
-Tak..-powiedziała terapeutka.
-...Załatw mi kałacha.-rozkazałem poważnym tonem.
-Kałacha?-zapytała niepewnie, jakby myślała że żartuję.
-Tak, najlepiej..Jutro, lub dzisiaj. Lepiej dzisiaj ale jak uważasz.
-Ale..Po co? Przeci..-przerwałem jej kładąc palec na jej usteczkach.
-Cicici, im mniej wiesz, tym lepiej..-pochyliłam się do niej a na jej twarzy pojawiły się delikatne rumieńce. Wygląda uroczo. Jak naiwna ptaszyna.
-No dobrze..maleńki.-powiedziała, a mnie zamurowało. Na sekundę, ale jednak.
-Maleńki?-zachichotałem.-Interesujące przekonanie...-odpowiedziałem jej nachylając się bardziej, będąc jeden cal od jej noska.Myślała, że ją pocałuję. Jednak nie teraz, nie nie nie.
O dziwo, Harls załatwiła mi kochanego kałacha. Wrzuciła mi go okienkiem w drzwiach, z karteczką zawierającą treść..
„Dla Ciebie wszystko, pączusiu! <3"
Cholera ona mnie kręci..To takie okropne uczucie, ona nie jest zła...Ale wiem, że zło kryje się głęboko pod maską Spokojnej Pani Doktor...
Kilka dni po prezencie, a dokładniej dwa, zupełnie przypadkiem ptaszyna znalazła się na stole, podłączona do ciekawego urządzonka...A ja przypadkowo je uruchomiłem. Krzyczała, troszeczkę mnie to zabolało. Ale dała radę, dzielna dziewczynka.
Jej mózg został kompletnie zmieniony. Jest zakochana jeszcze bardziej, chociaż nie taki był plan.
Teraz gadam od rzeczy, ale trudno.Ocknęła się po krótkiej chwili, spojrzała na mnie swoimi ślicznymi niebieskimi oczętami.
-...Panie J?-zapytała cichutko.
-Tak ptaszyno?
-...Kocham cię...-wyszeptała a ja uderzyłem ustami o jej. Ale jedyne co odpowiedziałem to..
-Wiem.