Część 3

5 1 0
                                    

~*~

Godzinę później ...

[Severus Snape] - "To jak robimy zmianę?" 

[VanRose] - "Dobrze, teraz Twoja kolej aby monitorować szanownego Pana Wesleya ... zresztą uczniów nie było dzisiaj żadnych problemów."

[Severus Snape] - "Aż tak dobrze z Wesleyem miałaś?"

[VanRose] - "Ani mnie nie prowokój ... niespełna godzinę temu wtargnął do stanowiska Pottera i chciał go wykurzyć z komputera!"

[Severus Snape] - "O co tym razem poszło?"

[VanRose] - "Eh, o to że Potter nie potrafił przejść bez jego pomocy poziomu w jakieś mugolskiej grze. Najgorsze, że świadkiem wybuchu złościu u Ronalda był Lucjusz Malfoy. Eh, teraz będzie mnie miał za taką nauczycielkę która, nie potrafi sobie dać rady z nastolatkiem!"

[Severus Snape] - "No co Ty powiesz? Można wiele powiedzieć o Malfoyu ale nie to że będzie właśnie TOBIE robił z tego powodu wyrzuty! ... Rosie, nie chcę Cię w tej chwili umoralniać czy coś ani tym bardziej być w stosunku do Ciebie wrednym, ale według mnie powinnaś już na tym właśnie etapie zakończyć tą "niezdrową" relację z Malfoyem. On co prawda, jest już bardzo długo z Narcyzą w separacji. W każdym razie chcę Ci przez to powiedzieć że, Oni w końcu się zejdą, a Lucjusz prędzej czy później Cię porzuci!"

[VanRose] - "Wiesz, długo z nim rozmawiałam na temat Jego związku z Narcyzą, i jakoś z przeprowadzonych z nim rozmów nigdy nie wyczytałam żeby chciał pożucić z nią taki układ jaki mają dotej pory. Jednak, Ty jako jego wieloletni przyjaciel znasz go dłużej niżeli ja. Więc, muszę w końcu sobie to wszystko przemyśleć na spokojnie. Och, Wiesz że najgorsze jest to że, mu nieświadomie daję za każdym razem szansę? Nawet dzisiaj! Otóż, zgodziłam się z nim spotkać po pracy, bo ma mi coś do przekazania! Nie wiem po co Ci to wszystko mówię."

[Severus Snape] - "Rosi, od tego właśnie są przyjaciele. Nie krępuj się, i mów mi o wszystkim, co leży Ci na sercu. Ja również dawno temu w czasach szkolnych miałem podobny co ty dylemat sercowy. Ale z tą różnicą że to ja w dużej mierze nawaliłem. O tym opowiem Ci następnym razem. Może jutro po pracy umowa stoi?" 

  [VanRose] - "Tak"

[Severus Snape] - "Och, już ja pokaże Wesleyowi gdzie Jego miejsce! Pozna, prawdziwy strach przed "nietoperzem" i w końcu się nauczy szacunku do wszystkich nauczycieli!"

[VanRose] - "Kto to jest ten cały "nietoperz"?"

[Severus Snape] - "Ja, ale bądź teraz cicho bo nie chcę aby Ci smarkacze wiedzieli że wiem jak o mnie między sobą szeptają" 

[VanRose] - "heh ... zabawne"

[Severus Snape] - "Co niby?"

[VanRose] - " Że inni uważają Cię za ponuraka, ale jak się lepiej Ciebie pozna potrafisz być naprawdę zabawny!"

[Severus Snape] - "Widzisz, pozory zawsze mylą. Dobrze, idź już na ten korytarz. Do zobaczenia!" 

[VanRose] - "Narazie. Teraz iść pod wyjście ze szkoły, i czekać tylko aż jakaś "zabłąkana duszyczka" przybędzie do szkoły."

~*~ 

 W tym samym czasie młody Dracon Malfoy korzystając z okazji że Jego ojca aktualnie nie było we Dworze. Zaczoł pakować przy pomocy skrzata domowego przeróżne torby. Które pod koniec magicznie sobie zmniejszył i schował do własnych spodni.Dracon pośpiesznie pakując się, umiejścił w tych że torbach swoje oraz swej matki najpotrzebniejsze rzeczy które na ten moment były im wręcz niezbędne do prawidłowego funkcjonowania.Po godzinnym "sprzątaniu" młodzieniec tak już obładowany, wracał do wynajmowanego wraz z Jego matką hostelu. W którym zatrzymali się wczorajszego dnia. Było to spowodowane tym że zostali Oni wręcz w "perfidny" sposób wyżuceni przez Pana domu. W gruncie rzeczy, tylko Pani domu miała nieodwołalny zakaz powrotu do owej posiadłości. Ponieważ, chłopak w każdej chwili mógł tam sobie bezkarnie powrócić.Kiedy Dracon przybył na miejsce, odrazu pokierował się do pobliskiej windy. Gdzie, doznał niemałego szoku.Otóż, kiedy winda otworzyła się, ujrzał poprawiającą tu i ówdzie ubranie przez swoją matkę, a także mężczyznę który w tym samym czasie zapinał swoją koszulę .Ten oto osobnik wydał się młodzieńcowi na ten moment bardzo znajomy.Otóż, Lucjusz wraz z Narcyzą niejednokrotnie już zabierali młodego chłopaka na zebrania z Tym-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać, a twarz "kochanka" matki oprócz rzecz jasna twarzy Czarnego Pana, również utkwiła chłopakowi jakoś w pamięci.Młodzieniec niezwlekając już ani chwili dłużej aż owa Jego matka, jakoś spróbuje mu mozolnie przez siebie wytłumaczyć swoje złe postepowanie. Wyciągnoł naraz ku niej z już widocznymi łzami jej torby które następnie rzucił dosłownie pod jej nogi. Po chwili również także uciekł z tego hostelu, i zaczoł co chwilę przeklinać swoje "pogmatwane" Jego zdaniem dzieciństwo, a także swego rodzaju "współczuć" już ojcu. Dracon na szybko musiał przetrawić tą wstrząsającą informację.Jego zdaniem: "największym złem" nie było to, że Jego ojciec nieszczęśliwie się zakochał w nauczycielce, ale to że JEGO własna matka okłamywała przez tak bardzo długi okres czasu JEGO samego oraz Jego OJCA!

„Wakacje w Hogwardzie"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz