***
Wtorek następnego tygodnia, godzina - 15:32
Już na samym początku nowego tygodnia nauczyciel od matematyki oddał poprawione kartkówki. Dzięki wielkiej pomocy klasowego gangstera zdołałem otrzymać piątkę z minusem. Aż nie mogłem uwierzyć, że tak zostałem uratowany z tej nieciekawej sytuacji. Wiedziałem, że ten minus spowoduje pewne sprzeczki w domu, jednak było to o wiele lepsze od jedynki.
Niestety teraz jak już otrzymałem ocenę bardzo dobrą, musiałem wywiązać się z umowy i zrobić coś w zamian za pomoc. Oby to nie było nic nielegalnego. Nie mogłem się narażać na złą reputację. W końcu należenie do wpływowej i dobrze ustawionej rodziny zobowiązywało. Narkotyki też były niezgodne z prawem, ale jednak łatwo udawało mi się unikać jakiejkolwiek odpowiedzialności za nie.
- Więc... Co mam robić? - spytałem, idąc za czarnowłosym chłopakiem przez zapełniony chodnik.
- Na razie idź za mną i nie gadaj - odpowiedział dość lekceważąco Kot, prowadząc mnie po Warszawskich ulicach i uliczkach.
Szedłem za nim, z każdym krokiem kwestionując jego intencje coraz bardziej. Nie wiedziałem czego on może chcieć. Przecież nie wiadomo czego się można spodziewać po takim człowieku. Może znowu będzie chciał ze mną pić. A może dowiedział się, jaka jest moja rodzina i będzie chciał mnie pobić, bo nienawidzi partii rządzącej. Albo dowiedział się jak bogatą mam rodzinę i teraz będzie chciał mnie porwać dla okupu!?
Zdecydowanie mam zbyt bujną wyobraźnię. Jednak gdyby coś z niej naprawdę miało miejsce, od razu byłbym przygotowany.
Idąc w trakcie chłodnego wiatru i pochmurnej pogody, dotarliśmy pod przystanek tramwajowy. Zdziwiony obserwowałem miejsce, do którego właśnie przyszliśmy. Po co Sebastian przyprowadził mnie pod ten przystanek? Chyba nie chce, żebym wchodził do środka tramwaju...
Na samą myśl o takim pojeździe, od razu wyobrażałem sobie tłumy ludzi w środku. Wielu głośnych uczniów liceum jak i podstawówki. Brud i szum. Słabe utrzymanie równowagi, nie posiadając miejsca siedzącego. Całe to wyobrażenie mocno zniechęcało mnie do wejścia.
- Nasz tramwaj przyjedzie za 7 minut - rzekł Sebastian po spojrzeniu na wywieszoną elektryczną tablicę z wypisanym grafikiem. - Masz przy sobie pieniądze, no nie?
- Mam... Więc możemy zamówić taksówkę zamiast jechać... tym - mruknąłem, zdenerwowany wizją podróży tramwajem.
- Szybciej będzie tramwajem. W centrum są duże korki - stwierdził czarnowłosy, nie dając się przekonać. - A co? Nie gadaj, że pierwszy raz będziesz jechać tramwajem... Jak można mieszkać w Warszawie całe życie i ani razu tym nie jechać!?
- Jak widzisz da się. I niech tak pozostanie. Nie mam zamiaru tym czymś jechać - burknąłem, gotowy się wycofać.
- Nigdzie nie idziesz. Jedziemy tym i koniec - odrzekł Sebastian chwytając mnie za ramię i przytrzymując na stacji. - Nie umrzesz od tego.
Przygaszony stanąłem w miejscu, oglądając się na boki, czy nikt z siedzących uczniów na stacji nas nie obserwuje. Jeszcze tego brakowało, by wokół nas się zrobił tłum. Westchnąłem ciężko i przekląłem czarnowłosego w duchu. Jego silna dłoń nie odrywała się od mojego ramienia, dlatego nie było mowy o ucieczce.
Z oddali było już słychać nadjeżdżający tramwaj. Po krótkiej chwili turkot spod kółek był już obok, a wraz z nim na stację zajechał pojazd. Kot złapał mnie mocniej i podprowadził pod wysuwające się drzwi. Niechętnie przekroczyłem próg i wszedłem wraz z nim do środka.
CZYTASZ
Mój Narkotyk / yaoi
RomansaAdrian Róża to spokojny i ułożony syn bardzo wpływowego polityka PIS'u. Nikt z rodziny chłopaka jednak nie ma pojęcia, że ten tak naprawdę jest narkomanem z poważnymi problemami psychiki ludzkiej. Kupując narkotyki u nowego dilera chłopak nie zdaje...