1|14

285 32 11
                                    

Wszystko było już przygotowane. W wielkiej sali po bokach porozstawiane były wielkie stoły szwedzkie z ponczem i różnymi przystawkami. Natomiast środek sali był na tyle ogromny, by pomieściła się tam wystarczająca ilość gości. W tłumie jaki niedługo miał tam być, można by się zgubić!

Lady Missfortune przypatrywała witała gości z różnych stron świata kłaniając się przy tym. Była w pięknej sukni którą przygotował dla niej Hawk Moth, a jej krótkie włosy były rozpuszczone i uczesane na prawą stronę.
Mroczny Pan wyglądał naprawdę dziwnie, nie jak on. Czasami widziała, że trudno było mu wstać, ale ostatnimi czasy wyglądał jakby zupełnie tracił energię.

Cóż za absurd. On był najpotężniejszy.

- Ależ Panienka wydoroślała przez ten rok. - usłyszała miły szept przy uchu. Spojrzała w jego stronę i się uśmiechnęła kurtuazyjnie.

- Witam Paniczu.

Chłopak ucałował wierzch jej dłoni i poprawił swoje ciemno zielone włosy. Co roku od paru lat spotykali się na tym balu i jak co roku musiała z nim spędzać czas, bo tak przystoi. Sneak, bo tak się nazywał należał do ważnego rodu, który finansował wiele cennych rzeczy dla Mrocznego Pana, dlatego też byli honorowymi gośćmi.

Marinette szczerze lubiła spędzać z nim czas, ale nie dlatego, że byli wtedy sami. To był jej ulubiony moment w dniu balu, ponieważ nie zanudzał jej tak jak witanie wszystkich i ciągłe dyganie.

Kilka par już tańczyło Chapelloise. Niezbyt dostojny taniec, ale co roku to właśnie on rozpoczynał bal. A taniec to ważna część życia młodych, dlatego chcąc nie chcąc musieli się dołączyć.

Poszli do ogrodu, co prawda Mrocznego Pan tego konkretnego dnia zabronił tego robić. Chociaż to dziwne, bo zwykle był bardziej przychylny. Mimo tego złamali tę zasadę.

- Panienko wyglądasz jeszcze bardziej czarująco niż kiedykolwiek. - powiedział Sneak puszczając Marinette przodem. - A wasz ogród jak zwykle promienieje pięknem. Jakże mnie cieszy widok tych ślicznych róż.

- Dziękuję Paniczu. - mruknęła siadając na białej ławce.

Te grzeczności były konieczne, męczące, ale taki był ich obowiazek. Wpatrywała się w pełnię księżyca, było tak pięknie. Czuła jak jej nagi kark owiewa coraz to zimniejszy chłód.

- Nie widziałem Blanca, to dziwne, zwykle piorunował mnie wzrokiem. Czyżby w końcu ktoś zamknął go w klatce? - zaśmiał się.

- Został wywalony. - powiedziała szybko chcąc uniknąć tematu.

- Może nie powinno, ale cieszy mnie to. - ujął jej dłoń. - Niedługo będziemy mogli częściej siadać w pięknych ogrodach.

Marinette spojrzała zdziwiona na chłopaka.

- Słucham?

- Och... Ty nie wiesz. - odwrócił szybko wzrok.

- O czym nie wiem?

- Nic takiego. - zaśmiał się nerwowo.

Siedzieli tak dłuższą chwilę w ciszy.

- Słyszałem... - wyrwało się chłopakowi. - Słyszałem że słynny Czarny Kot raczył także was zaszczycić swoją obecnością?

Ucichła przegryzając wargę. Tak, to prawda. Chociaż zaszczytem by tego nie nazwała, co głupim wtargnięciem jakiegoś zbereźnika.

- Owszem.

- Cóż słyszałem, że przybywa tylko do państw które uważa za słabe. Czy was także lekceważy? A może ma jakieś podstawy, by uważać Francję za kraj niezwykle łatwy do podbicia. Jak Panienka uważa?

Opanowując swoje emocje rzuciła przelotne spojrzenie chłopakowi. Jak śmiał w ogóle podważać autorytet jej państwa?

- Nie ma z nami szans, to prawda że rozprawił się z niektórymi osobami, ale to najsłabsze jednostki. Zostali sami najlepsi, w tym ja oczywiście.

Sneak prychnął, po czym wstał. Czyżby miał wątpliwości co do słów Missfortune?
Dziewczyna zmarszczyła brwi wpatrując się w roześmianego chłopaka. Nagle kucnął naprzeciw jej, tak że ich nosy mogły się zetknąć wystarczyłby tylko jeden ruch. Nie miała pojęcia co chciał zrobić, nigdy tak się nie zachowywał.

Więc co go napadło?!

- Powiedz mi już bez tych osobistości, czy ty też mu wierzysz? - zaczął, ale nie tym jakże miłym i dostojnym głosem. Mówił tak jakby zwracał się do służki. Co zdenerwowało Przywódczynię. - Słyszałem, że wygrywa dzięki temu. Kobiety zaczynają mu wierzyć, zaczynają łamać Święte Zasady i uważają, że są kłamstwem. Powiedz mi, czy ty także mu ulegasz?

Wstrzymała oddech przypominając sobie jak bardzo zagubiona jest w swoim życiu. Nie wiedziała czy to co robi jest słuszne, ale czy mogła to powiedzieć. Nie wiedziała... Nie wiedziała nic.

- Co to za podejrzenia? - popchnęła go przez co upadł do tyłu. Podniósł głowę i spojrzał w rozwścieczone tęczówki dziewczyny.

Zerwała się z ławki i odeszła od chłopaka parę kroków dalej. Stała przy białej fontannie otulając się ramionami.

- W porządku. - westchnął wstając, podszedł do niej. Chciał już dotknąć jej włosów kiedy cofnął dłoń. - Ścięłaś je...

Nic nie odpowiedziała, nawet na niego nie patrzyła. Po prostu czekała, aż odejdzie co nie następowało. Powinien się już domyśleć. Zamknęła oczy by zebrać myśli.

- Hej, przepraszam... Ja po prostu chciałem-

- Czego? Nie jestem przywódczynią bez powodu. - przerwała mu. - Poza tym możesz już iść, myślę że spędziliśmy ze sobą wystarczającą ilość czasu.

Spuścił wzrok i wykonał polecenie. Została sama zaciskając sygnet.

★ ZASADA NUMER PIĘĆDZIESIĄT TRZY ★

,,Mroczny Pan ma zawsze rację "

Sneak miał rację, to tylko jakieś bujdy... Czarny Kot był tylko nędznym chłopakiem w czarnym lateksie. Mroczny Pan miał rację, taka prawda.

To co robiła było dobre, prawda?

Zagryzła wargę, ten blondyn nie mógł mieć dobrych intencji!

Nagle dostrzegła na sąsiedniej ławce pewnego młodzieńca. Kiedy on tu się pojawił!? Nie było go tu dosłownie chwilę temu? Jego blond włosy były ułożone w dziwny, nietypowy sposób. Przypominał jej trochę kogoś, ale nie wiedziała kogo.

- Dobry wieczór. - uśmiechnął się podchodząc do dziewczyny, a z pałacu dobiegł dźwięk nowej muzyki.

XXX

Jest to przedostatni rozdział pierwszej księgi

Myślę, że niedługo pojawi się ostatni.

It's just feelings| Zbiór Ksiąg [Zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz