3|13

134 9 16
                                    

Po komnacie rozniósł się dźwięk tłuczonego szkła. Czasołamaczka spojrzała gniewnie na sprawcę zamieszania, czyli Mrocznego Amora, ale powstrzymała się od zbędnych komentarzy. Drzwi się zamknęły i kiedy była już pewna, że nie ma wśród nich Królowej Os wstała na jedno z krzeseł - tak, aby każdy mógł ją dostrzec, w końcu nie należała do najwyższych.

— Ta kobieta jest beznadziejna. — zaczęła, a po pomieszczeniu rozeszły się szepty zgody. — Zupełnie nie ogarnia życia.

— Została wybrana na przywódczynie. Co mamy zrobić? — zapytał Mroczny Amor.

— Co nie zmienia faktu, że się nie nadaje. — wtrąciła różowo włosa.

Złoczyńcy zaczęli się ze sobą sprzeczać. Ile ludzi tyle opinii, ale w jednym byli zgodni - nikt nie zastąpi ich byłej przywódczyni.

— Nie zastanawia was, dlaczego tak właściwie Pani Nieszczęścia nas opuściła? — odezwała się Riposta, a w jej tonie było coś takiego, że od razu każdy ucichł.

— Bo zwariowała? Tak powiedziała Królowa Os. — wymruczała pod nosem Reflekta, a wszyscy zgodnie przytaknęli.

— Ona? Zwariowała? — podniosła brwi. — Kto z was w to naprawdę wierzy?

Ucichli.
Jedni wymieniali się spojrzeniami inni po prostu milczeli analizując słowa dziewczyny.

— Była najbardziej oddana zasadom. — zaczęła Nawałnica.

— Każdy wie, że to ona jest najsilniejsza. — dodała Czasołamaczka rozsiadając się na krześle.

— I żyła tu od zawsze. Nie tak jak my. — zauważył Pixelator.

Riposta skrzyżowała ręce na piersi przyglądając się dumnie im wszystkim. Była pewna jednego...

— Czegoś nie wiemy. Nigdy nie uwierzę, że zwariowała. Taki charakter jak ona... Coś głębszego się pod tym kryje. — oświadczyła.

— Ale przecież przeszła na stronę Czarnego Kota. — powiedział ktoś z tyłu.

— Patrzcie ile ona nas nauczyła. Naprawdę chcecie z nią walczyć? — zapytała.

— Mamy wybór? — odpowiedział jej męski głos z tyłu.

Ucichli po raz kolejny.
Nie mieli wyboru, a jednak coś szarpnęło sercem każdego z nich. Zupełnie jakby życie w którym tkwili dotychczas nie było tym odpowiednim.

***

Byli naprawdę naiwni myśląc, że po takiej dawce emocji dadzą radę zasnąć i to w dwóch oddzielnych pokojach. Adrien ciągle chodził w te i we w tę co doprowadzało jego kwami do szału. Natomiast Marinette weszła na nowy poziom przeżywania koszmarów - widziała je na jawie. Nie musiała spać, żeby otaczały ją dziwne wizje. Jednak to było gorsze niż sny, bo ze snu można się wybudzić.

— Marinette, czemu nie śpisz? — zapytała ją kwami, kiedy po raz setny już tej nocy nastolatka zacisnęła poduszkę. Wyglądała trochę jak wystraszone dziecko, takie które boi się potwora spod łóżka. Tak właśnie się czuła.
Kiedy dorastasz zaczynasz rozumieć, że potwory spod łóżka nie są tak straszne, jak te z którymi musisz mierzyć się na co dzień.

— Nie mogę.

— Jeżeli się nie wyśpisz nie będziesz miała siły na działanie.

— Nie wiem czy coś z tym zrobię. — podkuliła kolana pod brodę. — W końcu, skoro mógł robić to od lat... To moja wina, byłam w niego ślepo zapatrzona, a teraz naprawdę nie wiem co czuję. — zamknęła oczy.
Nie miała już sił, żeby płakać.

It's just feelings| Zbiór Ksiąg [Zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz