7. Posłuchaj koszmaru

339 32 9
                                    

Nie wpajaj mi do głowy kłamstw, kiedy cię o to nie prosiłem!

Dlaczego robisz wszystko na opak, co?!

Miałaś mi pomóc!

Wiesz co myślę o tych twoich beznadziejnych sesjach?! To był błąd!

Zerwał się z łóżka, kiedy te zdania zostały wykrzyczane w jego umyśle tak głośno, że Akaashi omal nie stracił słuchu. Zaświecił lampkę nocną, próbując się jakkolwiek uspokoić. Brał olbrzymie wdechy, ale to nic nie pomagało. W końcu zdecydował się otworzyć okno, licząc na to, że do pokoju wpłynie trochę orzeźwiającego powietrza i rozbudzi jego umysł. Niestety za bardzo się przeliczył, co poczuł niemal natychmiast, gdy uderzył go w twarz przyjemnie ciepły oddech nocy.

Akaashi był tak zdesperowany, że jednym ruchem ściągnął z siebie koszulkę od piżamy. Zadziałało.

Usiadł na brzegu łóżka, trzymając w lewej dłoni górną część garderoby. Oparł łokcie na kolanach, z kolei podbródek na prawej dłoni, pochylając się odrobinę do przodu. Czuł jak powietrze smaga go po torsie i plecach, zupełnie jakby składało tam rozkoszne pocałunki.

- Która godzina?- rzucił, ścierając palcami resztki snu z oczu.

Zerknął na zegar, który miał już w sobie nowe baterie i niestrudzenie odmierzał czas.

- Czwarta rano, niedziela- jęknął załamany.

Wyłączył lampkę, a następnie położył się na łóżku na plecach, wlepiając wzrok w sufit. Rozłożył szeroko ręce, jednocześnie biorąc ogromny wdech. Nie sądził, że przyśni mu się coś takiego. Pierwszy raz od bardzo dawna miał koszmar.

Powrócił myślami do momentu sprzed dwóch dni. Do piątku, kiedy uczył się z [Nazwisko]. Wraz z wspomnieniami odezwały się także te uczucia, które mu wtedy towarzyszyły. Złość. Wstyd. Zażenowanie sobą. Trochę nawet rozumiał dlaczego przyśniły mu się swoje własne słowa. W końcu skrzywdził ją i nadal jej nie podziękował, ale miał ku temu powód. Bardziej wartościowszym gestem dla niego byłoby, gdyby ktoś w twarz powiedział mu: dziękuje, aniżeli przez wiadomości. Zakładał więc, że dziewczyna ma tak samo i nie będzie zbytnio zawiedziona, kiedy dostanie osobiste podziękowania jutro, podczas przerwy pomiędzy lekcjami.

Nagle do jego umysłu wkradł się pewien obraz, a raczej uczucie, zakłócające jego poprzednie myśli. Ciepło. Moment, w którym się obudził i miał na sobie koc; nie pachniał on żadnym olejem, ani rozpuszczalnikiem. Akaashi wywnioskował więc, że to [Nazwisko] okryła jego ramiona, ponieważ gdyby to była jego mama lub tata, materiał pachniałby inaczej.

- Miło z jej strony - wyszeptał, przypominając sobie coś jeszcze.

Drobne palce, przeczesujące jego włosy i robiące mu małe kitki na głowie, aby chociaż na moment przestał się stresować. Jej głos, nieznoszący sprzeciwu, kiedy próbowała go jakoś opanować, ponieważ robił coś wbrew swojej woli. Dotyk kobiecej sylwetki na jego plecach, gdy wariował i odskakiwał od zmysłów. Z jednej strony to trochę przytłaczające, ale z drugiej... Znajdowała się obok, zawsze gdy tylko mogła.

Było jeszcze jedno wspomnienie. To bardziej nieprzyjemne. Akaashi zobaczył w kącie umysłu siebie samego, stojącego w kabinie toalety, proszącego, aby ktoś zapukał i sprawdził jego stan. Ktokolwiek.

- Przecież nikt nie zapłacił jej za bycie moim stróżem, więc nie musiała wtedy przy mnie być, ale... W takim razie dlaczego w innych sytuacjach była obok?- zapytał, czując się jakby nieostrożnie przeskakiwał przez płotki podczas biegu.- Nie ważne. Nie ważne czy ten świat jest fikcją, czy nie. Czy ja jestem fikcją, czy nie jestem. Dziękuję temu komuś za to, że wtedy przy mnie była. Za przypisanie jej obecności do mnie, wtedy gdy znajdowałem się... gdzieś, gdzie nie chciałem być, albo nawet mentalnie mnie nie było...

Listen carefully - Akaashi Keiji × reader ¦ HaikyuuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz