IV

15 2 3
                                    


Moje oczy nagle się otworzyły, a ja od razu wstałem spanikowany. Koszmar. Zacząłem się trząść więc wyleciałem z mojego pokoju i poszedłem do kuchni po tabletki uspokajające,  wziąłem trzy i połknąłem je bez wody. Obróciłem się do drzwi i kontem oka przeleciał mi cień. Szczerze? Mam dość, ja już mam dosłownie dość, dleczego? Pierw jebane duchy, cienie czy chuj wie co to jest łazi ze mną od małego, nęka mnie dając o sobie znać chodź tego nie chce. Potem jakiś psychopata mnie napada i gada o tym ze ciagle jestem obserwowany, powoduje że czuje się dziwnie przyciągany do niego i do tego Toby dopierdala  mnie psychicznie z jeszcze większą dawką informacji ale nadal takich których za chuja nie rozumiem a mam ich przestrzegać. I jak tu nie zostać wysłanym do wariatkowa, co to kurwa nie śmieszna komedia?

Przetrlem oczy rękoma i wróciłem do pokoju, spojrzałem na godzinę z zegarka elektrycznego.
*4.39*
Wybornie.. Jeszcze tylko tego mi brakowało. Otworzyłem okno i usiadłem przy biurku i wziąłem zeszyt, otworzyłem go i patrzyłem przez chwilę na białą kartkę  lecz do głowy wpadł mi jeden z pomysłów.
A co jeśli bym sobie to po prostu rozpisał w zeszycie? Może połączyłbym jakieś fakty ze sobą?

I tak zrobiłem, napisałem jeden znak zapytania a do niego strzałki, dwie. Jedna prowadziła do słów toby'ego a druga do słów tego Nieznajomego. Czyli mają jakieś powiązanie, co daje mi do zrozumienia że są z jednego domu, albo rywalizują.. Ale o mnie? Nie miałoby to sensu, raczej by mnie któreś po prostu... Zabił, brzmi kusząco. Potrząsałem głową, Max ogarnij się bo z takim rozumem dużo nie osiągniesz. Narysowałem drugi znak zapytania i tym razem "dziwne postacie chowające się za drzewami" Westchnąłem, nie wiem czego mam się spodziewać. Pomasowałem sobie skronie i wziąłem duży wdech i wydech. Robiłem dalsze notatki, rozpisywałem się na temat tych notatek, wszystkie moje pomysły i propozycje. Zajęło mi to cały dzień, nawet nie ogarnąłem jak ten czas szybko zleciał, i dopiero teraz do mnie dotarło że mojej babci nie ma i nie było od mojego wstania. Podniosłem się jak piorun z krzesła i wyszedłem z pokoju, spojrzałem na salon. Pusto, zajrzałem do kuchni. Ten sam widok. Została toaleta, która też była pusta. Sięgnąłem po telefon i zacząłem zwonić, poza zasięgiem. Zadzwoniłem do Gabriela.
-Halo?
-Gabriel pomóż mi.. Błagam, moja babcia znikła. Wyparowała, przyjedź. Ale uważaj na siebie. Weź coś do samoobrony, słyszałem że grasują jakieś zbiry.

- No dobra, ale jak to się stało że twoja babcia tak-?
- Sam nie wiem.- złapałem się za głowę. Zaczęło mi piszczeć w głowie, głowa mi nie miłosiernie zaczęła pulsować tym samym powodować do osłabienia.
-G-gabriel..P-po-omocy..

*rozłączenie*

Opadłem z bez silności, pisk ustał ale byłem na tyle osłabiony że całe moje ciało odmawiało mi posłuszeństwa, widziałem nogi w przedpokoju, które zmierzały w moim kierunku może i coś osoba która pojawiła się w moim mieszkaniu mówiła ale nic nie słyszałem, nic nie słyszałem, nic nie czułem i nic nie myślałem. Zamknąłem zmróżone oczy i dałem się objąć w braku świadomości.

Obudziłem się w swoim pokoju, leżałem na łóżku. Zerwałem się. Pierwsze co to spojrzałem na zegarek. Lecz dopiero później spojrzałem na krzesło obok łóżka. Spał na nim Gabryś który najwyraźniej był zmęczony więc sam uciął sobie drzemkę.
-Gabriel, obudź się.- Potrząsałem nim trochę a ten otworzył swoje oczy.
- Oh- Już, nie śpie.- Spojrzał na mnie.- na boga, jakie szczęście że nic ci nie jest.- wręcz skoczył na mnie i mocno mnie przytulił.- Nie wybaczyłbym sobie jakby ci coś było.- Odwazjemniłem braterski uścisk i wtuliłem się w niego, był dla mnie jak brat. Zawsze mogłem się mu wyspowiadać, ale z tą sprawą nie mogę.. chodź bardzo chce.- Jak leżałeś na fotelu i twoje pomocy to naprawdę się wystraszyłem i wręcz biegłem dlatego się rozłączyłem.- I właśnie w tym momencie mnie wryło, co. Jak to leżałem na fotelu? Kim była osoba którą widziałem przed moim snem? Czyli prawdopodobnie ona stoi za sprawą tego że leżałem.. A może to osoba która porwała albo co gorsza zabiła moją babcię? Obiecuje że wtedy znajdę ją i roszarpię, rozkurwie, wszystko co mi przyjdzie na raz. Westchnąłem cicho i spojrzałem na- Gdzie gabriel? On mnie.. Krzyknąłem, łzy nałynęły mi do oczu.. gdzie jest gabi?- Gabriel... Gabriel, gdzie jesteś?- Zacząłem panikować. Wstałem na równe nogi i wyjrzałem za okno, normalny ruch panował, nie dowierzałem. Obróciłem się i nic nie ujrzałem. Ja ich znajdę... obiecuje to sobie, rozkurwie osobe która za wszystkim stoi, chodź wewnątrz czułem że moja psychika coraz bardziej się pogrąża. Wziąłem szybko torbę i wpakowałem niezbędne rzeczy, kilka wód a dokładniej trzy po dwa litry, może to nie jest dużo ale jakoś sobie poradzę. Wziąłem jakieś ubrania i jedzenie oraz trochę pieniędzy, wziąłem również mój zeszyt i długopis, westchnąłem. Jestem w momencie gdzie nie mam nic do stracenia, tylko pytanie jest takie... Gdzie zacząć szukać? Zacząłem płakać, tak. W tym momencie do mnie doszło, doszło do mnie to że nie mam nikogo. Teraz straciłem mój sens, co ja mam robić? Usiadłem na łóżku i zacząłem się pogrążać, spojrzałem na trobę i wyszedłem z domu bez niczego. Wsiadłem do windy i oparłem się głową o jej ścianę, to nie jest możliwe aby oni sobie od tak zniknęli. A może mam schizofremię i ja sobie ich wyobraziłem? A może to wszystko to iluzja, symulacja? Wstchnąłem głośno i wyszedłem z windy, lecz na ścianach widniały otarcia od krwi. Zatrzymałem się na chwilę i patrzyłem na to wszystko. Nie, nie ma ich tam. Wiedziałem to, to była tylko pułapka. Poszedłem dalej, nie chciałem w to ingerować i wyszedłem z bloku zacząłem iść nie patrząc za siebie mimo że czułem wzrok przeszywający mnie z tyłu. Ktoś mnie obserwował, ale.. czy to w ogóle ma sens? Zatrzymałem się i usłszałem że ktoś też się zatrzymał.
- Czego chcesz?- westchnąłem. Już chyba nic mnie nie przerazi, a na pewno nie moja śmierć. Chwile czekałem i nie dostałem odpowiedzi. Obróciłem się i zobaczyłem osobę z niebieską maską.- Ty też jesteś w tym całym cyrku które ma za zadanie mnie obserwować?- nadal odpowiedziała mi cisza. Jedną brew uniosłem do góry.- To chodź mi powiedz co to jest za wirtualny świat i co mam tu zrobić bo nie za bardzo wiem.- ręce schowałem do kieszeni mojej bluzy i bacznie obserwowałem osobnika.
- Eyeless Jack. Zapamiętaj sobie to imię.

--------------
Jest trochę misz masz, I know. I spokojnie to się wytłumaczy z czasem

A co jeśli zaznasz miłości?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz