#1.

117 11 10
                                    

       [854] Stolica Imperium Mare, sztab

       Reiner wpatrywał się w leżącą na stole mapę pociętą plątaninami linii, okopów, drutów kolczastych i zaminowanych pól, lecz przez panujący dookoła zgiełk nie umiał się na niczym skupić. Tupot oficerskich butów niósł się po holu; z pomieszczenia obok ujadał dzwonek telefonu, a telegrafiści tłukli w radiostacje wypluwające kombinacje języka frontu w postaci kropek i kresek.

       Cały sztab skwierczał dźwiękami nadawania i odbioru. Jeszcze tego ranka do stolicy dotarła informacja, że wojska powietrzne Związku Bliskowschodniego, wykonując desant z zaskoczenia, zaatakowały bazę wojskową umieszczoną na podbitych terytoriach i, zdobywszy dwa pancerne pociągi, przekroczyły granicę linii frontu, dziesiątkując stacjonujących tam żołnierzy, a następnie zepchnęły oddziały w stronę niezdobytego Fortu Slava — ostatniego punktu strategicznego, który od lat, ze wzglądu na obwarowanie i lokalizację, bronił się najzacieklej niczym niezdobyta twierdza Sojuszu w zdominowanym przez Mareńczyków rejonie.

       Większość wcielonych do wojska Erdiańskich ochotników zginęła na przedpolach od gazów bojowych. Bezmyślni tytani umieszczeni dookoła Fortu jako kleszcze odcinające Slavę od reszty frontu zostali zmiecieni z powierzchni ziemi przy pomocy broni konwencjonalnej. Na polu walki, po wyczerpaniu armatniego mięsa, zostało znacznie przerzedzone wojsko mareńskie oraz dwóch Wojowników — Pieck w ciele Transportowego i Porco jako Tytan Szczękowy. I choć mareński wywiad od dawna wiedział, że Związek zajął się rozwojem technologii militarnej mającej przełamać dominującą moc tytanów, oraz że wykorzystywał w tym celu wiążące Mareńczyków działania na froncie zachodnim i przedłużającą się operację odzyskania mocy Tytana Pierwotnego na Paradis, nie przypuszczano, że artyleria zostanie tak szybko dopracowana i użyta, a już na pewno nie zakładano dostarczenia zaopatrzenia zrzutem, mogącym zmienić los wojny ciągnącej się od prawie dekady. Łączność meldowała, iż działa antytytanowe są w stanie zabić zwykłego tytana za pomocą jednego strzału, bo wystrzeliwują pociski kalibru stu milimetrów, a amunicja przeciwpancerna może niszczyć nawet utwardzone części ciała.

       Chciał wyjrzeć przez wąskie okno zimnego gmachu, ale jedyny jasny punkt pomieszczenia przysłoniła sylwetka Zeka, który, oparłszy się o parapet, w ciszy palił papierosa. Analityczny wzrok Jaegera ślizgał się z jednej depeszy na drugą. Reiner, mimo pozornego chłodu dowódcy Wojowników, wyraźnie dostrzegał jego niepokój. Zeke zdawał się nie słyszeć pytań panicznie zadawanych mu przez Colta, mimo że zawsze był dla Grice'a kimś w rodzaju mentora. Dopiero teraz Braun, gdy tak go obserwował, poczuł się zaatakowany świadomością, w jak ogromnym niebezpieczeństwie są teraz Pieck i Porco. Zacisnął lekko pięść, przypominając sobie o wszystkich długach, które wobec nich miał. Pieck ocaliła go z piekła na Paradis, a Porco... Porco był po prostu bratem Marcela. To wystarczało, by Reinera ogarnął przeraźliwy dreszcz spowodowany samą świadomością, że starszy Galliard poległ z jego winy jeszcze przed tym, nim po raz pierwszy, razem z Berthem i Annie, dotarli do Murów na wyspie.

Berthold... Annie... Marcel...

       Z pierwotnego składu wysłanego za Mury pięć lat temu został sam.

       Czuł w sobie nadbiegającą falę niemożności wypowiedzenia tego wszystkiego, lecz wejście generała zmusiło go do przełknięcia goryczy poczucia winy. Theo Magath stanął na środku z ostrym spojrzeniem zdradzającym same potworne wieści, a Reiner nie mógł wyzbyć się poczucia, że w rysach jego twarzy dostrzega coś bardzo podobnego do oblicza... Keitha Shadisa.

       Odkąd wrócił z Wyspy, myśl ta pojawiała się na tyle uporczywie, że Braun wręcz bał się patrzeć Magathowi w oczy; były tak samo wyłupiaste, tak samo ostre i mądre, choć w pewnym sensie... zdewaluowane. Nawet w jego fryzurze na zapałkę z postępującymi zakolami czy w zmarszczkach na czole dostrzegał coś, co nie pozwalało mu zerwać z czasem, w którym, inwigilacją najpierw cywilów, a potem armii, poznawał diabły z Paradis od podszewki, a były dwunasty generał Zwiadowców wystawiał mu noty, o jakich na Mare, jako najsłabszy na szkoleniu, mógł jedynie marzyć.

acte gratuit | 854 apophradesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz