***
#Sebastian
Siedziałem niedbale na swoim miejscu i czekałem cierpliwie na swojego sąsiada, by sobie z nim wszystko wyjaśnić. Nie rozumiałem o co chłopak się tak wczoraj spiął. Przecież tylko go pocałowałem. To nie było nic wielkiego. Na dodatek uciekł ode mnie, nim zdążyłem z nim w ogóle pogadać na spokojnie. Co za udręka. Westchnąłem. Nie chcę tracić tak pożytecznego klienta.
Czekając tak i czekając w końcu go ujrzałem. Cały ubrany na czarno, niczym z jakiegoś filmu o wampirach, pojawił się w środku klasy. Miał wsunięty w spodnie golf, zakrywający całą jego szyję, a na niego zarzucony długi czarny płaszcz, który niczym peleryna powiewał za jego plecami z każdym krokiem. Do całego tego ubioru miał jeszcze na twarzy silne przeciwsłoneczne okulary, które w cholerę nie były mu potrzebne przy dzisiejszej pogodzie.
Blondyn w ciszy zajął miejsce obok mnie, ściągając na siebie dużą uwagę. Nie dziwię się. Każdy był zdziwiony jego nietypowym ubiorem. Najbardziej rzucały się w oczy przyciemnione okulary, które nie były na nic potrzebne, ze względu na pochmurną pogodę za oknami.
- Gdzie jakieś przywitanie, Szlachcicu? - spytałem, na co głowa Adriana lekko zwróciła się w moją stronę, ale chłopak dalej pozostał w ciszy. - Nie wróciłeś wczoraj bezpiecznie do domu czy co?
- Wróciłem - mruknął blondyn, tak ochrypłym głosem, jakby nie korzystał z niego od wieków. - Spotkajmy się dzisiaj po szkole o 17. W tym samym budynku, co za pierwszym razem.
- Tch, jasne - burknąłem, niezbyt zadowolony z tego, że chłopak tak szybko chciał nowego towaru. - Tak się wczoraj naćpałeś, że aż dzisiaj okularów potrzebowałeś? Czemu w ogóle wczoraj się tak wkurzyłeś? - spytałem, na co chłopak docisnął oprawki do siebie i chwilę zastanawiał się, co powiedzieć.
- Wiesz kim są moi rodzice? - zapytał niemrawo, na co wzruszyłem ramionami. Wiedziałem o nim tylko tyle, że był w chuj bogaty i uzależniony od narkotyków. - Niesamowite, że żadne plotki jeszcze do ciebie nie dotarły - stwierdził, lekko uśmiechając się pod nosem.
- Nie zadaję się z plotkarzami. Wszyscy tacy mnie irytują - prychnąłem. - Więc? Kim są twoi rodzice?
- Kojarzysz Andrzeja Różę? Tego polityka?... To mój ojciec - powiedział nastolatek, ściszając wcześniej swój ton, bym tylko ja mógł to usłyszeć. - Gdyby dowiedział się, że pocałowałem coś innego niż dziewczynę, byłbym skończony. Samo jego dowiedzenie się, że zaznajomiłem się z kimś takim jak ty mocno by go wkurzyło. Dlatego wolałbym już z tobą nie wychodzić w żadne miejsca publiczne...
- He!? Żartujesz sobie ze mnie!? - spytałem z niedowierzaniem, chwytając Różę za ramię i nie odrywając swojego wzroku od jego przyciemnionych szkiełek. - Te okulary to jego robota? Ściągaj je - rozkazałem, na co nastolatek odsunął się ode mnie, łapczywie dociskając szkiełka.
- Jeśli tak bardzo ci zależy, przecież nadal możesz mnie upić i wpuścić do swojego pokoju - przyznał żartobliwie Adrian, uśmiechając się nieco szerzej. - W końcu nie jesteśmy żadnymi przyjaciółmi by się sobą przejmować. Znamy się ledwo tydzień. Po prostu zachowajmy relację, która będzie nam odpowiadać.
Zaskoczyło mnie to. Nie sądziłem, że chłopak o tak potulnym wyglądzie może skrywać w sobie tyle chłodu. Prędzej myślałem, że to on załapie jakieś nadzieje i to ja będę tym, który złamie jego serce. Zdecydowanie nie powinienem go oceniać po wyglądzie... Pod aurą uroczego chłopca kryło się jego prawdziwe wcielenie.
CZYTASZ
Mój Narkotyk / yaoi
RomanceAdrian Róża to spokojny i ułożony syn bardzo wpływowego polityka PIS'u. Nikt z rodziny chłopaka jednak nie ma pojęcia, że ten tak naprawdę jest narkomanem z poważnymi problemami psychiki ludzkiej. Kupując narkotyki u nowego dilera chłopak nie zdaje...