Gołe niebo, piękne świecące gwiazdy. Dwójka nastolatków, młodych i głupich w pewnych sprawach. Zdają się na siebie. Wszystko co mają oddają sobie, nie potrafią żyć bez siebie, są swoim uzależnieniem. Dziewczyna i chłopak do późna przebywali na plaży i cieszyli się wzajemną obecnością. Tym że ich uczucia są już pewne. Chłopak podnosząc się ,z pozycji siedzącej, ujął dłoń dziewczyny którą kochał całym sercem. Włosy dziewczyny zaczęły falować na lekkim wietrze, odsłaniając przy tym jej elfie uszy. Mark zaczął prowadzić młodszą, przyspieszając swój krok, zaczęli biec. Dobiegli do domu najstarszego. Chłopak zaprosił ją gestem ręki i zaprowadził do swojego pokoju. Wyszli na balkon, skąd on pomógł wejść jej na dach. Po asekuracji dziewczyny sam wdrapał się na górę. Ułożyli się obok siebie. Chłopak podpierał swoją głowę dłonią, a dziewczyna ułożyła głowę na jego torsie. Zaczął gładzić jej włosy, dziewczyna lekko mruknęła z zadowolenia i przymrużyła oczy.
Wałach biegł za klaczą nie rozglądając się dookoła, bawił się z nią i za nic nie miał zamiaru przerywać zabawy. Puścił się szybszym galopem, był już od niej kawałek aż nagle odskoczyła na lewo. Nie rozumiejący co się dzieje Figaro, wbiegł do małej dziury. Koń źle stanął na przednie kopyto, przewrócił się na jeden bok i tak leżał do póki nie zyskał siły na próbę podnoszenia się. Użył całej siły, starając się nie używać uszkodzonej nogi, podniósł się. Przeszedł kilka metrów na płaską trawę, by móc się ułożyć. Mocno kulał na lewe kopyto. Noga cała drżała. Wałach ułożył się w wybranym miejscu. Po chwili dobiegła do niego klaczka. Zaczęła szturchać go łbem i cicho rżeć. Wiedząc że nic nie zrobi ułożyła się koło niego i mu towarzyszyła.
Dziewczynę obudził wiatr. Otworzyła oczy i zobaczyła że dalej znajduje się na dachu z brunetem. Obróciła się tak by mogła ujrzeć jego twarz. Uśmiechnęła się. Jego spokojna, zadowolona mina była dla niej wszystkim, spokój który odczuwał on, odczuwała też ona. Czasami się zastanawiała czy nie są bratnimi duszami. Byli dopasowani pod każdym względem, ich uczucia zawsze były podzielone. Uznawała to za fantastyczne doświadczenie, nie chciałaby żeby kiedykolwiek te uczucia zostały zerwane. Chłopak w pewnym momencie jej rozmyślań otworzył swoje intensywnie szare oczy i zaczął się jej przyglądać. Dziewczyna to zauważyła i uśmiechnęła się do niego.
-Dzień dobry - powiedziała szeptem.
-Dobry - mruknął zadowolony chłopak.
Leżeli tak chwilę po czym postanowili że zejdą przygotować śniadanie. Postawili na tradycyjną jajecznicę z powodów wiadomych, szybka, praktyczna i doskonała w smaku. Nastolatkowie zaczęli przygotowywać posiłek dla siebie.
Jechała granatowym autem, na przodzie maszyny siedzieli jej rodzice, z którymi ostatnimi czasy kontakt się zepsuł. Dlaczego? Ponieważ podejmowali za nią cały czas decyzje. Na początku nie miało to dla niej znaczenia, były to drobne rzeczy typu na jakie zajęcia pójdzie jednak nic nie było porównywalne do tego co teraz zrobili. Z dnia na dzień podjęli decyzje o przeprowadzce. Wszyscy jej przyjaciele okazali się przyjaciółmi pieniędzy jej rodziców. Z jednej strony to lepiej, jednak z drugiej nie miała aktualnie nikogo. Z zamyśleń wyrwała ją cisza. Przerwana praca silnika oznaczała to że dojechali na miejsce. Wysiadła powoli z auta trzymając swoją torbę. Przed nią stał duży dom. Miał ściany w kolorze brudnej bieli, które doskonale komponowały się z szarym dachem i białymi stokrotkami w oknach.
-No to zaczynamy nową przygodę.
---------------------
Hej wybaczcie że nie było mnie chwilę ale byłam na obozie. Gdzie swoją drogą poznałam jedną ze swoich czytelniczek. POZDRAWIAM CIĘ SONIA I MAM NADZIEJĘ ŻE WPROWADZENIE DO TWOJEJ POSTSCI CI SIE PODOBA
CZYTASZ
Sąsiedzi ~|~ Ranboo x oC
Teen FictionKsiążka opowiada o szesnastolatce która mieszka z bratem. Rodzice dzieci zmarli nie dawno. Radzą sobie sami. Pasją Natalii jest jazda konna jak i gry w które może grać całymi nocami. Pewnego popołudnia ktoś ją nakrywa przy śpiewaniu. Od tego momentu...