- Pssst! Akaashi!
Czarnowłosy odwrócił się w stronę dziewczyny, która machała mu jakąś białą kartką przed oczami. Zdążył jedynie wyłapać dwa słowa, podkreślone na żółto mazakiem: "makabra" i "matematyka".
- Wietrzyłyśmy salę i chyba wiatr zdmuchnął tą kartkę z ławki, bo jest na niej twoje nazwisko. Widocznie ktoś Ci ją położył na przerwie, a my tego nie zauważyłyśmy, wybacz - położyła zmięty papier na ławce, po czym lekko zarumieniona odeszła od jego stolika.
Akaashi uniósł brew, czytając treść, zapisaną odrobinę koślawym pismem. Podejrzewał już kto był autorem tej wiadomości, ba! Był przekonany w niemal 98%, że ta wiadomość jest od Bokuto, który nie radzi sobie z matematyką. Przejechał kciukiem po kleksie, znajdującym się nad pierwszą literą jego nazwiska, brudząc sobie palec. Czarny tusz odrobinę rozlewał się na różne strony, zahaczając strużkami o nieco krzywe "A" i sprawiając, że chłopaka przeszły ciarki. Nie chciał być zamazanym cieniem. Chciał być wyraźny, żywy, nie fikcyjny.
Rozgrywający przełknął ślinę. Gdyby tylko miał korektor, zakryłby tego czarnego kleksa.
Ostatecznie jego małe rozgoryczenie przerwał dzwonek, obwieszczający początek następnej lekcji. Chłopak westchnął cierpiętniczo i schował kartkę do plecaka, aby nie raziła go w oczy swoim istnieniem. To nie tak, że miał to za złe Bokuto. Tak na prawdę, jego przyjaciel nie zrobił niczego złego. Pobudził jedynie myśli Akaashiego, a ten połączył dwa fakty, które miały ze sobą niewiele wspólnego.
- Dzień dobry. Dzisiaj opowiemy sobie coś o sztuce antycznej, co wy na to? Chyba, że wolicie zacząć od teatru, komedii i tragedii- nauczycielka, kiedy weszła do klasy trzymała na rękach dwie ogromne teczki z materiałami do lekcji i zastanawiała się na głos.
- Może sztuka? - zapytał Akaashi, niby to siebie, niby to innych.
Kobieta odwróciła się przodem ku niemu, odkładając papiery na biurko. Uniosła głowę i spojrzała na licealistów. Zero protestów.
- W takim razie zastanówmy się teraz jak Grecy rozumieli piękno. Podpowiem, że to była kategoria związana z mimesis czyli naśladowaniem rzeczywistości w swoich dziełach. Jednak nie dajcie się pochwycić haczykowi, który jest tutaj zawarty- puściła uczniom oczko i poprawiła okulary.- Zdaniem starożytnych Greków mimesis wiązało się tylko z tworzeniem iluzji rzeczywistości...
I tak mniej więcej wyglądał początek dnia, który zapowiadał się niezwykle ciekawie i spokojnie.
~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~
Akaashi wszedł do domu, trzaskając drzwiami wejściowymi. Torbę rzucił gdzieś przed siebie, nawet nie wiedział gdzie, a buty ściągnął w trakcie drogi do pokoju. Miał dosyć dzisiejszego dnia. Dlaczego czwartki muszą zaczynać się tak pięknie, a kończyć jak zapowiedź wojny?
Wszedł do swoich czterech ścian, przypominając sobie o tym, by poinformować rodziców o swoim powrocie do domu, lecz niemal natychmiast porzucił tą myśl. Był przekonany, że oni już wiedzieli. Nie dało się nie usłyszeć tego porządnego łoskotu, kiedy było się w garażu, tuż obok wejścia do domu.
Chłopak westchnął głęboko, rozglądając się dookoła. Nad swoim biurkiem dostrzegł tablicę korkową z przeróżnymi kartkami; białych oraz tych w kratkę było najwięcej. Zbliżył się i energicznym ruchem odpiął pierwszą kartkę, a za nią kolejną. I następną. I jeszcze jedną. Niemalże zrywał je wraz ze szpilkami, nie chcąc ich już więcej widzieć na oczy.
W końcu, gdy przed nim ukazała się pusta tablica, odetchnął z ulgą. Zerknął na bałagan pod swoimi stopami, wiedząc, że zaraz będzie musiał od nowa przyczepić to wszystko na swoje miejsce. Westchnął ponownie- już chyba setny raz tego dnia, ale tym razie w jego głosie można było wyczuć rezygnację. Zmęczony tym wszystkim, co go ostatnio spotkało, nie miał siły ani motywacji, by położyć się do łóżka i odpocząć, więc usiadł na środku pokoju w siadzie skrzyżnym, w tych wszystkich karteczkach i karteluszkach.
CZYTASZ
Listen carefully - Akaashi Keiji × reader ¦ Haikyuu
FanfictionGdzie Akaashi z początku nie widzi [Imię], ale bardzo dobrze ją słyszy.